Wysokie ceny energii, gazu i ropy, a do tego szalejąca inflacja - to wszystko sprawia, że za znicze i kwiaty na groby bliskich trzeba zapłacić dużo więcej niż w ubiegłym roku. Podrożała produkcja szkła, dużo droższa jest też parafina.
- Ceny gazu i ropy mają przełożenie na znicze, bo jest to związane z ich produkcją. Znicze są droższe nawet o 60 procent w stosunku do ubiegłego roku - mówi nam pan Edward, współwłaściciel jednej z kwiaciarni przed Cmentarzem Rakowickim w Krakowie.
Wzrosły też ceny kwiatów, choć nie tak bardzo jak zniczy, bo o około 20-30 procent. - W tamtym roku dużą chryzantemę można było kupić za 15 złotych, teraz to 20 złotych, a taka piękna to i 40 złotych będzie kosztować - mówi jedna z kupujących kwiaty przy cmentarzu.
Klienci będą mieli ciężko
Im bliżej 1 i 2 listopada, tym przed krakowskimi nekropoliami jest większy ruch. Handlarze jednak przyznają, że klienci bardziej liczą się z pieniędzmi niż w ubiegłych latach i kupują mniej.
- Ceny poszły tak w górę, że jest masakra. Przychodzą stali klienci i łapią się za głowę. W zeszłym roku znicz kosztował 6 złotych, a teraz ten sam kosztuje 10 złotych. Klienci będą mieli ciężko - kręci głową jeden z handlarzy przy Cmentarzu Rakowickim.
Zamiast samochodu lepiej komunikacją miejską
Oprócz wyższych cen, mieszkańcy Krakowa i odwiedzający groby bliskich muszą się przygotować też na spore utrudnienia w ruchu wokół cmentarzy. A im bliżej weekendu, tym może być gorzej. Część ulic przy nekropoliach ma być zamknięta. Nie będzie można dojechać samochodem przed same cmentarne bramy. Policjanci radzą, by korzystać z komunikacji miejskiej. Wzorem lat ubiegłych - w tym czasie będzie więcej specjalnych tramwajów i autobusów.
