"Postulaty poza zasięgiem". Kierowcy komunikacji miejskiej w Gdyni nie wyjadą na ulice?

REKLAMA
Zaostrza się spór między pracownikami komunikacji miejskiej w Gdyni a władzami miasta. Samorząd przekonuje, że miejski budżet nie udźwignie oczekiwanych przez związkowców podwyżek, a sami kierowcy przedstawiają kolejne żądania i coraz otwarciej mówią o strajku.
REKLAMA
Zobacz wideo

Pracownicy komunikacji miejskiej wygrali batalię o podwyżki w zeszłym roku, kiedy to ich stawki godzinowe podniesiono dwukrotnie. Podpisane wówczas porozumienie z miastem obowiązuje do końca pierwszego kwartału przyszłego roku. Jednak kierowcy chcą podpisać do niego aneks, który zagwarantowałby kolejne podwyżki i nie tylko.

REKLAMA

- W tym aneksie wnioskowaliśmy o podniesienie stawki godzinowej o 2 zł, wprowadzenie dodatków w wysokości 1,44 zł za prowadzenie krótkiego pojazdu [kierowcy autobusów przegubowych mają 2,88 zł dodatku - red.] i wprowadzenie tak zwanego dodatku stażowego - wyjaśnia Aleksandra Suska z Solidarności 80.

Związkowcy licytują coraz wyżej

Samorząd swoją odpowiedź na postulaty związkowców opublikował na razie na stronie urzędu miasta, w komunikacie pod tytułem: "Postulaty kierowców poza zasięgiem". Urzędnicy podają wprost: "To propozycje, których kosztów po prostu nie da się pokryć w obecnej sytuacji budżetowej miasta, a ich ewentualne wykonanie musiałoby być obarczone np. podwyżką cen biletów czy cięciami w siatce połączeń".

"Gdy zaproponowano kompromis, czyli podwyżkę stawki godzinowej o 1,50 zł i jednorazowe premie lub kilkukrotne podniesienie wynagrodzenia w przyszłym roku, propozycję odrzucono" - piszą dalej przedstawiciele miasta. I dodają, że w najnowszym piśmie od pracowników gdyńskiej komunikacji - ci stawiają kolejne żądania, w tym podniesienie godzinowego uposażenia jednorazowo o 5 zł. 

Podwyżki "na wyciszenie"?

Aleksandra Suska potwierdza, że miasto dało swoje propozycje. To podwyżka o 1,50 zł teraz (dla każdego pracownika). Potem od stycznia - kolejna podwyżka o złotówkę, w lipcu kolejna i w styczniu 2024 roku - kolejna (wszystkie o złotówkę). 

REKLAMA

- To sprawia, że nie będziemy mogli się starać o podwyżki do połowy 2024 roku - kręci głową przedstawicielka związkowców. - Dlatego propozycje zostały odrzucone - podkreśla.

Miasto broni się i przekonuje, że w tej sprawie "nic nie jest uzależnione od dobrej czy złej woli władz Gdyni". - Wszystko zależy od tego, czemu podoła budżet, tak tragicznie okaleczony Polskim Ładem oraz kryzysem energetycznymi i szalejącą inflacją - podkreśla wiceprezydent Katarzyna Spychała.

- Gdyby okazało się, że spełnienie nowych postulatów jest finansowo adekwatne do tego, co my zaproponowaliśmy, nie widzę przeszkód. Jeśli jednak okaże się, że byłoby to droższe, to niezależnie od tego, jak bardzo chciałabym poprawić pracowniczy los kierowców, nie będziemy w stanie tego zrobić, bo miasta zwyczajnie na to nie stać - rozkłada ręce zastępczyni prezydenta.

Formalnie pracodawca (czyli miasto) ma 14 dni, żeby oficjalnie odpowiedzieć na postulaty związkowców. Jeśli odpowiedź ta będzie podobna do opublikowanego na stronie urzędu komunikatu, to - jak podkreślają związkowcy - wszystko jest możliwe.

REKLAMA

- Musimy przejść wszystkie etapy sporu zbiorowego. Jeżeli nie dojdziemy do porozumienia, wtedy wejdzie mediator. Jeżeli się nie uda, my - jako kierowcy - mamy prawo do strajku ostrzegawczego dwugodzinnego. Wstrzymamy po prostu ruch autobusów - kwituje Suska.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory