Bydgoszcz. Celowo powodowali kolizje, by wyłudzić pieniądze. Policja szuka ofiar "oszustw na stłuczkę"

REKLAMA
Kilkadziesiąt ofiar "oszustw na stłuczkę" zgłosiło się do Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. Kilka tygodni temu funkcjonariusze zatrzymali szajkę, która celowo doprowadzała do kolizji na dwupasmówkach w Bydgoszczy, Toruniu, Gdańsku, Warszawie oraz Łodzi i wyłudzała pieniądze od właścicieli aut. - Cały czas czekamy na kolejnych poszkodowanych - mówią nam policjanci.
REKLAMA
Zobacz wideo

Bydgoscy policjanci szukają kierowców pokrzywdzonych w kolizjach drogowych od maja 2021 roku do 10 kwietnia tego roku. - Sprawcy, wieczorem lub w nocy, przemieszczali się dwupasmowymi trasami, poszukując potencjalnych ofiar. Zajmowali autem pozycję w tzw. martwym polu widzenia i czekali aż upatrzony wcześniej kierowca zmieni pas ruchu, powodując kolizję - tłumaczy sposób działania szajki młodszy inspektor Monika Chlebicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Szczególnie bulwersujące jest to, że w decydującym momencie wyłączali światła auta, by drugi kierowca nie mógł ich zauważyć i w porę zareagować - dodaje rzeczniczka.

REKLAMA

Oszuści nagrywali wszystko na kamerkę. Ofiary - widząc na miejscu kolizji film - były przekonane, że to one są winne kolizji. Sprawcy, rzekomo idąc im na rękę, proponowali polubowne załatwienie sprawy. - Poszkodowani najczęściej zgadzali się na pokrycie kosztów naprawy, by nie tracić zniżek ubezpieczeniowych - dodaje Chlebicz.

Jednego wieczoru oszuści zgarniali w ten sposób od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.

Ponad 50 osób zgłosiło się na policję

W tej sprawie policjanci zatrzymali trzech podejrzanych mężczyzn, którzy przebywają w areszcie. Sprawą zajmuje się prokuratura w Toruniu. Po apelu zamieszczonym w mediach do tej pory z bydgoskimi funkcjonariuszami skontaktowało się ponad 50 poszkodowanych, z czego 25 osób na pewno zostało pokrzywdzonych.

Policjanci cały czas proszą uczestników podejrzanych kolizji z okolic Bydgoszczy, Torunia, Gdańska, Warszawy i Łodzi o zgłaszanie się na komendę. - Jeśli macie państwo jakieś dokumenty, umowy albo nawet zdjęcia, które wykonano na miejscu kolizji, to prosimy, żeby je zabezpieczyć. W przypadku kontaktu z policją, na pewno będziemy prosili o przekazanie tych dokumentów - wyjaśnia Chlebicz.

REKLAMA

Kierowcy nie mają czego się obawiać, bo zdarzenia zostały zakwalifikowane jako kolizje, do których nie trzeba wzywać drogówki.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory