Dziki chodzą po placach zabaw jak bezpańskie psy. "Czy ktoś musi zginąć, żeby władza zareagowała?"

REKLAMA
Samorządowcy z łódzkiego apelują do tamtejszego sejmiku wojewódzkiego w sprawie redukcji populacji dzików. Chcą, aby problem rozwiązać w sposób humanitarny. - Nie chcemy, żeby dziki były zabijane na oczach dzieci bawiących się w pobliżu - mówią.
REKLAMA

Urzędnicy z Łodzi i regionu uważają, że prawo które funkcjonowało wcześniej było lepsze, bo pozwalało na odławianie dzików i wywożenie ich do innych województw. Zgodnie z rozporządzeniem z 2021 roku ma to wyglądać zupełnie inaczej. Spowodowało to, że w regionie łódzkim populacja dzików znacząco się powiększyła. - Dzisiaj, zgodnie z polskim prawem, powinniśmy na oczach dzieci do dzików strzelać – twierdzi radny Rady Miejskiej w Łodzi Damian Raczkowski z Nowoczesnej i dodaje: Tego robić nie chcemy, bo jest to niehumanitarne.

REKLAMA

Tymczasem dziki w poszukiwaniu pożywienia coraz częściej wchodzą na teren miast, szczególnie na obrzeża. Można jest spotkać na przykład podczas treningu biegowego. - Nie chciałbym wpaść na stado dzików. Właściwie nie wiadomo, co wtedy zrobić. Uciekać, stać, czy przejść obok. Słyszałem takie historie, że moi koledzy spotkali dzika lub inne dzikie zwierzę na swojej drodze podczas biegania – mówi pan Michał, biegacz z Łodzi.

Problem nie dotyczy tylko miasta Łódź, w którym na przestrzeni ostatnich lat przybyło 1500 dzików. - Miasto Łódź niedawno mówiło o około 2 000 dzików. Podjęta przez rząd decyzja, która zakazuje nam wszelkich form ograniczenia pogłowia dzików poza ich odstrzałem zaowocowała tym, że w samej Łodzi mamy 3 500 dzików – mówi radny Rady Miejskiej w Łodzi Mateusz Walasek z Platformy Obywatelskiej.

Trudna sytuacja na obrzeżach

Problem w gminach ościennych jest jeszcze większy. Dziki spotkać możemy również w Zgierzu, Pabianicach, czy w powiecie łódzkim wschodnim. - W ostatnim czasie dziki zniszczyły ogrodzenie na prywatnej posesji. Do tego mamy takie sytuacje na terenie Zgierza, że dzieci bawią się na placu zabaw, a obok spacerują sobie dziki. Dziki to ogromny problem. Nie wiem, czy najpierw musi się coś stać, ktoś musi zginąć, żeby władza zareagowała - mówi radna Rady Powiatu Zgierskiego Bożena Palmowska.

- Nie żyjemy w świecie z "Akademii Pana Kleksa", gdzie jest tylko piosenka: "Dzik jest dziki, dzik jest zły". Mierzymy się z problemami codziennych mieszkańców – dodaje Dawid Zakrzewski, pabianicki działacz samorządowy. 

REKLAMA

Złożą pismo do sejmiku

Samorządowcy z regionu łódzkiego, których problem dotyczy, spotkali się w Łodzi, aby wypracować wspólny plan rozwiązania problemu. Zdecydowali, że efektem będzie złożenie pisma do Sejmiku Województwa Łódzkiego. Pozwala na to ustawa o ochronie zwierząt. - Zgodnie z art. 33a ust 2. sejmik, po zasięgnięciu opinii regionalnej rady ochrony przyrody, organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt oraz Polskiego Związku Łowieckiego, określi w drodze uchwały miejsce, warunki, czas i sposoby ograniczenia populacji zwierząt – twierdzi radny Walasek.

Samorządowcy z Łódzkiego jednoczą się w sprawie rozwiązania kwestii dzikówSamorządowcy z Łódzkiego jednoczą się w sprawie rozwiązania kwestii dzików zdjęcie udostępnione przez Radę Miejską w Łodzi

Według samorządowców, jeśli do rządu o zmianę przepisów prawa zaapeluje marszałek województwa, będzie można skuteczniej i szybciej osiągnąć cel. - Musimy pamiętać, że dzik to nie jest nasz wróg. Dlatego będziemy prosić i naciskać żeby Urząd Marszałkowski dopilnował humanitarnego rozwiązania tej sprawy. Strzelanie do dzików nie ma sensu. Myśliwy zabije jednego osobnika, a reszta rozpierzchnie się i będzie to stwarzało jeszcze większe problemy – mówi Paweł Pomorski, członek Zarządu Powiatu Łódzkiego Wschodniego.

Samorządowcy oczekują jak najszybszej reakcji. Liczą na to, że prawo dotyczące kontroli populacji dzików zostanie zmienione lub przywrócone w poprzedniej wersji. Ich zdaniem odławianie i wywożenie dzików do innych województw było o wiele bardziej humanitarne, niż strzelanie do nich. - Wierzymy, że wspólnie uda nam się ochronić dziki i mieszkańców – podsumowuje Bożena Palmowska, radna ze Zgierza.

REKLAMA

Samorządowcy z Łódzkiego zapewniają, że będą w sprawie dzików apelować i składać pisma dopóki problem nie zostanie definitywnie załatwiony.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory