"Podwyżki na pewno będą". Narciarze i branża szykują się do nowego sezonu
Początek sezonu narciarskiego zbliża się wielkimi krokami. Niektórzy pewnie już powoli wyciągają z szafy swój sprzęt i tylko marzą o tym, by wsiąść w auto i znaleźć się na stoku w Beskidach. Maciej Stanisławski - instruktor i szef szkolenia Grupy Beskidzkiej GOPR - przestrzega, by nie ruszać na narty bez przygotowania. - Nasze ciało po lecie, jeśli regularnie nie dbamy o kondycję, jest nieprzygotowane do zwiększonego wysiłku fizycznego, jakim jest szusowanie na stokach. Dlatego dobrze jest najpierw rozruszać się, poćwiczyć, wzmocnić mięśnie - szczególnie nóg, żeby uchronić się przed kontuzjami - radzi.
I podkreśla, że przygotować warto nie tylko ciało, ale także wspomniany już sprzęt. Narty, jak mówi Stanisławski, powinny być naostrzone i nasmarowane. - To ułatwi nam jazdę. Nie będziemy się męczyć, dużo łatwiej będzie nam się skręcać czy utrzymywać na twardych, oblodzonych stokach - wyjaśnia instruktor GOPR.
Nasz rozmówca zwraca też uwagę, żeby - kompletując zimową "wyprawkę" - nie szukać za wszelką cenę najnowszych, profesjonalnych modeli, które często przeznaczone są po prostu dla zawodowców. Jak mówi, to może i dobrze wygląda na stoku, ale początkujący narciarz i tak nie wykorzysta ich wszystkich możliwości. Może mu się jeździć mniej komfortowo niż na sprzęcie bardziej amatorskim.
Stanisławski podkreśla, że kluczową sprawą jest bezpieczeństwo. Dlatego, dobierając wyposażenie, nie należy zapominać o kasku. Sam, jak mówi, bez kasku na stoku czułby się, jakby jeździł bez ubrania.
Egoizm - grzech główny narciarzy na stokach
Gdy już mamy wyposażenie i ruszamy na stok, nie powinniśmy być na tym stoku egoistami. W opinii naszego rozmówcy właśnie egoizm - czyli jeżdżenie wszędzie po swojemu i niezwracanie uwagi na innych - jest "największym grzechem" narciarzy.
Oprócz tego Stanisławski apeluje, aby na stokach panować nad szybkością i sposobem jazdy, odpowiednio do swoich możliwości wybierać trasy, ostrożnie wyprzedzać, ruszać i zatrzymywać się, stosować się do znaków, a w razie wypadku - reagować.
Niedoświadczonym jeszcze osobom nasz rozmówca radzi zaczynać przygodę z narciarstwem pod okiem instruktora. Doświadczonych zaś ponownie prosi, żeby nie szarżowali i zwracali uwagę na inne osoby.
Narty czy deska?
Przed sezonem zimowym wiele osób zapewne zadaje sobie też pytanie, co wybrać: narty czy snowboard. Nasz rozmówca zauważa, że narciarstwo jest bardziej popularne, choć i snowboardzistów na stokach jest coraz więcej. - Animozje między narciarzami a snowboardzistami być może kiedyś były, ale teraz nie zauważam jakichś problemów - mówi Stanisławski. Dla snowboardzistów ma jednak pewną radę. - Kiedy oni zatrzymują się na stoku, siadają. Apeluję, by robili to w miejscach widocznych - nie za załamaniami terenu czy zakrętami, żeby nie narażać na wypadek siebie i innych użytkowników stoku - mówi.
Wypadki na stokach
Pytany o wypadki na stokach, instruktor podaje, że ich liczba z sezonu na sezon utrzymuje się mniej więcej na stałym poziomie, choć wszystko zależy od zimy. - Jeśli jest długa i śnieżna, od początku grudnia do końca marca, to tych wypadków jest więcej. Na naszym terenie to około 1500-2000 wypadków narciarskich w sezonie zimowym - mówi.
- Najczęstszymi kontuzjami narciarzy są urazy nóg, głównie kolan, a w przypadku snowboardzistów - urazy górnych części ciała: barków, obojczyków i głowy - dodaje Stanisławski.
Jakie będą ceny?
Co do przewidywanej frekwencji w tym sezonie na stokach nasz rozmówca wypowiada się bardzo ostrożnie. Przyznaje, że przez rosnące ceny prądu należy liczyć się z podwyżkami na stacjach narciarskich. Ale czy to przełoży się na liczbę narciarzy, trudno ocenić.
W podobnym tonie wypowiada się Leszek Marciniak, pełniący obowiązki kierownika kolei linowej Jaworzyna-Skrzyczne Centralnego Ośrodka Sportu w Szczyrku. - Bez wątpienia cena wzrośnie, ale na dziś nie jestem w stanie określić, o ile - mówi. Dodaje, że w tej chwili stacja przechodzi standardowy przegląd techniczny i wszystko jest w porządku. - Ostrożnie planujemy rozruch kolei na pierwsze dni grudnia, o ile będą sprzyjające warunki - zapowiada.
- Cena energii elektrycznej znacząco wpływa na koszty działalności w branży narciarskiej. Poza tym istotna jest cena ropy, ponieważ ratraki i urządzenia do przygotowania tras i parkingów są napędzane silnikami diesla - zwraca uwagę Dawid Tesarczyk, dyrektor stacji narciarskiej Cieńków w Wiśle Malince. Jak dodaje, sprawa podwyżek (dla narciarzy) jest indywidualną decyzją zarządców poszczególnych stoków, ale też nie pozostawia wątpliwości. - Te podwyżki na pewno będą - mówi. Szacuje, że mogą wynosić około 20 procent.