Łódzkie wysycha. Zbadali skutki ocieplenia klimatu w regionie. "Zagrożony pustynnieniem"
Klimatolodzy z Uniwersytetu Łódzkiego przyjrzeli się skutkom ocieplenia klimatu na podstawie danych zbieranych w stacji Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Łodzi znajdującej się przy lotnisku Lublinek. Szczegółowe i kompletne informacje są tu zbierane od 1945 roku. Naukowcy prowadzą obserwacje również w ogródku meteorologicznym, który znajduje się przy Zakładzie Meteorologii i Klimatologii na Wydziale Nauk Geograficznych Uniwersytetu Łódzkiego.
Obecne dane są bardziej szczegółowe. Dawniej były to obserwacje 3-4 razy na dobę, teraz pomiar temperatury powietrza naukowcy otrzymują co godzinę.
Zimą nie ma śniegu
50-70 lat temu średnia temperatura zimą dla województwa łódzkiego wynosiła -2 stopnie Celsjusza. Teraz jest to w granicach 0 stopni. - Ciepłe zimy wpływają niekorzystnie na przyrodę, która po prostu głupieje. Styczeń na przykład był w tym roku bardzo ciepły. Jeśli taka wysoka temperatura utrzyma się przez dwa tygodnie, to zaczyna się sezon wegetacyjny dla roślin. Potem przychodzą mrozy w lutym i rośliny marzną. Na pewno odczują to rolnicy, a docelowo również my jako konsumenci. Między innymi z tego powodu warzywa i owoce drożeją - mówi prof. Joanna Wibig z Zakładu Meteorologii i Klimatologii na Wydziale Nauk Geograficznych Uniwersytetu Łódzkiego.
Wyższa temperatura wpływa na pokrywę śnieżną, której ubywa. Jeszcze kilka lat temu Zielona Łódź przez większą część sezonu organizowała dla łodzian zajęcia z narciarstwa biegowego. Od dwóch lat jest to prawie niemożliwe. - Jesteśmy naszykowani najczęściej już od końca listopada. Czekamy na śnieg. W tym roku udało nam się zorganizować zajęcia tylko przez jeden tydzień i koniec - mówi Łukasz Janczar z Zielonej Łodzi.
Brak zimy odczuwają przede wszystkim dzieci. - Moja mama mi opowiada, że jak była mała, chodziła na łyżwy i codziennie bawiła się w śniegu. Mi udało się w tym roku raz ulepić bałwana i kilka razy porzucać z kolegami kulkami - mówi 10-letni Julek.
Gorące lata
Cieplej niż kiedyś jest też latem. Zdarza się, że upały mamy już w czerwcu, chociaż wciąż najcieplejszy miesiąc to lipiec. - Coraz częściej zdarzają się temperatury powyżej 30 stopni, które wcześniej pojawiały się średnio trzy razy w roku. Do tego upały nie występowały u nas regularnie. Bywało tak, że w jednym roku było pięć takich dni, a w innym żaden lub jeden - mówi kilmatolożka. - Teraz mamy takie temperatury nawet od dwóch do trzech tygodni pod rząd - podkreśla prof. Joanna Wibig.
W mieście takie upalne dni trudno jest wytrzymać. Do tego nie da się wypocząć w nocy, bo podczas fali upałów temperatura nie obniża się wystarczająco i najczęściej nadal przekracza 20 stopni C. Za to jeśli łodzianie spędzają wakacje w kraju cieszą się z tego, że mają pogodę prawie taką jakby polecieli do ciepłych krajów. - Turyści są zadowoleni. Poza tym więcej ludzi lubi, gdy jest ciepło - dodaje prof. Joanna Wibig. - Nie cieszą się natomiast rolnicy. Gorąco i brak obfitych deszczy powoduje susze, które wpływają na to, że ich plony są mniejsze. Dla nas niekorzystnym następstwem jest wzrost cen.
Prof. dr hab. Joanna Wibig Fot. Marek Podmokły / Agencja Wyborcza.pl
W Łódzkiem zabraknie wody?
Największym zagrożeniem dla regionu łódzkiego jest brak wody. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce w 2019 roku, gdy wysoka temperatura utrzymywała się od kwietnia do sierpnia (poza majem). Do tego opady były poniżej normy. To właśnie wtedy zabrakło wody w Skierniewicach, gdzie trzeba ją było dowozić beczkowozami.
- W naszym przypadku największy problem związany ze zmianą klimatu to susze - potwierdza prof. Wibig z UŁ. - My nie mamy za dużo wody, w związku z czym deficyt w glebie będzie bardzo odczuwalny. Dodajmy jeszcze, że północna część województwa łódzkiego jest dużo suchsza niż południowa. To jest region, który ma najmniej opadów i jest zagrożony pustynnieniem - dodaje nasza rozmówczyni.
Klimatolodzy nie mają dobrych wiadomości, jeśli chodzi o przyszłość. Będzie coraz cieplej. - Fale upałów są zjawiskiem śmiercionośnym. Osoby z chorobami krążenia i oddechowymi na pewno to odczują. Upały nie sprzyjają również osobom starszym - mówi prof. Wibig.
Według naukowców pod koniec XXI wieku przyrost temperatury może sięgnąć 5 stopni C.
Miejska wyspa ciepła
Naukowcy twierdzą, że ze względu na budynki, powierzchnię, a także to, że podłoże jest inne niż na terenie pozamiejskim, procesy radiacyjne w atmosferze przebiegają inaczej w mieście niż na terenach przyległych. W związku z tym temperatura w mieście jest jeszcze wyższa - o mniej więcej 1 stopień Celsjusza. To tak zwana miejska wyspa ciepła, która ma wyraźny cykl dobowy. - Jeśli jest bezchmurna i bezwietrzna noc, to miasto potrafi być nawet o 10 stopni cieplejsze niż otoczenie - twierdzi prof. Wibig. - To są przykre sytuacje, kiedy po zmroku na obrzeżach jest już bardzo miło i przyjemnie, a w mieście cały czas jeszcze mamy wysokie temperatury i z powodu duchoty trudno zasnąć - opisuje.
W samym mieście również są pewne różnice. W okolicach parku sytuacja może być lepsza i będzie spało się lepiej. Natomiast w centrum miasta oraz w miejscach, gdzie jest duże zabetonowanie i wysokie bloki czy wieżowce, temperatury są jeszcze wyższe.
-
TSUE wydał wyrok w sprawie o reformę polskiego sądownictwa
-
Prof. Markowski ostrzega przed "oszustwami wyborczymi, które się szykują". Jaką przewagę musi mieć opozycja w wyborach?
-
Polscy ochotnicy zaatakowali terytorium Rosji? Jest komentarz Rosjan
-
Wyrok TSUE miażdży PiS-owską reformę sądownictwa. "Znów mogą czekać nas kary"
-
"Widać dygocik". Władza przestraszyła się marszu 4 czerwca? "Wyrażają pogardę dla Polaków"
- Ceny w maju przestały rosnąć. "To początek powrotu do inflacyjnej normalności?"
- Poszła popływać w Wiśle i już nie wypłynęła. Trwają poszukiwania młodej kobiety
- "Weaknesses" - jak sprytnie mówić o swoich słabościach
- Ziobro grzmi po wyroku. Atakuje TSUE. "Główny sąd europejski jest skorumpowany"
- Nagła zmiana pogody przed długim weekendem. IMGW: Opady, burze z gradem i ulewami