"W jeden dzień potrafiliśmy wydać 11 tysięcy kanapek". Koniec z ciepłymi posiłkami dla uchodźców na dworcu PKP w Szczecinie
To był prawdziwy odruch serca. Od początku wojny w Ukrainie na dworcu PKP Szczecin Główny działali wolontariusze, którzy codziennie pomagali uchodźcom. Ci mogli liczyć na jedzenie - w tym dwa ciepłe posiłki dziennie, ale także ubrania, kosmetyki czy podstawowe informacje dotyczące możliwości zakwaterowania.
Największy ruch był wtedy, kiedy do Szczecina - samolotami - trafiali ukraińscy turyści, których wojna zastała na wczasach w ciepłych krajach. - W jeden dzień potrafiliśmy wydać 11 tysięcy kanapek i ponad 500 litrów zupy, a było zimno. Ja nie wiem, jak my to zrobiliśmy, że wszyscy jedli ciepłą zupę i mieli gorącą herbatę - wspomina koordynator jadłodajni i dyrektor Domu Kultury "Słowianin" Jacek Janiak. - My, czyści amatorzy, potrafiliśmy obsłużyć tych ludzi i nikt nie wyszedł od nas głodny - dodaje.
Dziesiątki wolontariuszy, dziesiątki tysięcy porcji jedzenia
Przez dworzec Szczecin Główny przetoczyło się kilkadziesiąt tysięcy uchodźców. Nie udałoby się im pomóc, gdyby nie ofiarność ludzi. - Byli tacy, którzy potrafili zrobić zakupy za 2 tysiące złotych i przywieźć nam na dworzec. Jak jednego dnia zabrakło nam wody i kanapek, to spontanicznie wykupili wszystko w okolicznych sklepikach - relacjonuje Janiak.
Jedną z wolontariuszek była Halina Zapłacka. Wspomina, że po 12 godzinach pomagania ledwo stała na nogach. - Na samym początku tłum ludzi przychodził po pomoc, ale także w kolejkach stali ludzie z pomocą. Teraz to się zmieniło. Jest mniej uchodźców, ale brakuje też darczyńców - mówi.
Podziękowania i zmiana formy pomocy
O tym, że należy zmienić formę pomocy świadczą także sytuacje, do których dochodziło na dworcu Szczecin Główny. W kolejce po dary i ciepłe jedzenie coraz częściej pojawiali się Polacy - osoby z problemem bezdomności. - Byli na tyle sprytni, że nawet nauczyli się kilku zwrotów po rosyjsku, żeby nikt ich z kwitkiem nie odprawił, a my - jako wolontariusze - nie legitymowaliśmy ludzi, tylko staraliśmy się pomagać - mówi Jacek Janiak.
W czwartek wojewoda zachodniopomorski zaprosił do siebie wolontariuszy z dworca, żeby im podziękować i wręczyć drobne upominki. - Wojna czyni złych ludzi jeszcze gorszymi, a dobrych jeszcze lepszymi. I tak było w tym przypadku. Bardzo wiele dobra przez państwa ręce przeszło do obywateli Ukrainy i za to chciałbym ogromnie podziękować - mówił Zbigniew Bogucki.
wojewoda zachodniopomorski dziękuje wolontariuszom z dworca Szczecin Główny Sebastian Wierciak
Teraz na dworcu Szczecin Główny jest coraz mniej uchodźców prosto z podróży, z walizkami. Przychodzą tacy, którzy już mają swój kąt, stąd zmiana formuły wsparcia. - Jeżeli zgłosi się dany uchodźca - czy to z głębi Polski, z Przemyśla, czy z Ukrainy - to otrzyma zarówno podstawowe informacje o tym, jak się w Szczecinie zakwaterować, a jeśli zgłosi taką potrzebę, to dostanie również pakiet żywnościowy - zapewnia rzecznik wojewody Michał Ruczyński.
Jeśli będzie potrzeba, a oby nie było, wolontariusze zapewnili, że w każdej chwili mogą wrócić na dworzec PKP Szczecin Główny.
- Przeszukanie u Ziobry to "Pegasus Plus". "Miało być lepiej, a nie jest"
- "Tusk byłby fujarą". Sprawa Glapińskiego nie musi skończyć się przed Trybunałem Stanu
- Zamkną popularną atrakcję w Beskidach? "Wszyscy nas zbywają"
- Burza wokół Ewy Wrzosek i jej walki o TVP. "Na to pytanie nie chce odpowiedzieć"
- Zaskakująca "oferta" Giertycha. "Kto pierwszy, ten lepszy"
- Szczecin. Konar przygniótł troje przedszkolaków. Akcja służb
- PO szuka kogoś, kto zastąpi Trzaskowskiego w ratuszu. Zaskakujące nazwiska
- Tajemniczy wpis Tuska. O kim mówi premier? "Nie wiem, czy chcę się dzielić nazwiskami"
- Inflacja w Polsce. Takich informacji nie było od dawna
- Silne burze na Podkarpaciu. Zerwane dachy i powalone drzewa