"Izba przyjęć to nie poradnia pediatryczna". Nawet 70 procent nieuzasadnionych wizyt w szpitalu

Według szacunków bydgoskich lekarzy, aż 60-70 procent dzieci najpierw powinien obejrzeć lekarz pierwszego kontaktu. - Rodzice często w ogóle nie idą do lekarza rodzinnego i trafiają do nas, do izby przyjęć. Później się denerwują, że muszą kilka godzin czekać - mówią nam lekarze z Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Bydgoszczy.
Zobacz wideo

W szpitalu przy ulicy Chodkiewicza w Bydgoszczy hospitalizowanych jest około 170 dzieci, co oznacza obłożenie łóżek na poziomie 90 procent. - Są to tak zwane wielokrotne zakażenia, czyli pacjent ma wirus grypy, wirus RSV lub inne wirusy. Widzimy przynajmniej dwukrotny wzrost zachorowań w stosunku do lat poprzednich - zauważa wicedyrektorka Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Bydgoszczy Danuta Kurylak.

- Dużo jest niemowląt poniżej szóstego miesiąca życia, gdzie zakażenie wirusem RSV jest szczególnie niebezpieczne, ponieważ rodzice sobie w domu nie poradzą. Te dzieci wymagają tlenoterapii, a nawet leczenia na oddziale intensywnej terapii - dodaje.

"Izba przyjęć szpitala to nie poradnia pediatryczna"

Zachorowań wśród dzieci i młodzieży jest bardzo dużo, choć sytuacja zaczyna nieco się stabilizować. Nadal jednak wieczorami, w weekendy i święta rodzice - razem z dziećmi - stoją w długich kolejkach do świątecznej i nocnej pomocy lekarskiej. Punkt prowadzony przez Wojewódzki Szpital Dziecięcy w Bydgoszczy przyjmuje - w okresie infekcyjnym - 120 małych pacjentów na dobę. Drugie tyle pomoc lekarzy pierwszego kontaktu pomija i kieruje się od razu na izbę przyjęć szpitala - często bezzasadnie.

Według szacunków bydgoskich lekarzy, aż 60-70 procent dzieci najpierw powinien obejrzeć lekarz pierwszego kontaktu. - Rodzice często w ogóle nie idą do lekarza rodzinnego i trafiają do nas, do izby przyjęć. (...) Później się denerwują, że muszą kilka godzin czekać na poradę lekarską. My jej oczywiście udzielimy, ale polega ona na zróżnicowaniu "szpital czy dom", natomiast izba przyjęć to nie jest poradnia pediatryczna, a niestety rodzice tak ją traktują - irytuje się dr Kurylak. 

Róbmy dzieciom testy combo

Lekarze zachęcają rodziców do wykonywania dzieciom testów combo na grypę, RSV i COVID-19, zwłaszcza gdy pojawiają się: wysoka gorączka, kaszel, ból mięśni i głowy. Testy można kupić w aptece i zrobić samodzielnie w domu, jeśli nie - są jeszcze dostępne u lekarza rodzinnego w przychodni podstawowej opieki zdrowotnej. - Wtedy wiadomo, co z tym pacjentem trzeba dalej zrobić. To spowoduje rozluźnienie w izbie przyjęć, na SOR-ach, bo pacjenci są w zasadzie w 90 procentach zdiagnozowani - wyjaśnia dr Kurylak.

- Dzięki temu łatwo można przewidzieć, co może się zdarzyć. Bo jeśli dziecko ma trzy miesiące i ma zakażenie wirusem RSV, to wiadomo, że hospitalizacja będzie potrzebna, bo w warunkach domowych rodzice sobie nie poradzą - dodaje.

Na izbie przyjęć bydgoskiego szpitala dziecięcego testy wykonywane są regularnie. - Na ostatnim dyżurze wykryliśmy grypę, a ponieważ nie mieliśmy możliwości izolacji, to pacjent trafił do szpitala zakaźnego - opowiada nam lekarka. - Rzadko wykrywamy teraz COVID-19. Nie jest on już takim problemem, jakim stały się w tym sezonie grypa i wirus RSV - dodaje nasza rozmówczyni.

Nie jest za późno na szczepienie przeciwko grypie

Specjaliści przekonują, że nie jest jeszcze za późno na zaszczepienie się przeciwko grypie. Bezpłatnie mogą to zrobić kobiety w ciąży i osoby powyżej 75. lat. 50-procentowa zniżka przysługuje z kolei określonej grupie pacjentów:

  •  dzieciom po ukończeniu 6. miesiąca życia do 18. roku życia (VaxigripTetra),
  • dzieciom po ukończeniu 24. miesiąca życia a przed ukończeniem 18 lat (Fluenz Tetra),
  • osobom w wieku 18 - 65 lat z grup ryzyka ciężkiego przebiegu grypy (VaxigripTetra, Influvac Tetra),
  • osobom w wieku 65 lat - 74 lata (VaxigripTetra).

W pozostałych przypadkach szczepionka jest płatna. Nabycie odporności następuje w ciągu dwóch tygodni od iniekcji i utrzymuje się od 6. miesięcy do roku.

DOSTĘP PREMIUM

WE WSPÓŁPRACY Z