Bydgoszcz. Tylko co trzeci dzwoniący na 112 faktycznie potrzebuje pomocy. "Nie dzwońmy bez potrzeby. Telefon to nie zabawka"

REKLAMA
Aż 62 proc. telefonów wykonanych w ubiegłym roku do Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Bydgoszczy to fałszywe zgłoszenia lub głupie żarty. - Nie dzwońmy bez potrzeby, ponieważ właśnie w tej chwili ktoś inny może oczekiwać pomocy. Telefon to nie zabawka - mówił kierownik tego centrum.
REKLAMA
Zobacz wideo

W 2016 roku fałszywych telefonów było aż 82 proc. W 2021 roku już 62 proc. i choć poprawa jest duża, to nadal odsetek głupich żartów jest wysoki. - Operatorzy w Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Bydgoszczy odebrali w ubiegłym roku ponad 1,2 mln połączeń, z czego aż 765 tys. było nieuzasadnionych - wylicza kierownik Radosław Bogusławski.

REKLAMA

- Nie dzwońmy bez potrzeby, ponieważ właśnie w tej chwili ktoś inny może oczekiwać pomocy. Jest to blokowanie linii alarmowej. Telefon to nie zabawka. Proszę pamiętać, że nie dajemy dzieciom telefonu do zabawy. Nawet jeśli wyciągniemy kartę SIM, to również jest możliwość  połączenia się z numerem alarmowym - tłumaczy.

"To specyficzna praca"

Urszula Wolna-Witek jest operatorem numeru alarmowego od siedmiu lat. Pracuje na 12-godzinnych dyżurach, podczas których odbiera dziesiątki telefonów. - Dużo jest interwencji domowych, gdzie ludzie mają jakieś konflikty rodzinne. Dużo jest też zdarzeń związanych z drogami, gdzie są wypadki, kolizje i szkody parkingowe. Teraz, jak mamy pandemię, to jest też multum wezwań medycznych - wymienia operatorka.

Na dyżurze w godzinach 7-19 i nocnym - od 19 do 7 - w Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Bydgoszczy pracuje maksymalnie 14 operatorów. - Jest to specyficzna i bardzo odpowiedzialna praca, wymagająca od nas dużo koncentracji, uwagi, cierpliwości i empatii - przyznaje Urszula Wolna-Witek.

Jakich zgłoszeń jest najwięcej?

W 2021 roku najwięcej zgłoszeń odnotowano w lipcu (130 tys.). Jak informuje dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego z Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego Rafał Rewoliński, najczęściej mieszkańcy potrzebowali pomocy policji (ponad 200 tys. zgłoszeń), służb medycznych (186 tys.) i na końcu straży pożarnej (22 tys.). - Analiza minionego roku również wskazuje, że w okresie szczytu pandemii w sposób szczególny, dużo częściej niż poprzednio, były angażowane zespoły ratownictwa medycznego. Widać to w marcu i grudniu zeszłego roku - wyjaśnia dyrektor.

REKLAMA

Najczęściej na numery alarmowe dzwonili mieszkańcy dużych miast - Bydgoszczy (25 proc.), Torunia (18 proc.), Włocławka, Inowrocławia, Grudziądza i Świecia. Służby ratunkowe wysyłane były przede wszystkim do zdarzeń drogowych (50 tys. zgłoszeń). - Chodzi o wypadki, kolizje, jazdę w stanie nietrzeźwości - mówi Rewoliński.

- Na drugim miejscu [44,7 tys. - red.] plasują się wezwania dotyczące zakłócania porządku publicznego, a więc zakłócanie ciszy nocnej, wybryki chuligańskie czy spożywanie alkoholu w miejscach niedozwolonych. 38 tys. to zgłoszenia związane z zagrożeniem zdrowia, czyli bólem kręgosłupa, brzucha, głowy czy dusznościami - wymienia dalej dyrektor.

Dzień Numeru Alarmowego

11 lutego obchodzony jest Europejski Dzień Numeru Alarmowego 112. Z tej okazji operatorzy odebrali w piątek z rąk wicewojewody kujawsko-pomorskiego Radosława Kempińskiego nagrody za swoją pracę. - Bardzo dziękuję wszystkim operatorom obsługującym numery alarmowe. Wykonujecie państwo bardzo odpowiedzialną, trudną i stresującą pracę, ale to dzięki wam osoby potrzebujące pomocy mogą liczyć na szybkie, bardzo fachowe wsparcie, od którego niekiedy zależy życie ludzkie. Jesteście profesjonalistami, na których zawsze można liczyć - mówił  wicewojewoda.  

Od ubiegłego roku Centra Powiadamiania Ratunkowego, oprócz obsługi zgłoszeń skierowanych do numerów alarmowych 112 i 997, przejęły obsługę połączeń kierowanych na numer 998.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory