"Nie wiem, gdzie ci ludzie się podzieją". Pilnie szukają nowego lokalu, by dalej pomagać uchodźcom
O tym, że punkt wydawania darów przy ulicy Gdańskiej 138 będzie zamykany pisaliśmy dwa tygodnie temu. Saller Group, które w kwietniu ubiegłego roku - za darmo - udostępniło ogromny lokal, planuje generalny remont budynku, więc wolontariusze muszą szukać nowego miejsca.
Czas ucieka, bo w tej lokalizacji punkt pomocowy będzie działał tylko do końca lutego. - Mimo licznych apeli na razie nikt się do nas nie zgłosił z ofertą. Sami prowadzimy też kilka rozmów, więc zobaczymy, czy będziemy się przenosić, czy po prostu pakować i wywozić dary - mówi Kosma Kołodziej z Fundacji Diversity Polska, który od roku pomaga uchodźcom.
"Będziemy musieli wrócić do Ukrainy"
Wolontariusze martwią się, co będzie dalej z ukraińskimi rodzinami, które codziennie korzystają tu z pomocy. - Pytamy ich, co zrobią, gdy zamkniemy punkt? Najstraszniejsze jest to, że najczęstszą odpowiedzią jest: "Będziemy musieli wrócić do Ukrainy", do miejsca, gdzie często nie ma prądu, nie ma ciepła, domy są zniszczone - mówi Kołodziej. - Nie wiem, gdzie ci ludzie się podzieją - dodaje zmartwiony.
W punkcie przy Gdańskiej 138 pomagają też wolontariuszki z Ukrainy, które same uciekły przed wojną. Rano - przed otwarciem - rozdzielają jedzenie, pilnują porządku, pomagają tłumaczyć rozmowy, bo same już dość dobrze znają język polski. Jedną z nich jest Luba, która przyjechała do Polski rok temu, razem z córką i trzymiesięcznym wnuczkiem. - Mamy mieszkanie tylko do końca lutego i szukamy innego - opowiada zmartwiona. - Bardzo chciałabym wrócić do domu, na Ukrainę, ale na razie, dopóki trwa wojna, za bardzo się boję - dodaje ze łzami w oczach.
"Nie szukamy luksusów"
Społecznicy szukają nowego miejsca o powierzchni minimum 60-70 metrów kwadratowych, najlepiej w centrum Bydgoszczy, by dało się do niego łatwo dojechać komunikacją miejską i by było gdzie rozładowywać palety z darami. - Nie potrzebujemy żadnych luksusów, to nie musi być piękne miejsce. Tu też mamy odrapane ściany, ale działamy - mówi nam społeczniczka i radna Joanna Czerska-Thomas.
- Do nas przychodzą głównie mamy z małymi dziećmi, którym ciężko jest znaleźć pracę. Dostają mleko, chleb, kaszę, makaron, olej, by móc ugotować ciepły posiłek. Dla dzieci mamy pampersy. Działamy dzięki wsparciu bydgoskich przedsiębiorców. Chcemy nadal pomagać, tylko potrzebujemy lokalu - tłumaczy.
Jeśli punkt trzeba będzie jednak zamknąć, to część potrzebujących z pewnością przeniesie się do innych miejsc, na przykład do punktu przy ulicy Grunwaldzkiej, który prowadzi stowarzyszenie Dzięki Wam. - Na pewno z jakimś strachem na to patrzymy, bo już teraz mamy 3,5 tysiąca osób, które do nas przychodzą po pomoc, w większości są to Ukraińcy - wylicza prezes stowarzyszenia Adam Jaworski.
- Ja mimo wszystko mam nadzieję, że ten punkt będzie kontynuował swoją wspaniałą pracę w innym miejscu, bo im więcej takich punktów jest w Bydgoszczy, tym więcej osób otrzymuje pomoc - dodaje. Ze wsparcie wolontariuszy z Gdańskiej 138, skorzystało do tej pory ponad 22 tysiące osób.
- "Tusk byłby fujarą". Sprawa Glapińskiego nie musi skończyć się przed Trybunałem Stanu
- Burza wokół Ewy Wrzosek i jej walki o TVP. "Na to pytanie nie chce odpowiedzieć"
- Hostel LGBT do zamknięcia? "Po wygranej opozycji nasza sytuacja się pogorszyła"
- Zamkną popularną atrakcję w Beskidach? "Wszyscy nas zbywają"
- Zaskakująca "oferta" Giertycha. "Kto pierwszy, ten lepszy"
- Tusk wzywa do zbrojeń. Ostrzega: Żyjemy w krytycznym momencie
- "Intensywna aktywność" rosyjskiego lotnictwa. Specjalny komunikat polskiej armii
- Przeszukanie u Ziobry to "Pegasus Plus". "Miało być lepiej, a nie jest"
- Już jest! Kładka nad Wisłą oficjalnie otwarta. Na wieczorny spacer przyszły tłumy
- Ostry spór wokół Parady Równości w Warszawie. Donoszą na byłą prezeskę do prokuratury