"Strach, przerażenie, wściekłość". Śląsk protestuje przeciwko planom zniszczenia zielonej oazy
Informacja o decyzji wojewody pojawiła się w długi majowy weekend. Akcję zbierania podpisów pod petycją w obronie Żabich Dołów społecznicy rozpoczęli 5 maja. W ciągu pierwszej doby było już 1000 podpisów. - Odzew mieszkańców jest ogromny - mówi nam Mirosława Jankowiak, przewodniczka po województwie śląskim, od początku zaangażowana w protest przeciwko ingerencji w Żabie Doły.
Park Żabie Doły obejmuje powierzchnię 226,2 ha na ternie Chorzowa, Bytomia i Piekar Śląskich. Jest ostoją co najmniej 129 gatunków ptaków lęgowych, z których co najmniej 17 gatunków jest nielicznych w skali Górnego Śląska.
- Mówimy o miejscu, które przez wiele lat było wykorzystywane do pozyskiwania różnego rodzaju kruszców. Ten poprzemysłowy krajobraz na Żabich Dołach mogliśmy zobaczyć jeszcze pod koniec lat '80 i na początku lat '90 - opisuje nasza rozmówczyni. - Później podjęto starania, aby ten teren przywrócić przyrodzie. Wszystkie wyrobiska zostały zapełnione wodą. Pojawiła się roślinność i ptaki. W efekcie, w ciągu trzech dekad, teren, który był całkowicie zniszczony przez ciężki przemysł, stał się zieloną oazą. Zmiana, która nastąpiła na Żabich Dołach, jest imponująca. To świetny przykład tego, jak natura potrafi się odrodzić, jeżeli człowiek zbytnio w nią nie ingeruje - zaznacza Jankowiak.
Na Żabich Dołach można spotkać między innymi: skowronka, pliszkę żółtą, myszołowa, kuropatwę czy czajkę. Prawdziwą rzadkością jest tu chomik europejski - gryzoń ginący na naszym kontynencie. Park to też popularne miejsce spacerów nie tylko okolicznych mieszkańców.
- Jesteśmy przerażeni tym, że w momencie, gdy udało się trochę tego zniszczonego krajobrazu górnośląskiego przywrócić naturze, znów ktoś chce przyjść i to zniszczyć - podkreśla Jankowiak. - Mieszkańcy nie wierzą, że skończy się na rozbiórce jednego nasypu. Boją się, co będzie z tym miejscem dalej, jakie kolejne inwestycje będą podejmowane na tym terenie, jest sporo spekulacji. Strach, przerażenie, wściekłość - podsumowuje odczucia ludzi, z którymi rozmawia.
Chorzów skarży wojewodę do sądu
W obronie Żabich Dołów staje też chorzowski samorząd. Miasto 5 maja złożyło skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach na decyzję wojewody śląskiego.
Przewodniczący rady miasta Chorzowa Waldemar Kołodziej cieszy się z zaangażowania mieszkańców. - Te podpisy pod petycją nie oddają tak naprawdę obrazu buntu społecznego, który jest. To są setki komentarzy na forach internetowych. Tylko ujęcie dzikich gęsi, które miasto Chorzów zamieściło w Internecie, ma aż 20 tysięcy wyświetleń. Zainteresowanie społeczne jest ogromne. Mam nadzieje, że to przełoży się na zwycięstwo, na ochronę Żabich Dołów. Być może pan wojewoda się zreflektuje i tę decyzję zmieni - dodaje z nadzieją Kołodziej.
W 2018 radni Chorzowa jednogłośnie przyjęli uchwałę, którą nadali Żabim Dołom status zespołu przyrodniczo-krajobrazowego.
W 2021 roku prywatna firma zwróciła się do rady miasta z wnioskiem o zmianę tego statusu i zgodę na rozbiórkę nasypu kolejowego. - Jako przewodniczący rady wysłałem ten wniosek do komisji miejskich. Wszystkie wypowiedziały się negatywnie. Firma postraszyła nas pisemnie, że jeśli nie wyrazimy takiej zgody, to oni będą dochodzili odszkodowania na drodze sądowej. Tam mówili o 5 czy nawet 6 milionach złotych, bo tak sobie wyliczyli straty - opisuje nam Kołodziej. - Nie ulegliśmy tej presji. Podtrzymaliśmy naszą decyzję i firma wycofała wniosek. Teraz dowiadujemy się, że nie udało się w Chorzowie, to poszli do wojewody - zauważa.
To nie koniec. W zeszłym tygodniu ta sama firma wystąpiła do urzędu miasta w Chorzowie o zgodę na wycinkę 820 drzew. Bo żeby zacząć prace rozbiórkowe na nasypie, trzeba najpierw wyciąć drzewa. - To tak naprawdę chyba będzie determinowało, czy jakiekolwiek prace się tam rozpoczną. Takiej zgody ta firma nie otrzyma - zapewnia Kołodziej. - Czy znów pójdzie do wojewody i taka zgoda będzie ponad naszymi głowami wydana? To trudno dziś powiedzieć - rozkłada ręce.
