Ukrainki boją się pracy na etat w Polsce. "Chcą jak najszybciej wracać do siebie"

REKLAMA
Ukrainki, które, uciekając przed wojną, zatrzymały się w Bydgoszczy, boją się pracy na etat. - Te kobiety chcą jak najszybciej wrócić do swojego kraju i obawiają się, że etat je zatrzyma - mówią społecznicy pomagający uchodźcom.
REKLAMA
Zobacz wideo

- Lepią pielmieni, robią piękne torty, malują paznokcie albo robią zdjęcia. Wrzucają swoje ogłoszenia do mediów społecznościowych i natychmiast wylewa się na nie seria pytań: czy płacą podatki, czy wystawiają faktury - mówi TOK FM Joanna Czerska-Thomas, społeczniczka z grupy Bydgoszcz Pomaga Ukrainie.

REKLAMA

- Uczymy więc Ukrainki, że w Polsce można - w ramach nierejestrowanej działalności gospodarczej - zarobić do 1555 złotych miesięcznie bez konieczności rejestrowania firmy. Co ważne, i to też naszym gościom z Ukrainy mówimy, po nowym roku zasady będą się zmieniać. Być może wejdzie ustawa, która będzie gwarantowała te zarobki nawet na poziomie minimalnej kwoty wynagrodzenia - dodaje.

Aby łatwiej było Ukrainkom te sprawy zrozumieć, społecznicy z Bydgoszczy zorganizowali dla nich specjalne szkolenie. - Żeby te panie uspokoić, bo złośliwe komentarze albo straszenie ich zgłoszeniem do urzędu skarbowego powodowało, że bały się sprzedawać swoje towary czy usługi - mówi Czerska-Thomas.

Chcą szybko wracać do kraju

Kobiety, które po 24 lutego przyjeżdżają do Polski i zatrzymują się w Bydgoszczy, mówią otwarcie, że chciałyby jak najszybciej wrócić do Ukrainy. - One czekają tylko na informację, że jest bezpiecznie i większość z nich opuści nasz kraj - przekonuje nasza rozmówczyni. - I choć na razie nikt z nas nie wie, kiedy wojna się skończy i kiedy będzie bezpiecznie, część uchodźczyń nie chce pracować na etat - dodaje.

Jak wyjaśnia Czerska-Thomas, Ukrainki boją się, że praca na etat je "uwiąże" i będą musiały zostać w Polsce. Dlatego na szkoleniu księgowa wyjaśniała kobietom między innymi to, jak wygląda rozwiązanie umowy o pracę.

REKLAMA

- Życzymy im i sobie, by ta wojna jak najszybciej się skończyła, ale nasze siostry Ukrainki przyjechały do Bydgoszczy z dziećmi, często nie tylko swoimi, ale też sióstr czy koleżanek. Muszą zarabiać na ich utrzymanie. Muszą realnie stanąć na nogi, bo nikt z nas nie wie, jak długo jeszcze będą musiały uciekać przed rosyjskim agresorem - wskazuje Czerska-Thomas.

Społecznicy wyjaśnili więc uchodźczyniom, na czym polega umowa o pracę na etacie, czym są ubezpieczenia, dodatkowe profity i jak ważna jest płaca na czas. Ukrainki na szkoleniu dowiedziały się też, jak wygląda rozwiązanie takiej umowy i ile trwa okres wypowiedzenia.

Nigdy nie pracowały i nigdy nie pisały CV

Jest jeszcze jedna problematyczna sprawa związana z poszukiwaniem zatrudnienia. - Mam wrażenie, że spora grupa Ukrainek, które przyjechały do Bydgoszczy, to kobiety, które nigdy nie pisały CV - mówi Joanna Czerska-Thomas. - Nie musiały pracować. Nigdy nie pracowały na etacie, a teraz to, że są w obcym kraju, że nagle to na nie spadło utrzymanie rodziny, że muszą szukać pracy i aby to zrobić, muszą napisać swój życiorys, w dodatku w obcym języku, je przeraża - dopowiada.

Na szkoleniu społecznicy wyjaśnili więc Ukrainkom, jak CV napisać i jak odebrać telefon od pracodawcy. Pomogli też nauczyć się choćby kilku zdań w języku polskim - na przykład tego, że nie rozumieją po polsku i proszą o przesłanie informacji e-mailem.

REKLAMA

Cały czas przyjeżdżają kolejni uchodźcy

- Spodziewamy się, że zima, brak prądu i ogrzewania spowoduje przyjazd kolejnej fali uchodźców z Ukrainy. Nie ma tygodnia, żeby jakaś nowa rodzina nie zgłosiła się do nas po pomoc. A to, co jest im najbardziej potrzebne, to zimowe ubrania i jedzenie - informuje nasza rozmówczyni.

Punkt z darami dla uchodźców cały czas jest prowadzony przez wolontariuszy zorganizowanych wokół inicjatywy Bydgoszcz Pomaga Ukrainie. Działa on przy Gdańskiej 138, jest czynny codziennie od 8 do 18. W tych godzinach można tam zostawić pomoc rzeczową dla uchodźców.

Punkt pomocowy wydający dary jest natomiast czynny przez dwie godziny dziennie - od 9 do 11. Na miejscu pracują cztery Ukrainki, które pomagają nowoprzybyłym, tłumaczą i - jak dodaje nasza rozmówczyni - "służą ramieniem, w który uciekające przed wojną kobiety mogą się wypłakać".

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory