Dwustu pozorantów i setki ratowników. W lesie pod Zieloną Górą służby ćwiczą na wypadek skażenia radiacyjnego
Miejsce ćwiczeń wygląda jak miejsce prawdziwej katastrofy. Wszędzie mnóstwo służb, radiowozów, karetek, wozów bojowych straży pożarnej. Z wielu stron słychać syreny. Nie brakuje także oddziałów chemicznych wojska. W epicentrum zdarzeń leży przewrócony na bok autobus, ze środka słychać krzyki i jęki symulantów. Studenci medycyny wołają o pomoc. Jest dym, trwa rozcinanie blachy autobusu, obok leżą pierwsi "ratowani". Nie brakuje sztucznej krwi i ran, a pozoranci słaniają się na nogach, jakaś dziewczyna błaga o ratowanie jej dziecka - gra kobietę w ciąży. To wszystko ćwiczenia, które mają sprawdzić gotowość polskich służb na ewentualne skażenie radiacyjne.
Ćwiczenia na wypadek skażenia radiacyjnego, niedaleko Zielonej Góry. Sebastian Wierciak, TOK FM
To nie pokaz, a realne sprawdzenie gotowości
Jak zaznacza jeden z organizatorów ćwiczeń - dr Michał Czarnuszewicz, wojewódzki konsultant ratownictwa medycznego - służby wiedziały, że wezmą udział w ćwiczeniach, ale scenariusz znało tylko kilka osób. Wszystko po to, by realnie sprawdzić gotowość.
- Środek lasu był utrudnieniem. Pierwsze karetki dotarły na miejsce po dwóch godzinach od zgłoszenia zdarzenia, które ciężko było zlokalizować. Dodatkowo zaskoczeniem było promieniowanie jonizujące. Pierwsi ratownicy sami stali się ofiarami, zostali napromieniowani. Zdarzenie masowe, dwustu poszkodowanych, w tym pięćdziesięciu ciężko, do tego napromieniowani. Sytuacja arcytrudna - relacjonuje dr Czarnuszewicz.
Na wnioski przyjdzie czas
Na miejscu ćwiczeń nie brakuje obserwatorów, którzy robią zdjęcia i skrzętne notatki. - Im więcej potu podczas ćwiczeń, tym mniej krwi w boju - mówi Lubuski Komendant Wojewódzki PSP Patryk Maruszak. - Chodzi o to, żebyśmy się do takich dużych zdarzeń przygotowali. Współpraca z wieloma służbami i sprawdzenie gotowości to cel tych ćwiczeń - dodaje. Ćwiczenia pod Zieloną Górą potrwają trzy dni i noce, a na ich podsumowanie i wyciąganie wniosków jeszcze przyjdzie czas.
Ćwiczenia na wypadek skażenia radiacyjnego, niedaleko Zielonej Góry. Sebastian Wierciak, TOK FM
Sztabem kryzysowym kieruje wojewoda lubuski Władysław Dajczak. - Byłem informowany o wszystkim, co dzieje się na miejscu i o tym, jakie są wypracowywane decyzje. Te ćwiczenia potwierdzają, że służby są przygotowane, a poza ludźmi mamy także niezbędny sprzęt do badania skażenia promieniotwórczego czy chemicznego i to się dzieje. Jesteśmy gotowi na takie działania - zapewnia wojewoda.
Nie bez znaczenia wojna w Ukrainie
Organizatorzy ćwiczeń nie ukrywają, że na ich przeprowadzenie ma wpływ trwająca wojna w Ukrainie. - Jedna ze stron grozi użyciem broni atomowej, w związku z tym uważam, że jako państwo powinniśmy być jak najlepiej przygotowani na wypadek poszkodowanych poddanych promieniowaniu jonizującemu. Musimy ćwiczyć procedury. Zobaczyć, co zadziałało, a co nie i poprawić to, co nie będzie funkcjonować prawidłowo - mówi dr Michał Czarnuszewicz.
Ćwiczenia na wypadek skażenia radiacyjnego, niedaleko Zielonej Góry. Sebastian Wierciak, TOK FM
-
TSUE wydał wyrok w sprawie o reformę polskiego sądownictwa
-
Polscy ochotnicy zaatakowali terytorium Rosji? Jest komentarz Rosjan
-
Prof. Markowski ostrzega przed "oszustwami wyborczymi, które się szykują". Jaką przewagę musi mieć opozycja w wyborach?
-
Wyrok TSUE miażdży PiS-owską reformę sądownictwa. "Znów mogą czekać nas kary"
-
Był nacjonalistą, aż poznał lewaczkę. "Szedłem z nią do łóżka, a potem się z tego spowiadałem"
- "Weaknesses" - jak sprytnie mówić o swoich słabościach
- Ziobro grzmi po wyroku. Atakuje TSUE. "Główny sąd europejski jest skorumpowany"
- Nagła zmiana pogody przed długim weekendem. IMGW: Opady, burze z gradem i ulewami
- Europa znów chętnie wsiada do pociągów, zwłaszcza nocnych. A w Polsce mamy do czego wsiąść?
- Kto stoi za atakami dronów w Rosji? CNN: Ukraina ma tam sieć agentów