Tak mistrz świata z ekipą i pomaga Ukrainie. "Moje życie wywróciło się do góry nogami"

Wielokrotny mistrz świata Europy i Polski w wyścigach psich zaprzęgów Igor Tracz rusza z Gdańska z 40. konwojem pomocy Ukrainie. Dotrze do szpitali, żołnierzy, zwykłych ludzi i zwierząt w schroniskach. Z Igorem Traczem rozmawiamy m.in. o tym, jak zdobywa się tytuł mistrza w sytuacji, gdy żyje się pomiędzy treningami a wyjazdami w miejsca zniszczone wojną.
Zobacz wideo

Zacznę od gratulacji. W Szwecji zdobyłeś tytuł mistrza świata w czwórce zaprzęgowej w warunkach śnieżnych. Jak skomentujesz złośliwe głosy, które przewidywały, że ze względu na ciągłe wyjazdy do Ukrainy nie będziesz miał efektów w sporcie?

Przez siedem lat nie udało mi się wejść na podium mistrzostw świata czy Europy organizowanych na śniegu. Ostatni medal, jaki zdobyłem w tych warunkach, to był medal przywieziony z Norwegii w roku 2016. A teraz się udało! Sam w to do końca nie wierzyłem, bo w ciągu ostatniego roku moje życie wywróciło się do góry nogami. Rozbił się mój schemat treningowy, do którego byłem przyzwyczajony przez lata. I dobrze! Teraz to wiem.

Zawsze miałem tendencje do przetrenowywania się, chciałem więcej, mocniej, lepiej. Ale nagle zacząłem systematycznie jeździć do Ukrainy. Spędzam tam średnio jeden tydzień w miesiącu. Tam nie trenuję. Moje ciało odpoczywa od schematycznej pracy treningowej. Zresztą moje psy też.

Kiedy wracam z Ukrainy na swoją wieś pod Gdańskiem, z dodatkową energią, siłą psychiczną i fizyczną, zaczynam trenować. Po dwóch tygodniach znowu wyjeżdżam z ekipą do Ukrainy i tak mija mi czas. Zresztą tym samym schematem przygotowywałem się do mistrzostw Europy w warunkach bezśnieżnych i zdobyłem złoto w bikejoringu oraz brąz w czwórce zaprzęgowej. Ten schemat mi najwyraźniej służy. Sam jestem zdziwiony.

Igor Tracz podczas zawodówIgor Tracz podczas zawodów Archiwum prywatne Igora Tracza

Obecnie organizujesz kolejny - 40. już - konwój z pomocą. Pamiętam, jak zaczynałeś pomagać z grupą sąsiadów zza płotu i ludźmi z klubu sportowego. Od tego czasu dużo się zmieniło. Stworzyliście profesjonalną sieć pomocową i przerzutową. Kto Was wspiera w tych działaniach, w zbiórkach rzeczy, lekarstw? Czego obecnie potrzebują mieszkańcy Ukrainy?

Cały czas wspiera nas między innymi miasto Gdańsk. Organizuje na przykład zbiórki potrzebnych rzeczy, w tym zimowych ubrań dla żołnierzy i dla dzieci. Wspierają nas również firmy i osoby prywatne. Ktoś kupi agregat prądu, sprzęt medyczny. Ktoś inny naprawi nasze auto, w którym wysiadł silnik. Mamy również bardzo dobry kontakt z weteranami wojennymi z Wielkiej Brytanii. Systematycznie transportują do nas busa wypchanego po sufit sprzętem medycznym i wojskowym, w tym kamizelkami kuloodpornymi, hełmami, śpiworami, odzieżą wojskową.

Konwój numer 40 to konwój ze sprzętem medycznym dla paramedyków, na pierwszą linię frontu. To jest teraz towar pierwszej potrzeby. Brakuje wszystkiego: leków, antybiotyków, opatrunków, w tym hemostatycznych. Wszystkiego, co pomoże ratować ludzkie życie.

Mamy bezpośredni kontakt z żołnierzami. Dostarczamy pomoc w określone miejsca. Nie zrzucamy towaru gdzieś koło Kijowa. Jeździmy do konkretnego oddziału, konkretnego batalionu, jednostki, szpitala polowego czy do konkretnego lekarza. Czasem, jeśli chodzi o cywili, nawet do konkretnego domu, do potrzebującej rodziny. Oczywiście rozumiesz, że ze względów bezpieczeństwa nie mogę powiedzieć dokąd teraz jedziemy?

Igor Tracz z konwojem w drodze do UkrainyIgor Tracz z konwojem w drodze do Ukrainy Archiwum prywatne

To oczywiste. Twoja ekipa to zespół zgranych ludzi, którzy nauczyli się polegać na sobie i współpracować ze sobą. Na co dzień to między innymi tancerze, nauczycielki, matki, sportowcy...

Wszyscy jesteśmy wolontariuszami. Śpimy, gdzie się da. Zabieramy z Polski torbę jedzenia, chociaż zazwyczaj niepotrzebnie, bo mieszkańcy Ukrainy zawsze dobrze nas nakarmią. Codziennie mam telefony od ludzi, którzy chcą się dołączyć do naszych konwojów. Niestety nie mamy tylu miejsc. To tylko pokazuje, że ludzie chcą się angażować. Wystarczy pokazać, jak to robić.

A moja ekipa? To 10 osób, które systematycznie jeżdżą do Ukrainy. Mamy byłych żołnierzy, medyków, mamy też tancerzy, na przykład Maćka Florka "Glebę", zwycięzcę pierwszej edycji popularnego programu tanecznego. Dołączył do nas były zawodnik NBA Marcin Gortat, wspiera naszą fundację i spędził ze mną tydzień w Ukrainie, w strefie wojny. To ekipa bardzo zgranych i zaangażowanych osób. Wiedzą jak i dokąd dotrzeć, co robić w razie alarmu przeciwlotniczego, zachowują zimną krew. To ekipa, która tak się poświęca tej robocie i tak się zaangażowała, że jestem w szoku.

Centrum Edukacyjne podczas zajęćZjednoczone przez wojnę. Historia Białorusinki i Ukrainki, których dzieci poznały się w tej samej świetlicy

Pomagacie na różne sposoby. Angażujecie się również w akcje pomocowe na rzecz żołnierzy, którzy zostali ranni. Osoby z twojego teamu walczą o konkretnych ludzi.

Agnieszka z Darią z naszej ekipy zaangażowały się bardzo mocno w pomoc Saszy. Ten 22-letni żołnierz osłonił ciałem swoich kolegów. Oni przeżyli, on trafił do hospicjum z uszkodzoną czaszką i mózgiem. Był długo w śpiączce. Dziewczyny zorganizowały jego transport z hospicjum do prywatnego szpitala rehabilitacyjnego pod Lwowem. Jeszcze niedawno ruszał jedynie oczami, teraz ogląda telewizję i porusza się z pomocą chodzika. Codziennie ma intensywną rehabilitację, tylko że to kosztuje. Martwimy się, że nie uda się nam zebrać wymaganych funduszy.

Koszt jednego miesiąca to jest 20 tysięcy złotych. Większość kosztów leczenia pokrywają Ukraińcy. To dzięki zbiórce, którą uruchomiliśmy po stronie polskiej i ukraińskiej. Widać, że społeczeństwo jest już bardzo zmęczone wojną, ale też pomoc jest coraz bardziej potrzebna.

Co dla ciebie jest najtrudniejsze?

Tylko i wyłącznie uzbieranie kasy. Cała reszta jest łatwa. Jeden samochód, który jedzie np. w stronę Mikołajowa, Chersonia, Bachmutu, to koszt około 4 tysięcy złotych. Konwój to zazwyczaj dwa-trzy samochody. Łatwo policzyć, ile potrzebujemy na paliwo. Jeśli ktoś miałby ochotę dorzucić się do paliwa, to na moich social mediach znajdzie wszystkie potrzebne wskazówki.

Kiedy wyruszacie w drogę?

Prawdopodobnie 13 marca, w poniedziałek.

Igor Tracz z drużyną pomaga UkrainieIgor Tracz z drużyną pomaga Ukrainie Archiwum prywatne

DOSTĘP PREMIUM

WE WSPÓŁPRACY Z