Z 200 schronów zostało 5. "W Bydgoszczy ma się gdzie ukryć ledwie pięć tysięcy mieszkańców"
Przed laty schrony dla mieszkańców Bydgoszczy powstawały głównie w piwnicach bloków. Pomieszczenie ze wzmocnionym stropem musiał mieć każdy większy budynek.
- Dziś większość tych miejsc nie nadaje się do użytku. Nie przetrwały próby czasu. Nikt ich nie remontował, nie konserwowano sprzętu, w który były wyposażone. Trudno jest nawet do nich wejść - mówi Krzysztof Drozdowski, bydgoszczanin pasjonujący się historią miasta i opisujący ją w książkach. - Publikacja "Schrony, ukrycia, tunele. Bydgoszcz podziemna w okresie PRL" ukazała się pod koniec października ubiegłego roku. Początkowo interesowali się nią tylko wielbicie tego typu konstrukcji. Od wybuchu wojny w Ukrainie książka cieszy się ogromną popularnością - mówi dziś autor.
Czy w Bydgoszczy jest gdzie się schować?
W przeszłości w Bydgoszczy było 218 schronów. - Dziś jest ich kilka - mówi TOK FM Krzysztof Drozdowski, który odwiedził je, zbierając materiały do książki. Większość takich miejsc znajduje się w blokach, w pomieszczeniach zamkniętych na klucz. Dlatego tak ciężko się tam dostać. - Prosiłem lokatorów, żeby otwierali dla mnie ich piwnice. Ale to, co zobaczyłem, nie napawało optymizmem. Na zrobionych przeze mnie zdjęciach widać, że w tych pomieszczeniach dawno nikogo nie było - przyznaje.
- W latach 70. i 80. w schronach czy tunelach w Bydgoszczy mogło ukryć się około 5,5 proc. ludności miasta. To była kropla w morzu potrzeb. Dziś, kiedy z ponad 200 obiektów zostało 5 (w dobrym stanie), na bezpieczne schronienie pod ziemią mogłoby liczyć około 5 tysięcy osób - wylicza publicysta.
Najwięcej schronów w okresie tzw. zimnej wojny zbudowano w piwnicach bloków na Osiedlu Leśnym, na Wyżynach czy na Kapuściskach. - Niektóre z nich, tak jak obiekt przy ulicy Słowackiego, były wolnostojące. I ten schron nadal tam jest, tyle że jest zasypany, bo od zawsze podchodziła pod niego woda - mówi nasz rozmówca. - Inny obiekt, schron prezydencki na ulicy Nowodworskiej, czeka na rozbiórkę. Willę, pod którą się znajduje, miasto oddało szkole katolickiej - wylicza Drozdowski. Z kolei budynek, w którym teraz mogą ukryć się pracownicy Urzędu Miasta, znajduje się przy Baczyńskiego, czyli kilka kilometrów od urzędu.
- Mamy też obiekt, który jest ewenementem w skali kraju. W szkole przy Bora Komorowskiego w Fordonie, zbudowanej w 2017 roku, całe podpiwniczenie, które na co dzień jest szatnią, można szybko zaadaptować na schron. Może się tam ukryć 250 osób. To jest, zdaje się, jedyny schron zbudowany w Polsce w ciągu ostatnich 15 lat - mówi autor książki "Schrony, ukrycia, tunele. Bydgoszcz podziemna w okresie PRL".
Największy z bydgoskich schronów, w którym można przetrwać nawet wybuch nuklearny, znajduje się przy ul. Grabowej 2. Mieści się pod budynkiem wydziału humanistycznego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego na osiedlu Leśnym.
Dlaczego nikt nie zadbał o schrony?
- Tego typu pomieszczenia wymagają stałych przeglądów, modernizacji. To, że dziś większość schronów w Bydgoszczy nie nadaje się do użytku, to nie tylko wina władz miasta - tłumaczy Drozdowski. - To wina spółdzielni mieszkaniowych, rządu - tego i poprzednich. Kosztów utrzymania tego typu obiektów nikt nie chce brać na siebie - rozkłada ręce.
- Przeszukanie u Ziobry to "Pegasus Plus". "Miało być lepiej, a nie jest"
- Tajemniczy wpis Tuska. O kim mówi premier? "Nie wiem, czy chcę się dzielić nazwiskami"
- Zamkną popularną atrakcję w Beskidach? "Wszyscy nas zbywają"
- "Tusk byłby fujarą". Sprawa Glapińskiego nie musi skończyć się przed Trybunałem Stanu
- Burza wokół Ewy Wrzosek i jej walki o TVP. "Na to pytanie nie chce odpowiedzieć"
- Abp Jędraszewski znów o sobie przypomniał. Padły skandaliczne słowa. "Szkodliwe"
- Zmiana czasu w marcu może być niebezpieczna? Lista skutków ubocznych jest długa
- Duda "po prostu nie lubi kobiet". "Cofa nas cywilizacyjnie"
- Na Muranowie protestują przeciwko budowie apartamentowca. "Będziemy mieszkać w norach"
- Japonia. Pięć osób nie żyje, ponad sto w szpitalu. Wszystko przez ten suplement