Bydgoszcz. Ruszyły zajęcia dla ukraińskich dzieci. "Chcemy im dać namiastkę normalności"
Zajęcia odbywają się w udostępnionych przez miasto Młynach Rothera. Jak powiedziała nam ich organizatorka Natalia Hałas-Szcześniak ze Stowarzyszenia "My też", na uczestników czekają zabawy i zajęcia plastyczne. - Gościmy nie tylko dzieci z Ukrainy, które przybyły do nas w ostatnim tygodniu, ale też te, które są u nas dłużej. Chodzi o to, żeby pomogły nowym kolegom i koleżankom poznać trochę Bydgoszcz, znaleźć nowe znajomości i przyjaźnie - mówiła. - Chcemy na spokojnie poznać się z dziećmi, mamy dla nich napoje, przekąski, a dla rodziców kawę i herbatę. Mamy też siebie, wolontariuszy i otwarte serca - dodała poruszona.
"Jechałam 5 dni z Charkowa. Z czwórką dzieci"
Do Młynów Rothera przyjechała m.in. pani Olga, która z czwórką dzieci uciekła z Charkowa. Do Bydgoszczy jechała samochodem 5 dni. - Wzięliśmy tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Dzieci były bardzo zestresowane, bo zniknęło nasze zwyczajne życie. Nie wiedzieliśmy, dokąd jedziemy. Cały czas sprawdzaliśmy, jak rujnują nasze miasto - opowiadała ze łzami w oczach. - Charków to takie piękne miejsce, a teraz wszystko jest zniszczone. Uciekłam dla moich dzieci, bo one są najważniejsze - dodała.
Pani Olga znalazła schronienie w jednym z wielu udostępnionych przez bydgoszczan mieszkań. Zostanie w mieście na dłużej, bo - jak mówi - nie ma dokąd jechać. Chciałaby, żeby dzieci poszły tu do szkoły.
Pomagają wolontariuszki z Ukrainy
W Młynach Rothera pomagają wolontariusze, m.in. Lila, Ukrainka. Mieszka w Bydgoszczy od 6 lat, dobrze mówi po polsku i może pomagać w tłumaczeniach. - Znam dziewczyny ze stowarzyszenia i postanowiłam przyjść pomóc. Mogę tłumaczyć, jeśli ktoś nie zna języka. Wiadomo, że te osoby, które teraz przyjeżdżają, nie mówią w języku polskim - mówiła. - To spotkanie jest bardzo ważne, żeby jedna strona z drugą mogły się zapoznać, być może odnaleźć znajomych, by dzieci czuły się tu bezpieczniej i też znalazły sobie przyjaciół - dodała pani Lila.
Początkowo zajęcia miały być prowadzone w trzech grupach wiekowych 2-6, 7-10 i 11-13 lat, ale okazało się, że dzieci nie chcą być dzielone, ale chcą przychodzić razem. Jest też dużo młodzieży, dla której w tygodniu będą inne zajęcia. - Bardzo byśmy chciały, żeby dzieci choć na chwilę zapomniały o tym, co się dzieje w ich kraju, żeby poczuły się z nami dobrze, bezpiecznie i spokojnie. Liczymy, że zawiążą się nowe znajomości - powiedziała z nadzieją Natalia Hałas-Szcześniak.
Do Młynów Rothera można przynosić materiały plastyczne, zabawki, a także wodę, soki i przekąski dla dzieci uczestniczących w zajęciach.
- Przeszukanie u Ziobry to "Pegasus Plus". "Miało być lepiej, a nie jest"
- Zamkną popularną atrakcję w Beskidach? "Wszyscy nas zbywają"
- "Tusk byłby fujarą". Sprawa Glapińskiego nie musi skończyć się przed Trybunałem Stanu
- Burza wokół Ewy Wrzosek i jej walki o TVP. "Na to pytanie nie chce odpowiedzieć"
- Tajemniczy wpis Tuska. O kim mówi premier? "Nie wiem, czy chcę się dzielić nazwiskami"
- Abp Jędraszewski o "holokauście nienarodzonych". Oskarżenia pod adresem rządzących
- Szczecin. Konar przygniótł troje przedszkolaków. Akcja służb
- PO szuka kogoś, kto zastąpi Trzaskowskiego w ratuszu. Zaskakujące nazwiska
- Gdzie zrobić zakupy w Wielkanoc? W sobotę sklepy czynne krócej
- Inflacja w Polsce. Takich informacji nie było od dawna