"Koledzy śmieją się, że mam 47 lat i biegam z tabliczkami". Kierowca autobusu miejskiego po godzinach ratuje jeże

Jeże właśnie zaczynają się budzić z zimowego snu, szukają picia, jedzenia. I właśnie teraz wiele tych zwierząt ginie na drogach Górnego Śląska. Na pomysł, jak pomóc tym sympatycznym i pożytecznym zwierzętom, wpadł trzy lata temu Sebastian Piskorz, kierowca PKM w Katowicach.
Zobacz wideo

Bogdan Widawka: Jesteśmy w twoim garażu w Mysłowicach, widzę tu mnóstwo tabliczek z jeżami: pomarańczowe, żółte, czerwone, z napisami "jeż na drodze", "kierowco uważaj". Tymczasem każdej wiosny widzimy smutne obrazki na wielu drogach Górnego Śląska, martwe jeże, które nie miały szans w spotkaniu z samochodami…

Sebastian Piskorz: Tak, to prawda. To bardzo smutne i boli.

Skąd pomysł na taką akcję?

Jestem kierowcą autobusu PKM w Katowicach, wyjeżdżam bardzo wcześnie rano i po drodze do pracy, a także podczas jazdy autobusem widywałem wiele martwych jeży. Pomyślałem, że koniecznie coś trzeba zrobić. I zacząłem malować te tabliczki w garażu.

Dlaczego tabliczki?

Są kolorowe i różnią się od znaków drogowych, rzucają się w oczy. Litery są trochę koślawe i sylwetka jeża może też, ale to nie przypadek. Pierwszego jeżyka i pierwszy napis namalował mój syn. Obfotografowałem ten rysunek, obrobiłem i to jest teraz, można powiedzieć, nasze logo. 

Na początku wbijaliśmy tabliczki w nocy, bo nie wiedzieliśmy, jak ludzie zareagują. A okazało się, że zareagowali wspaniale. Nie spodziewałem się, że akcja tak się rozwinie. Ludzie zauważają tabliczki i mówią, że są fajne, że cała akcja jest fajna.

Są też ludzie, którzy ci pomagają…

Tak, są firmy, które w poprzednich latach przywoziły mi wycięte sylwetki jeży, pewien pan zrobił małe naklejki na samochody i duże na autobusy, przychodzili różni ludzie i razem wbijaliśmy tabliczki. Na przykład perkusista zespołu Myslovitz, bardzo mu jestem wdzięczny. Tym wszystkim ludziom chcę bardzo podziękować.

Czy jest jakiś stały termin, w którym wystawiasz tabliczki?

Kiedy ruszaliśmy z akcją trzy lata temu, pierwsze tabliczki wbijaliśmy 14 kwietnia. Teraz wiosna przyszła wcześniej, więc wygląda na to, że trzeba się szybko zabrać do roboty.

Masz jakąś siatkę województwa śląskiego?

Nie, o tym, gdzie umieszczę tabliczkę, decyduję spontanicznie. Zawsze mam w samochodzie parę tabliczek. Kiedy przy drodze są pasma zieleni, wysokiej trawy, to jest duże prawdopodobieństwo, że tamtędy będą przechodziły jeże. Na każdym osiedlu są tereny zielone, gdzie również kręcą się jeże, na przykład na osiedlu Witosa w Katowicach. Sygnałem do wbicia tabliczki są też niestety jeże rozjechane na konkretnych drogach - jeśli jeden tam zginął, to pewnie nie był sam i inne za parę dni też mogą nie mieć szczęścia. 

Jesteś zawodowym kierowcą, masz rodzinę, a mimo wszystko poświęcasz tej akcji sporo czasu. 

Wiesz, jeśli robisz coś z przyjemności, to czas zawsze się znajdzie. Byliśmy kiedyś na Tour de Pologne, pokazywaliśmy się z jeżowymi tabliczkami, mam taki wielki transparent z napisem "uwaga jeże" i z namalowanym "Kwiato" czyli Michałem Kwiatkowskim. Z tabliczkami byliśmy też we Wrocławiu, w Krakowie i w Warszawie na meczu Polska-Holandia. Nawet policjanci przychylnie na to patrzyli. Kiedy wyjeżdżam na wakacje, też zabieram kilka tabliczek, na wszelki wypadek. 

Sebastian PiskorzSebastian Piskorz Bogdan Widawka

Masz ogromny entuzjazm, kiedy opowiadasz, mówisz całym ciałem. 

Koledzy z pracy śmieją się, że mam 47 lat i biegam z tabliczkami. A mnie się chce tak biegać, siedzieć w garażu i je przygotowywać. Widzę w tym sens. Naklejki naszej akcji można zauważyć na autobusach PKM Katowice, również MPGK (Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej Katowice) na swoich samochodach ma nasze naklejki. Kierowcy samochodów osobowych też, co bardzo mnie cieszy. Ludzie, którzy chcą się przyłączyć, umieszczają naklejkę na samochodzie, a czasem przyjeżdżają do mnie po tabliczkę, którą wbijają w swojej okolicy. 

Jak na akcję reagują dzieci?

Chcę bardzo mocno podkreślić, że dzieci kochają jeże. Uwielbiają je, to jest najważniejsze. W ubiegłym roku nagraliśmy bajkę o "Jerzym Wspaniałym", nie tylko dla dzieci. Jest króciutka, trwa tylko 2 minuty. Wymyśliłem bajkę i jestem w niej narratorem, ale przy projekcie pomagało mi sporo osób, bardzo im jestem wdzięczny. 

 

Jak można ci pomóc?

Np. przez udostępnienie na Facebooku naszego profilu "UWAGA JEŻE" (z cudzysłowem). Bardzo się cieszę, kiedy spotykam ludzi, którzy chcą w tym brać udział.

A jeśli chodzi o kierowców, to wystarczy, że będziemy uważać i kontrolować drogę. Wystarczy mieć oczy otwarte, jeż nie wyskoczy nagle z zarośli, jeśli będzie przechodził przez jezdnię, na pewno zauważymy go z daleka. Jeż jest tu pewnym symbolem, bo przecież chodzi o wszystkie zwierzęta, które możemy spotkać na naszej drodze.

tabliczka ostrzegająca przed jeżami w Mysłowicachtabliczka ostrzegająca przed jeżami w Mysłowicach Bogdan Widawka

Ochrona dla jeża

Potwierdza to Jacek Wąsiński, który prowadzi Leśne Pogotowie w Mikołowie działające przy Nadleśnictwie Katowice. - Jeże są pod częściową ochroną, to znaczy, że nie wolno niszczyć tych zwierząt, zabijać ich, ale same tereny ich występowania nie są objęte ochroną - wyjaśnia leśnik.

Co powinniśmy zrobić, kiedy zauważymy rannego jeża? Najlepiej w takich sytuacjach skontaktować się z Leśnym Pogotowiem w Mikołowie albo z inną placówką posiadającą zgodę Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Ale nie dotykajmy jeża gołymi rękoma, ponieważ jest to dzikie zwierzę i może ugryźć. Może też przenosić różne zarazki.

DOSTĘP PREMIUM

WE WSPÓŁPRACY Z