"Naprawdę chcemy pomorską firmę pchać w ręce sojusznika Putina?". Samorządowcy apelują do rządu

Samorządowcy z Pomorza apelują do rządu o wstrzymanie procesu wyprzedaży Lotosu. Ich zdaniem rosyjska agresja w Ukrainie powinna zmienić podejście władz do robienia interesów z firmami powiązanymi z Rosją. Pismo w tej sprawie trafi wkrótce do prezydenta, premiera, prezesa PiS i szefa PKN Orlen.
Zobacz wideo

- My, samorządowcy Pomorza i Trójmiasta, w imieniu własnym i obywateli naszych miast i gmin, (…) apelujemy do rządu Rzeczypospolitej Polskiej, prezydenta Andrzeja Dudy, przewodniczącego partii rządzącej Jarosława Kaczyńskiego i prezesa PKN Orlen Daniela Obajtka o natychmiastowe wstrzymanie procesu wyprzedaży majątku Lotosu i wycofanie się z operacji pozornego połączenia Orlenu i Lotosu - powiedział marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk, odczytując apel lokalnych włodarzy.

W ich ocenie, cała ta transakcja polega na oddaniu kontroli nad znaczną częścią polskiego rynku paliwowego w ręce podmiotów związanych z Rosją i Białorusią. Podkreślali, że są temu stanowczo przeciwni.

- Czy znów, jak w kwestii wymiaru sprawiedliwości, Polska będzie działać na przekór całej Unii Europejskiej, oddając 30 procent udziałów w gdańskiej rafinerii za jednoroczną sumę zysków? - pytał marszałek Struk.

"Nie oddawajmy polskich stacji w ręce Putina"

W obliczu wojny w Ukrainie, samorządowcy nazwali kontynuację procesu wyprzedaży Lotosu wielkim błędem. Przekonywali, że prezes Daniel Obajtek "ignoruje realia stanu wojny i blokady Federacji Rosyjskiej".

- To nie chodzi o przepychanki - mówiła prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. - Dzisiaj chodzi o strategiczny interes nie tylko Rzeczpospolitej Polski, ale także całej Unii Europejskiej. Czy naprawdę chcemy pomorską firmę pchać w ręce sojusznika Putina jakim jest Orban? To przecież Orban bardzo jasno powiedział, że nie wesprze militarnie Ukrainy i nie przepuści konwojów. Czy to naprawdę jest dzisiaj strategiczny sojusznik Rzeczpospolitej Polskiej? - pytała retorycznie.

"Trwa wojna. Nic się nie stało?"

Samorządowcy od dawna wskazują na negatywne konsekwencje wyprzedaży majątku Lotosu. Wymieniają straty ekonomiczne, gospodarcze i społeczne. Do niedawna przekonywali, że sprzedaż pomorskiej firmy ma być formą ukarania Gdańska i całego Pomorza, które jest przeciwne rządowi. Ale dziś, jak mówią, sytuacja jest zupełnie inna.

"Trwa wojna, której dalekosiężnych konsekwencji nikt nie jest w stanie przewidzieć. Pytamy Pana Prezydenta, Pana Premiera, Pana Wicepremiera, Pana Prezesa: dlaczego w kwestii Lotosu zachowujecie się tak, jakby się nic nie stało?" - czytamy w apelu lokalnych władz.

- Jest to apel przede wszystkim do tych, którzy rządzą w tej chwili Polską, o powstrzymanie szkodliwej dla Polski sytuacji. Jeśli to będzie stacja węgierska, to tak naprawdę będzie stacja rosyjska. Z jednej strony nie można żądać od naszych sojuszników, żeby wyłączyli gaz, wyłączyli ropę, żeby nie brali węgla, a z drugiej strony puszczać na nasz rynek sojuszników Putina. Za to należy się Trybunał Stanu - przekonywał prezydent Sopotu Jacek Karnowski.

Przypomnijmy, w styczniu Orlen poinformował, że koncern Saudi Aramco kupi udziały w rafinerii Lotosu, węgierski MOL kupi 417 stacji Lotosu, a firma Unimot - bazy paliw. Szybko pojawiły się głosy, że są to koncerny, które ściśle współpracują z firmami rosyjskimi i białoruskimi. O natychmiastowe wstrzymanie transakcji wyprzedaży aktywów państwowej firmy Lotos apelował kilka dni temu także Gdański Klub Biznesu. 

DOSTĘP PREMIUM

WE WSPÓŁPRACY Z