"Zona śmierci" wokół gazoportu. Świnoujście zamierza przesunąć plażę

REKLAMA
Prezydent Świnoujścia szuka alternatywnych dróg do plaży i popularnych zabytków - Fortu Gerharda i Latarni Morskiej. Obecnie dostępu do nich praktycznie nie ma. Wszystko przez strefę bezpieczeństwa, którą wokół gazoportu ustanowił wojewoda.
REKLAMA
Zobacz wideo

Przypomnijmy krótko, decyzją wojewody zachodniopomorskiego wprowadzono strefę bezpieczeństwa wokół gazoportu w Świnoujściu. Tym samym odcięto ulicę Ku Morzu - jedyną drogę dojazdową do plaży na Warszowie, ale też do popularnego Fortu Gerharda oraz do najwyższej nad Bałtykiem latarni morskiej.

REKLAMA

Strefa obejmuje teren 200 metrów wokół gazoportu. Zakaz wejścia został wydany na podstawie nowych przepisów, przyjętych jednogłośnie przez Sejm pod koniec ubiegłego roku. - Wszyscy uznali wtedy, że bezpieczeństwo energetyczne państwa jest kwestią najważniejszą, ja też tak uważam - przekonuje prezydent Świnoujścia Janusz Żmurkiewicz. Szybko zastrzega jednak, że trzeba brać pod uwagę również inny ważny argument. - To nie może się odbywać kosztem mieszkańców - stwierdza. - Można tak zorganizować funkcjonowanie prawobrzeża, aby zachować bezpieczeństwo terminala gazowego, umożliwiając mieszkańcom i turystom dostęp do plaży i zabytków - dodaje.

"Security zone"

O zakazie wjazdu na ulicę Ku Morzu informuje szereg znaków. Dodatkowo w okolicy gazoportu stoi kilka patroli policji. Za wjazd do strefy grozi mandat. Granicę przekroczyć można jedynie dzięki specjalnej przepustce. Pochwalić się nią mogą pracownicy gazoportu, budowlańcy rozbudowujący terminal, firmy, które muszą dostarczać materiały czy pracownicy latarni i Fortu Gerharda. Ci ostatni mają ostatnio mniej pracy, bo o turystów trudno.

Przez cały tydzień przedłużonej majówki do atrakcji turystycznych pływały statki opłacone przez Gaz-System, bo tylko od strony wody można teraz dostać się do nich legalnie. - To nie do końca się sprawdziło, bo większość osób nawet nie schodziła na ląd. Jako atrakcję potraktowano sam krótki rejs, nie myśląc o kupieniu biletu i zwiedzeniu Fortu Gerharda czy najwyższej nad Bałtykiem latarni - ubolewa Piotr Piwowarczyk z fortu, a jednocześnie prezes Świnoujskiej Organizacji Turystycznej.

To wszystko sprawia, że mieszkańcy prawobrzeżnej części Świnoujścia organizują protesty. Wśród nich są też właściciele pensjonatów, restauracji, kawiarni, budek z lodami i taksówkarze - czyli mali biznesmeni, którzy tracą na wprowadzeniu strefy ochronnej.

REKLAMA

- Proponowaliśmy udrożnić częściowo ulicę Ku Morzu i wpuścić - tak jak to się robi na świecie w takich "zonach śmierci" i strefach zero - autobusy pod kontrolą. Na razie służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo nie dopuszczają takiego rozwiązania. Jeżeli nie pojawi się jakiś alternatywny pomysł, to najprawdopodobniej te atrakcje przestaną istnieć i zostaną zamknięte - rozkłada ręce Piwowarczyk.

Przesunięcie plaży

Władze Świnoujścia szukają rozwiązań tymczasowych. Trwają rozmowy z operatorem Terminalu LNG - spółką Gaz-System w sprawie ewentualnego finansowania czy częściowego finansowania dróg alternatywnych. - Chcielibyśmy, aby dla mieszkańców dostęp od strony wody był darmowy, a dla turystów aby bilet nie był zbyt drogi - mówi prezydent Żmurkiewicz.

Już zapadła decyzja dotycząca przesunięcia o blisko półtora kilometra nadbałtyckiej plaży strzeżonej na Warszowie, do której droga prowadzić będzie utwardzonym leśnym duktem. - Będą tam ratownicy i służby, aby zabezpieczyć mieszkańcom i gościom (...) bezpieczne przebywanie na plaży - zapowiada prezydent, zastrzegając, że są to jedynie "rozwiązania tymczasowe".

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory