Noworodek utknął w szpitalu. "W pieczy zastępczej brakuje miejsc dla najmłodszych"
Dziewczynka przyszła na świat w szpitalu w Policach pod koniec ubiegłego roku. Sąd zdecydował, że dziecka nie można wydać biologicznej matce, ponieważ nie jest ona zdolna do jej wychowywania. Ponadto starsze dzieci kobiety także są w pieczy zastępczej. Maluszkiem opiekowały się więc pielęgniarki - to one karmiły dziewczynkę i chodziły z nią na spacery.
Wydawać by się mogło, że najłatwiejszym i najszybszym rozwiązaniem w tej sytuacji byłoby znalezienie dla noworodka nowej rodziny adopcyjnej. Jednak jak mówi nam Maciej Homis z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Szczecinie, sprawa wcale nie jest taka prosta. W pieczy zastępczej brakuje bowiem miejsc, bo rodzin zastępczych jest za mało.
Poza tym jeśli biologiczni rodzice dziecka żyją, status prawny takiego maluszka musi być uregulowany. - Trzeba pamiętać o tym, że to są bardzo trudne sprawy sądowe i podjęcie ostatecznej decyzji, co w takiej sytuacji ma się wydarzyć, wymaga zbadania wszystkich okoliczności. Niektóre sprawy toczą się przed sądami nawet po dwa lata - mówi Homis.
Jeśli mamy do czynienia z rodzicami, którzy nie są w stanie zaopiekować się własnym dzieckiem, bo w domu np. nadużywa się alkoholu, to często takie rodziny i tak dostają pewien czas próby, zwykle pół roku. W tym czasie status prawny dziecka jest niejako "zamrożony".
Z informacji TOK FM wynika, że przypadek noworodka z Polic nie jest odosobniony. Nie szukając daleko, podobna sytuacja na przełomie roku miała miejsce w jednym ze szczecińskich szpitali.
Prawie udało się znaleźć miejsce
Wracając do dziewczynki ze szpitala w Policach - szczeciński MOPR szukał dla niej miejsca w rodzinie zastępczej na terenie całej Polski. - Kiedyś ograniczało się to do Szczecina i regionu, teraz już szukamy tych miejsc w całym kraju, ale też sami codziennie otrzymujemy zapytania z różnych zakątków Polski, czy być może u nas nie ma wolnego miejsca - relacjonuje rzecznik szczecińskiego MOPR-u.
Dziewczynka ze szpitala w Policach została odebrana przez rodzinę prowadzącą rodzinne pogotowie opiekuńcze. Teoretycznie to tymczasowe miejsce, dopóki nie znajdzie się rodzina zastępcza lub - po uregulowaniu statusu prawnego dziecka przez sąd - rodzina adopcyjna.
Z radiowego serialu TOK FM "Piecza" Michała Janczury wiemy jednak, że często dzieci w rodzinach prowadzących pogotowie opiekuńcze spędzają wiele miesięcy, a nawet lat. W tym przypadku najważniejsze, że zdrowe dziecko jest już "w domu", a nie w szpitalu.
- Makabryczna zbrodnia w Lgocie Murowanej. Jest akt oskarżenia
- Iga Świątek w półfinale turnieju w Stuttgarcie. Z kim się zmierzy?
- Mężczyzna podpalił się pod sądem, w którym rozstrzygano sprawę Trumpa
- Mastalerek upomina PiS. Chodzi o Kurskiego. "Nie wyciąga wniosków"
- Członkowie NATO podjęli "konkretne zobowiązania" w sprawie Ukrainy. "Pomoc jest w drodze"
- Tego Pekin nie przewidział. Chińskie elektryki "korkują" europejskie porty
- Bosak zdradza kulisy imprezy w hotelu poselskim. "Maski spadają"
- Wiem, że nic nie wiem czyli "największa żenada w historii komisji" [659. Lista Przebojów TOK FM]
- Wzajemne ataki Izraela i Iranu to tylko "anomalia"? Wrócą do "bicia się pod kołdrą"
- Polska straci unijne pieniądze? "Poważne nieprawidłowości"