Bydgoszcz. Zapłacą miliardy za oczyszczenie terenów po Zachemie? "To niezgodne z konstytucją"

REKLAMA
Władze Bydgoszczy apelują do rządu o zmiany w projekcie ustawy dotyczącym terenów po dawnych Zakładach Chemicznych "Zachem". Według aktualnego pomysłu to samorząd miałby przejąć odpowiedzialność, także finansową, za naprawienie szkód w środowisku. - Uważamy to za nierealne - mówiła wiceprezydent miasta.
REKLAMA
Zobacz wideo

Projekt specustawy dotyczącej wielkoobszarowych terenów zdegradowanych powstał w listopadzie 2021 roku. Ma odnosić się głównie do obszarów dawnych Zakładów Chemicznych "Zachem" w Bydgoszczy, byłych Zakładów Chemicznych "Organika-Azot" w Jaworznie, byłych Zakładów Chemicznych "Tarnowskie Góry" w Tarnowskich Górach i Zakładów Przemysłu Barwników "Boruta" w Zgierzu.

REKLAMA

W Bydgoszczy poprzemysłowe tereny są skażone na obszarze nawet 45 kilometrów kwadratowych (same zakłady zajmowały obszar 16 kilometrów kwadratowych) i pilnie wymagają wieloletniej, skutecznej remediacji, czyli usunięcia lub zmniejszenia ilości zanieczyszczeń. Jednak zdaniem samorządowców, projekt ustawy jest szkodliwy.

- Przejęcie zadań wskazanych w założeniach dotyczących badań i rekultywacji tak dużego i ciężkiego terenu, jako zadania własnego gminy, uważamy za nierealne - mówiła stanowczo na sesji rady miasta wiceprezydent Bydgoszczy Maria Wasiak. - Jesteśmy otwarci w każdym aspekcie, ale na pewno samorząd nie jest przygotowany do udźwignięcia roli finansującej całe to olbrzymie przedsięwzięcie - tłumaczyła radnym.

Prezydent i radni wysyłają apel do resortu klimatu 

Projekt ustawy zakłada, że to wójt, burmistrz lub prezydent miasta przejmuje całkowitą odpowiedzialność za zdegradowane tereny, a także wszelkie odpady, które się tam znajdują. Jak szacują bydgoscy urzędnicy, koszt remediacji obszarów po byłym Zachemie może wynosić nawet 2,6 mld złotych. Pieniądze na ten cel miałyby pochodzić m.in. z Krajowego Planu Odbudowy (KPO), Funduszu Spójności, Funduszu InvestEU oraz środków własnych gminy. - Jest to niezgodne z konstytucją, bo w sytuacji nowego zadania własnego gmina powinna dostać adekwatne do tego środki - tłumaczyła Wasiak. - I to nie takie, o które ma się starać, tylko ma je mieć na przykład przez zwiększony udział w PIT - dodała.

Radni wystosowali apel do Ministerstwa Klimatu i Środowiska o zmiany w projekcie ustawy. - Jako miasto Bydgoszcz bardzo chętnie chcemy pomagać. Chcemy ten problem rozwiązać. Chcemy dbać o bezpieczeństwo naszych mieszkańców, ale też bezpieczeństwo rzek przepływających przez Bydgoszcz, ale nie zrobimy tego sami - mówił Jakub Mikołajczak, przewodniczący klubu radnych Koalicji Obywatelskiej. - To jest odpowiedzialność państwowa i państwo musi mieć dominującą rolę, przede wszystkim też finansową - podkreślał samorządowiec.

REKLAMA

"Jaki będzie los projektu, to nawet jasnowidz z Człuchowa nie wie"

Politycy Prawa i Sprawiedliwości twierdzili z kolei, że nic nie jest jeszcze przesądzone. - Jesteśmy dopiero na etapie konsultacji. Projekt nie trafił ani na stały Komitet Rady Ministrów, ani na Radę Ministrów. Będzie musiał być procedowany przez komisje, Sejm i ostatecznie trafi do Senatu - wyjaśniał podczas sesji Jarosław Wenderlich, wiceprzewodniczący Stałego Komitetu Rady Ministrów. - Jakie będą finalne rozwiązania ustawy? Myślę, że tego nawet jasnowidz z Człuchowa nie wie - ironizował.

Zakłady Chemiczne "Zachem" istniały w latach 1948-2014. Były producentem materiałów wybuchowych, barwników, pianek poliuretanowych i półproduktów chemii organicznej. Przedsiębiorstwo - z kilkuset budynkami - znajdowało się na terenie dawnej fabryki DAG Fabrik Bromberg, wzniesionej przez III Rzeszę. W latach '50 XX wieku obok Zachemu wybudowano osiedle pracownicze Kapuściska ze szkołami, sklepami, przychodniami, domem kultury i biblioteką.

Od 2003 roku zakłady stały się spółką Skarbu Państwa, a w 2006 roku Zachem należał do największych pracodawców w Bydgoszczy, zatrudniając ponad 1200 osób. W 2013 roku spółka zmieniła nazwę na Infrastruktura Kapuściska S.A. a rok później sąd ogłosił jej upadłość z powodu utraty płynności finansowej. Tereny po byłych zakładach należą dziś m.in. do zakładów państwowych, jak Nitro-chem oraz do wielu firm prywatnych.

Według naukowców z Akademii Górniczo-Hutniczej - rejon dawnych zakładów jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych obszarów przemysłowych na świecie. 

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory