Nagminne wspinaczki na krzyż na Giewoncie i pijani turyści nad Morskim Okiem. Musieli interweniować blisko 150 razy
Wejście na Rysy (od polskiej strony) jest bardzo popularne także poza sezonem. Przy ładnej pogodzie w weekendy, również we wrześniu i październiku, ustawiają się tu kolejki. TPN zaplanował teraz wymianę części sztucznych ułatwień. - Połowę udało się wymienić w zeszłym roku, teraz wymieniane będą łańcuchy i kotwy na długości około 190 metrów - mówi nam Paulina Kołodziejska z Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Prace są zaplanowane na czwartek (8 września), o ile nie popsuje się pogoda. TPN dokładnie potwierdzi to dodatkowym komunikatem. - Zaplanowaliśmy wymianę po sezonie i w tygodniu, żeby jak najmniej komplikować plany turystom - dodaje nasza rozmówczyni.
W tygodniu widać już mniejszy ruch na szlakach, ale w miniony weekend, który był pogodowo dobry do wędrówek, turystów było sporo. - Spodziewamy się, że przy dobrej pogodzie w weekendy będzie nadal dużo osób w górach - przyznaje Grzegorz Lorek, zastępca szefa straży TPN.
Straż nałożyła 50 mandatów
Jeśli chodzi o sezon wakacyjny - ten właśnie został podsumowany przez strażników Tatrzańskiego Parku Narodowego. W wakacje odnotowali oni blisko 150 interwencji związanych z łamaniem przepisów parku i nałożyli ponad 50 mandatów. Więcej jest wykroczeń, bo cały czas przybywa turystów. - W zeszłym roku było około 4,5 mln wejść do parku, podczas gdy 10 lat temu to były 2,8 mln. To ogromny przyrost, więc wykroczeń ma prawo też być więcej - mówi nam Lorek.
Najczęstsze wykroczenie to zejście ze znakowanego szlaku. - Tłumaczenia są różne: "nie wiedziałem", "nie liczyłem, że ktoś mnie tu może zauważyć" - opisuje nasz rozmówca. - Są to albo zejścia na niedalekie odległości, albo w głąb TPN, nawet w rezerwaty ścisłe. Tam odejście to już godzina, dwie, a nawet cztery. Tu już ktoś robi to świadomie, że zaryzykuje i może mu się udać - dopowiada.
Straż może przyznać grzywnę w wysokości od 50 do 500 złotych. Jednak przy kilku wykroczeniach kara może wynieść nawet 1000 złotych. - Wysoki mandat może być efektem nałożenia dwóch wykroczeń, na przykład nielegalnego biwaku połączonego ze zniszczeniem roślinności. Za każdym razem turysta ma prawo odmówić przyjęcia mandatu, wtedy zostanie skierowany wniosek do sądu, ale takiego przypadku ostatnio nie było - opisuje Lorek.
Pijani turyści nad Morskim Okiem
Coraz częściej strażnicy spotykają się z kąpielami w tatrzańskich stawach. - Jeśli służby są w pobliżu, to reagujemy - zaznacza Lorek.
Straż parku nałożyła także kilkanaście mandatów na turystów biwakujących na terenie Tatr. Na rozbite namioty strażnicy natykali się nad Morskim Okiem, w Dolinie Pięciu Stawów Polskich, nad Czarnym Stawem Gąsienicowym, a także w paśmie grani Czerwonych Wierchów. Takich interwencji jest coraz więcej. - Będziemy chcieli się temu zjawisku bardziej przyjrzeć. Nie wiem, czym to jest spowodowane. Czy ludzie chcą być z dala od cywilizacji? Jednak biwakowanie w Tatrach jest zabronione - podkreśla nasz rozmówca.
Również niedozwolone i karane mandatami jest nagminne wchodzenie przez turystów na konstrukcję stalową zabytkowego krzyża na Giewoncie.
Strażnicy zauważają też coraz więcej pijanych turystów na drodze do Morskiego Oka. - To długa, ale prosta, w większości asfaltowa droga. Do tego piwo można łatwo kupić w schronisku czy punkcie gastronomicznym - opisuje Lorek i przywołuje jeden przykład z minionych wakacji. - Był pan, którego trzeba było z Morskiego Oka zwieźć i przekazać policji. Był tak pijany, że nie mógł w ogóle iść o własnych siłach - wspomina nasz rozmówca.
Ukraińców trzeba edukować - chcą rozpalać grille nad Morskim Okiem
Grzegorz Lorek zauważa też, że w parku pojawia się coraz więcej obywateli Ukrainy. Niestety nie zawsze zachowują się zgodnie z regulaminem i wobec nich też są podejmowane interwencje. - Nie wiemy, czemu ich świadomość przyrodnicza jest taka słaba. Chociaż u nich jest około 50 parków narodowych, to ta świadomość jest różna. To będzie dla nas wyzwaniem, by z nimi dużo rozmawiać - podkreśla.
Oprócz wykroczeń, które popełniają także Polacy, takich jak wprowadzanie do parku psów czy schodzenie ze szlaku, obcokrajowcy próbują też grillować. Były już przypadki odpalania grilla nad Morskim Okiem. - To jest bardzo niebezpieczne dla przyrody, bo może wywołać pożar. Do tego niektórzy do rozpalania chcą użyć pobliskich gałęzi - mówi Lorek. Zdarzało się, że strażnicy - już na drodze do Morskiego Oka - zauważali, że ktoś niesie ze sobą urządzenie do grilla i od razu interweniowali.
-
"Roszczeniowe zetki" rozwścieczyły pracodawców. "Rozwydrzone dzieci, które nie dorosły do pracy"
-
Ludzie uciekają, a oni strzelają z armat. Ekspert o "chorej logice" Rosji
-
"Bujaj się Andrzej, robimy swoje". "Przetłumaczył" komentarz Kaczyńskiego na "paradę absurdu" Dudy
-
Francja. Atak nożownika. Sześć osób rannych, w tym czworo dzieci. "To tchórzostwo"
-
Nowy Jork utonął w gęstym dymie. Obrazki niczym z apokaliptycznego filmu
- Iga Świątek wygrała z Beatriz Haddad Maią. Polka w finale French Open
- Ujarzmić kobiece lęki. Czego i z jakiego powodu się boimy?
- "Kanibalizować" partie opozycyjne, czy nie? Symetryści bez ogródek o marszu 4 czerwca
- Abp Marek Jędraszewski w Boże Ciało nie zapomniał o polityce. Było o aborcji i "niektórych partiach"
- ETPC podjął decyzję w sprawie skargi ośmiu kobiet. Oskarżały Polskę o brak dostępu do aborcji