Wzięli sobie do serca słowa prezesa PiS o paleniu wszystkim poza oponami. "Tak mówią wszyscy!"

REKLAMA
Palą stare okna, meble, śmieci, a nawet buty. Po raz kolejny ekopatrol bydgoskiej straży miejskiej na gorącym uczynku złapał mieszkańca Bydgoszczy, który "zasilał" swój piec odpadami komunalnymi. Zapłaci nie tylko mandat.
REKLAMA
Zobacz wideo

Tylko w październiku strażnicy miejscy w Bydgoszczy przeprowadzili 110 kontroli palenisk. Ujawnili 31 przypadków spalania odpadów - głównie pociętych płyt meblowych, ram okiennych, drzwi i ościeżnic. 30 interwencji zakończyło się nałożeniem mandatów w wysokości 500 złotych na sprawców wykroczeń. - Jeden kontrolowany upierał się, że spala czyste drewno, mimo że nasz patrol widział duże zadymienie wydobywające się z komina, a przy budynku leżało sporo starych mebli - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik straży miejskiej w Bydgoszczy. - Podczas interwencji lokator pokazał nam rozpalony piec kaflowy. W palenisku spalane było różnego rodzaju drewno. Natomiast w popielniku strażnicy stwierdzili liczne ślady spalonych odpadów komunalnych, na przykład laminat z mebli oraz częściowo stopiony metal - dodaje.

REKLAMA

Mężczyzna nie przyznał się do palenia śmieci, więc strażnicy pobrali próbki do analizy. Specjalistyczne badanie wykonuje laboratorium Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Jego koszt to ponad 600 złotych. - Za analizę laboratoryjną płaci miasto, ale przyjęliśmy zasadę, że jeśli ktoś odmawia przyjęcia mandatu, a na oko już widać, że spalał śmieci, kierujemy sprawę do Sądu Rejonowego. Ten może orzec grzywnę do 5 tysięcy złotych, a my domagamy się zwrotu kosztów badania - wyjaśnia Bereszyński.

Badanie potwierdziło podejrzenia strażników. W pobranej z paleniska próbce znajdowały się gwoździe, stopy metali, tworzywo sztuczne oraz elementy elektroniki. - Mieszkaniec Kapuścisk zapłaci więc więcej niż 500 złotych - dodaje rzecznik straży.

Palę wszystko tylko nie opony

Ekopatrol straży miejskiej prowadzi kontrole nie tylko pod kątem spalania śmieci. - Sprawdzamy też przestrzeganie przez mieszkańców przepisów tzw. uchwały antysmogowej - podaje Bereszyński. Podczas październikowych kontroli, jak mówi rzecznik, stwierdzono 10 nieprawidłowości. Wszystkie dotyczyły spalania drewna o wilgotności przekraczającej 20 proc. W sześciu przypadkach strażnicy pouczyli bydgoszczan, a cztery interwencje zostały zakończone nałożeniem mandatów.

- Pytałem strażników, którzy jeżdżą na kontrole, czy ktoś tłumaczy łamanie przepisów - czy to tych dotyczących spalania odpadów, czy zbyt wilgotnego drewna - słowami Jarosława Kaczyńskiego, że trzeba w tej chwili palić wszystkim poza oponami. Okazuje się, że mówią tak wszyscy! Jedni poważnie potraktowali te słowa, inni z nich żartują - opowiada nasz rozmówca. Strażnicy usłyszeli już na przykład, że ktoś żałuje, że kupił dobry opał, skoro jest zgoda na to, by do pieca wrzucić wszystko.

REKLAMA

Ekopatrol straży miejskiej kontroluje głównie domy, w których spalanie odpadów zgłosili sąsiedzi. - Na sąsiadów zawsze można liczyć - śmieje się rzecznik. Sami też podejmujemy działania. - Kiedy widzimy kłęby dymu, zatrzymujemy się, by to sprawdzić. Jeździmy też na kontrole. W ubiegłym roku sprawdziliśmy trzy miejsca, gdzie kilka dni wcześniej stwierdziliśmy nieprawidłowości i ukaraliśmy właścicieli mandatem. Żaden nie spodziewał się ponownej wizyty strażników i dalej spalał odpady - tłumaczy Arkadiusz Bereszyński.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory