Szczecin z kryzysowym budżetem na przyszły rok. "Można zapomnieć o nowych inwestycjach"

To budżet kryzysu finansów samorządowych - tak władze Szczecina nazywają budżet na 2023 rok. Jak mówią, niekorzystny wpływ na lokalne finanse ma inflacja i zrzucanie przez rząd na samorządy kosztownych zadań. Nie będzie nowych inwestycji, ucierpi też kultura.
Zobacz wideo

Planowane w przyszłym roku wpływy do budżetu miasta to 3 mld 100 mln zł. Wydatki są o 200 mln zł wyższe. Miasto tłumaczy, że do zaciskania pasa zmusza inflacja i decyzje rządu. - Można zapomnieć o rozpoczynaniu nowych inwestycji, będzie ich jak na lekarstwo. Teraz priorytetem jest dokończenie tych już rozpoczętych lub tych z przyznanym dofinansowaniem - mówi Dariusz Sadowski z biura prasowego magistratu.

Aby ratować miejski budżet i trzymać się dyscypliny finansowej, wydatki na inwestycje w przyszłym roku będą o blisko 300 mln zł mniejsze niż w roku obecnym. Oznacza to rezygnację z kilkunastu zadań, m.in.: przebudowę ulic, kąpielisk czy infrastruktury szkolnej.

Mieszkańcy mają nie odczuć, ale i tak odczują

Władze miasta przekonują, że - konstruując budżet - starały się robić wszystko, by poszukiwanie oszczędności jak najmniej uderzyło w szczecinian. Zapowiedziano jednak, że konieczne jest wprowadzenie nowych stawek za gospodarkę odpadami, by utrzymać ciągłość tych usług.

W ramach oszczędności rykoszetem dostanie też kultura. - Zmniejszenie budżetu miejskich instytucji kultury o 5 procent gdzieś będzie musiało znaleźć swoje odbicie: w liczbie wydarzeń, koncertów, wystaw - wymienia Sadowski. I dodaje, że budżet Miejskiego Konserwatora Zabytków zostanie prawie czterokrotnie zmniejszony.

"Wina rządu"

Szczecin - podobnie jak inne duże samorządy - znalazł się w sytuacji kryzysowej. Władze miasta wprost obwiniają za to rząd. Wypominają m.in. decyzje, w efekcie których spada udział samorządów w podziale PIT. Rosną za to wydatki - na obsługę kredytów, transport publiczny, energię, oświatę czy pomoc społeczną. Władze miasta wyliczyły, że budżet Szczecina jest mniejszy o blisko 450 mln zł niż gdyby nie wprowadzono Polskiego Ładu.

- Nazwaliśmy ten budżet "kryzysowym". Spadające dochody i rosnące wydatki to nowa, smutna rzeczywistość największych polskich miast. Polityka rządu doprowadziła do załamania finansów samorządów. To już niestety zjawisko ogólnopolskie - kwituje Sadowski.

Za przyjęciem budżetu głosowało 18 radnych, 10 było przeciwnych (to radni Prawa i Sprawiedliwości), nikt nie wstrzymała się od głosu.

DOSTĘP PREMIUM

WE WSPÓŁPRACY Z