Szczecin. Lekarze nie muszą już zgadywać, co pacjentom dolega. Translatory pomogą im się dogadać
Szpital "Zdroje" ma trzy takie translatory. Wykorzystywane są na dziecięcym SOR, psychiatrycznej izbie przyjęć, a trzeci - rotacyjnie - wędruje między oddziałami w zależności od potrzeb. Momentami język ukraiński jest podobny do polskiego, ale w czasie leczenia nie można bazować na domysłach. Dzięki urządzeniom lekarze nie muszą zgadywać, w czym problem, bo translator zapewnia dokładność tłumaczenia na poziomie ponad 96 procent w czasie krótszym niż pół sekundy.
- Co ważne, ma też funkcję foto - dodaje Magdalena Knop, przedstawicielka placówki. - Trafiają przecież do nas także pacjenci, którzy wymagają kontynuacji leczenia. Funkcja foto pozwala nam szybko przetłumaczyć posiadaną przez nich dokumentację medyczną czy wyniki przeprowadzonych wcześniej badań - dodaje.
Trzy translatory, wiele zastosowań
Personel wykorzystuje translatory na wielu płaszczyznach. Najważniejszą jest oczywiście możliwość korzystania z nich podczas rozmów z pacjentami z Ukrainy oraz ich opiekunami. - Każdej wizycie z dzieckiem w szpitalu towarzyszy stres i niepokój rodziców. Bariera językowa w takich przypadkach staje się dodatkowym utrudnieniem i tę nerwową atmosferę potęguje. Możliwość skorzystania z translatorów staje się wówczas dużym ułatwieniem. Dzięki nim personel może zebrać odpowiedni wywiad medyczny, którego jakość determinuje dalszy proces diagnostyki i leczenia pacjenta - mówi dr n.med. Łukasz Tyszler, dyrektor szpitala.
Translatory wykorzystują też pracownicy administracji - między innymi podczas prowadzenia rozmów z ukraińskimi medykami, spośród których już dziesięciu rozpoczęło pracę w szpitalu, a kolejnych pięciu jest w trakcie załatwiania formalności.
Potrzeby są większe, niż mogłoby się wydawać
Od czasu wybuchu wojny w szpitalu "Zdroje" udzielono pomocy już blisko 400 osobom, które zmuszone zostały do ucieczki z Ukrainy. To głównie dzieci i młodzież trafiające na SOR lub potrzebujące konsultacji w ramach nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej z powodu ostrych infekcji czy drobnych urazów. Ponad setka pacjentów wymagała jednak hospitalizacji. Wśród nich był m.in. dwuletni chłopiec ze skomplikowaną wadą serca, który miał za sobą kilka operacji kardiochirurgicznych w Kijowie, a w szpitalu "Zdroje" już dwukrotnie wymagał specjalistycznej opieki kardiologicznej.
Czworo pacjentów wymagało pobytu na Oddziale Neurochirurgii Dziecięcej. Wśród nich była pierwsza ukraińska pacjentka zoperowana w tutejszym szpitalu - Emilia. Szybko narastające u dziewczynki wodogłowie wymusiło pilną operację neurochirurgiczną. Był też siedmioletni chłopiec, który doznał urazu głowy w wyniku wypadku komunikacyjnego podczas ucieczki z Ukrainy. Spędził w placówce ponad trzy tygodnie. Translator pomógł też zespołowi neurochirurgii w komunikacji z nastoletnią pacjentką pochodzącą z Indii, u której doszło do złamania kręgosłupa.
Wspomaganie się profesjonalnym urządzeniem, przekazanym przez firmę Vasco Electronics, umożliwiało wyjaśnienie i jednocześnie zrozumienie proponowanego planu leczenia operacyjnego oraz udzielenie świadomej zgody na stosowane procedury.
- Kwaśniewski punktuje Dudę za spotkanie z Trumpem. "Lizus z Polski"
- Ostry zjazd złotego, zimny prysznic dla giełd. Na rynkowej imprezie przyszło otrzeźwienie
- Impreza Zjednoczonej Prawicy w rocznicę katastrofy smoleńskiej. Wezwano Straż Marszałkowską
- Tragedia w Andrychowie. Nie żyje 11-letnia dziewczyna
- Dyscyplinarka wobec żony Wąsika? Jest odpowiedź GIS
- Polak współpracował z rosyjskim wywiadem. "Planował zamach"
- Marihuana jest w Polsce legalna. Ale tylko dla bogatych
- Skompromitowany biskup udzieli bierzmowania. Kuria stoi za nim murem
- Kandydat Konfederacji czarnym koniem wyborów w Bełchatowie. "Wnosi powiew świeżości"
- Koalicja nadal w trybie kampanijnym. "Problem z przełączeniem na tryb rządzenia"