Jak podkreśla nasz rozmówca, firma kupowała nasyp już w momencie, gdy obwiązywała uchwała krajobrazowa. - Jestem zaskoczony, że nie wiedzieli, że nie będą mogli rozbierać nasypu w tej przestrzeni - dodaje.
Walkę o Żabie Doły wspierają też okoliczne samorządy
Pomoc w walce o zachowanie Żabich Dołów deklarują też sąsiednie gminy. Bytomscy radni miejscy w piątek - na specjalnym posiedzeniu - planują wyrazić sprzeciw wobec decyzji wojewody śląskiego. - Będziemy się starali, jako gmina, dołączyć do postępowań administracyjnych w tej sprawie, między innymi do postępowania dotyczącego wycinki drzew w charakterze strony, bo nie wyobrażamy sobie, żeby taka ingerencja mogła się zadziać na terenie Żabich Dołów - mówi nam rzeczniczka prasowa urzędu miejskiego w Bytomiu Małgorzata Węgiel-Wnuk.
Wiele osób wskazuje na to, że firma, która chce rozbierać nasyp i pozyskać tam kruszywo, jest z Bytomia. - Znamy tę firmę i jesteśmy z nią w długoletnim sporze prawnym, który dotyczy różnego rodzaju działań prowadzonych na terenach gminnych przez tę firmę. Bacznie się przyglądamy temu, co oni robią - podkreśla rzeczniczka.
Firma znana jest też władzom Piekar Śląskich. Jak czytamy w oficjalnym komunikacie na stronie urzędu miasta, firma wcześniej usiłowała podjąć rozbiórkę także w tym mieście. Tam problem likwidacji nasypu kolejowego trwa już od kilku lat. Sprawa była przedmiotem postępowań administracyjnych toczących się przed wojewodą śląskim, a obecnie toczą się również postępowania przed Sądem Rejonowym w Tarnowskich Górach. Władze Piekar w tym komunikacie też deklarują pomoc w walce o zachowanie Żabich Dołów.
Teraz ważna będzie decyzja sądu w Gliwicach lub ewentualna zmiana zdania przez wojewodę śląskiego.
Prośba do mieszkańców
Zgodny głos lokalnych samorządów w sprawie Żabich Dołów zauważają społecznicy. - Cieszy mnie, że wszyscy włodarze okolicznych miast kochają Żabie Doły i chcą walczyć o nie. Mam nadzieję, że to nie są puste słowa, tylko zrobią wszystko, co w ich mocy, żeby ten teren uratować przed inwestycją - podkreśla Mirosława Jankowiak.
Grupa Ratujmy Żabie Doły w czwartek (11 maja) o godzinie 16 organizuje demonstrację przed urzędem miasta w Chorzowie. Chce wtedy zbierać podpisy pod papierową wersją petycji. Złożyć podpis można będzie też w sobotę (13 maja), podczas cichego spaceru po Żabich Dołach. - Chcemy przyjść i pokazać, że to miejsce jest nasze, że jest dla nas ważne. Mamy zamiar przynieść ze sobą transparenty, ale nie chcemy robić hałasu. Nie chcemy krzyczeć, urządzać tam żadnych przemówień ze względu na szacunek do przyrody - zapowiada nasza rozmówczyni.
Petycję cały czas można też podpisywać w Internecie. Ma trafić do wojewody śląskiego w przyszłym tygodniu.
- Prosimy, by mieszkańcy okolicznych miast nie kończyli swojej walki na podpisaniu petycji czy napisaniu komentarza na Facebooku, tylko żeby wspierali nas w działaniach. Prosimy, by podczas spacerów zwracali uwagę, czy nie wjeżdża jakiś ciężki sprzęt, nie zaczynają się niepokojące prace, czy nie są zaznaczane jakieś drzewa do wycinki. Im więcej osób zerknie na to, co się dzieje na Żabich Dołach, tym lepiej - podkreśla Mirosława Jankowiak.
-
Polacy będą sprzedawać mieszkania za 1 zł? Scenariusz włoski jest całkiem realny
-
Na Europę znów padł blady strach. Nowy kryzys na horyzoncie. "Energetyczne tsunami"
-
Autobusy w Warszawie pojadą bez kierowców. "Odciążenie naszych pracowników"
-
Spotkanie USA-Rosja. Chodzi o coś więcej niż Ukrainę? "Próba globalnego resetu"
-
Ten błąd może zemścić się w razie wybuchu wojny. "Trzeba to szczerze powiedzieć społeczeństwu"
- Andrzej Duda przez godzinę miał nową doradczynię. Wpadka Kancelarii Prezydenta
- Polskie wojska w Ukrainie? Ekspert ostrzega. "Zaszyty bardzo groźny komunikat"
- Marian Turski nie żyje. Przypominamy jego słynne przemówienie. "Nie bądźcie obojętni"
- Nie żyje Marian Turski. "Chciał zbudować świat, który będzie zupełnie inny niż to, co poznał w Oświęcimiu"
- Ujawniono trzystopniowy plan pokojowy Rosji i USA. Zawiera wybory w Ukrainie