Szkoły nie mają pieniędzy na wymianę psujących się tablic multimedialnych. "Niedługo przestaną działać"

REKLAMA
W bydgoskich podstawówkach zaczynają psuć się tablice multimedialne. Sprzęt służy uczniom już kilkanaście lat i wymaga wymiany, jednak - ani szkoły, ani ratusz - nie mają na to pieniędzy.
REKLAMA
Zobacz wideo

Pierwsze tablice multimedialne zostały kupione przez samorządy i marszałka województwa kujawsko-pomorskiego w 2011 roku. Był to pionierski - nie tylko w regionie - program doposażenia szkół podstawowych z unijnym dofinansowaniem. Sprzęt trafił wówczas do klas 1-3. - Do bydgoskich szkół zostało zakupionych ponad 250 tablic - wylicza dyrektorka Wydziału Edukacji i Sportu Urzędu Miasta Magdalena Buschmann. - Był to spory wydatek dla miasta, bo wkład własny wyniósł 700 tysięcy złotych. To była naprawdę duża inwestycja - ocenia urzędniczka.

REKLAMA

W 2015 roku - z drugiej edycji programu, wartego ponad 27 mln złotych - skorzystało 510 szkół podstawowych z całego regionu, które dla klas 4-6 dostały 2032 tablice multimedialne. Szkoły kupowały też sprzęt we własnym zakresie, na przykład z finansowym wsparciem rodziców.

"Psują się lampy i rzutniki"

Najstarsze tablice mają już 12 lat i - z powodu dużej eksploatacji - zaczynają się psuć. W Szkole Podstawowej nr 60 z Oddziałami Sportowymi i Mistrzostwa Sportowego w Bydgoszczy są praktycznie w każdej klasie i ponad połowa - z 30 - nadaje się już do wymiany. - Tablice niedługo przestaną działać. Najpierw trzeba wymienić lampę i ona jest dość droga. Później filtry się przepalają i teraz jest ten etap, żeby trzeba było wymienić cały rzutnik z lamą - tłumaczy dyrektor placówki Leszek Gozdek. - To kosztuje 7 tysięcy złotych, a nowoczesny monitor, już taki porządny, z górnej półki - 11 tysięcy - dodaje nasz rozmówca.

Na masową wymianę tablic nie ma jednak szans. - Na pewno nie będzie takiej sytuacji, że miasto je wymieni, bo po prostu nie ma na to środków w budżecie - tłumaczy Magdalena Buschmann. - Są jedynie środki na ich naprawę, zatem staramy się, by ten sprzęt jak najdłużej służył placówkom. Jeśli byłby jakiś masowy projekt rządowy lub unijny, to zastanowilibyśmy się, czy mamy wkład własny i ilu szkołom moglibyśmy te tablice wymienić - dodaje nasza rozmówczyni.

>> Czytaj także: Willa plus. Jak Czarnek buduje "arkę" za miliony z budżetu. "PiS myśli, że ich grzeszki zostaną zakopane"

REKLAMA

"Aktywna Tablica". Pieniądze raz na pięć lat

Szkoły mogą co prawda wziąć udział w rządowym programie "Aktywna Tablica", ale tylko raz na pięć lat i muszą mieć wkład własny. W ubiegłym roku na jego realizację - w całym kraju - rząd przeznaczył 70 mln złotych. Program finansowany jest w 80 proc. ze środków budżetu państwa i w 20 proc. z wkładu własnego organów prowadzących szkołę, czyli samorządu.

W latach 2020-2024 każda szkoła podstawowa może raz wnioskować maksymalnie o 14 tys. złotych, natomiast szkoła podstawowa kształcąca uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, w tym z niepełnosprawnościami - o 35 tys. złotych, szkoła podstawowa kształcąca uczniów niewidomych - o 35 tys. złotych, a ośrodek szkolno-wychowawczy - o udzielenie wsparcia finansowego na zakup specjalistycznej drukarki w wysokości nie wyższej niż 100 tys. złotych.

"Laboratoria Przyszłości" - tablice multimedialne nie, młotki i imadła tak

Tablic multimedialnych nie można za to zakupić w ramach flagowego, rządowego programu "Laboratoria Przyszłości", który ma wyposażyć szkoły w sprzęt najnowszej generacji. - Ustawodawca nie dał takiej możliwości, a szkoda - ocenia dyrektor Gozdek.

Za to szkoła - w ramach "Laboratoriów Przyszłości" - wyposażyła się w obowiązkową drukarkę 3D wraz z oprogramowaniem, tablice jezdne na pisaki oraz dwie pracownie - krawiecką i stolarską.

REKLAMA

- Postanowiliśmy odnowić pracownie techniczne, czyli to, co dawniej było w każdej szkole. Chłopcom stworzyliśmy pracownię stolarską - gdzie także dziewczynki mogą młotkować - a dziewczynkom kupiliśmy maszyny do szycia i krosna - mówi Gozdek. - Dzięki temu manualne umiejętności są większe, a nie tylko dwa palce i klawiatura. Trzeba wbić gwóźdź, trzeba coś przyszyć. Może będą takie czasy, że trzeba będzie coś sobie uszyć samodzielnie? - zastanawia się dyrektor.

>> Czytaj więcej wiadomości z Bydgoszczy <<

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory