Przedsiębiorcy znad Odry niezadowoleni z rządowej pomocy. "Liczyliśmy na bardziej efektywny dialog"

REKLAMA
- Tak jak w Odrze rozmyła się trucizna, która zabiła setki ryb, tak szybko byliśmy świadkami rozmycia się energii rządzących do rozmów - mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie. Przedsiębiorcy znad Odry są rozczarowani pomocą, jaką zaoferował im rząd.
REKLAMA
Zobacz wideo

Północna Izba Gospodarcza nie ukrywa rozczarowania skromną ofertą pomocy i bardzo późnym procedowaniem tego tematu. - Mówiliśmy w sierpniu, że pomoc musi być udzielona przedsiębiorcom natychmiast. Tymczasem nadal mamy brak jasnych procedur, jak ubiegać się o to wsparcie. Dodam, że jest to pomoc symboliczna. Liczyliśmy na bardziej efektywny dialog - mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie. - Tak jak w Odrze rozmyła się trucizna, która zabiła setki ryb, tak szybko byliśmy świadkami rozmycia się energii rządzących do rozmów z przedsiębiorcami - dopowiada, nie kryjąc rozgoryczenia.

REKLAMA

Przypomnijmy, na początku września Sejm przyjął ustawę zakładającą wsparcie przedsiębiorców poszkodowanych w wyniku katastrofy nad Odrą. To 3010 złotych brutto na każdego etatowego pracownika, przy założeniu, że przedsiębiorca udowodni spadek obrotów o 50 procent. Według naszych rozmówców - jest to kwota symboliczna, bo nikt w tych czasach nie pracuje sezonowo za takie pieniądze. Poza tym przedsiębiorcom działającym np. w sektorze gastronomicznym czy hotelarskim trudno jednoznacznie ocenić, jaka część spadku obrotów to efekt katastrofy.

- Skala pomocy i tempo działania w tym temacie nie są wystarczające. Przedsiębiorcy z wielu branż nie działają od sierpnia, stracili sezon, wpadli w spiralę zadłużenia. Dla nas ten temat nie jest jeszcze zamknięty - podkreśla prezes Izby.

Zwraca też uwagę, że "nie wszystkie samorządy umarzały opłaty lokalnym przedsiębiorcom". - Foodtruck na zamkniętym nad Odrą kąpielisku nadal musi płacić czynsz za dzierżawę terenu. Co z tego, że jak nie można się kąpać, to ludzi w tym miejscu nie było? I taki przedsiębiorca przez kilka tygodni nie zarobił nawet złotówki - dodaje nasza rozmówczyni.

Nie ma winnego, nie było stanu klęski żywiołowej. Nie będzie odszkodowań?

Prawnicy nie mają wątpliwości, że droga przedsiębiorców do odszkodowania będzie trudna. To kwestia przede wszystkim niejasnej przyczyny katastrofy. Nie wiadomo, kto miałby być adresatem pozwu. Przedsiębiorcy mówią wprost, że zostali ze swoim problemem sami. - Nadal nie wiadomo, kto spowodował skażenie Odry, więc nie ma przeciwko komu kierować roszczeń odszkodowawczych. Za ewentualne zaniedbania można byłoby pociągnąć do odpowiedzialności Skarb Państwa, ale to nie jest prosta sprawa - mówi Marek Jarosiewicz z kancelarii Wódkiewicz & Sosnowski.

REKLAMA

- Wydaje się, że trudno byłoby dochodzić swoich praw, gdy mamy do czynienia z zaledwie miesięcznym kryzysem. Dla przedsiębiorców to jednak wielka strata. Ubolewam, że kolejny raz nie podjęto decyzji o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej, bo to otwierałoby przedsiębiorcom drogę do ubiegania się o zadośćuczynienie - dodaje prawnik.

Reprezentujący poszkodowanych z powodu katastrofy na Odrze mecenas Marek Jarosiewicz twierdzi, że pomoc powinna być udzielona na podstawie szczegółowych wyliczeń. - W oparciu o odwołane rezerwacje, zmniejszone obłożenie w konkretnej firmie czy przez porównanie sezonów z lat poprzednich - mówi. Teoretycznie przedsiębiorcy znad Odry mają prawo wnioskować do samorządów o umorzenie opłat lokalnych. Niestety, w tym przypadku mogą liczyć jedynie na dobrą wolę.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory