Władze Łodzi oburzone: Rząd przyznał podwyżki nauczycielom, ale pieniędzy na to już nie dał
Średnie wynagrodzenia dla nauczycieli rosną od marca o 7,8 proc. Przekładając to na konkretne kwoty - minimalne wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela z tytułem zawodowym magistra i przygotowaniem pedagogicznym w zależności od stopnia awansu zawodowego wzrasta o kwotę od 266 złotych brutto do 326 złotych brutto. Podwyżkę przyznał rząd, ale - jak słyszymy od łódzkich samorządowców - pieniędzy na to już nie dał. - Ministerstwa to nie interesuje, czy my mamy te środki, czy nie - stwierdza wiceprezydent miasta Małgorzata Moskwa-Wodnicka.
W Łodzi już na początku roku było wiadomo, że na edukację brakuje 600 mln złotych i trzeba tych środków poszukać w innych dziedzinach w budżecie miasta. Wiceprezydent Moskwa-Wodnicka wylicza, że nowe podwyżki dla nauczycieli w skali roku kosztować będą 56 mln złotych. Miastu brakuje na ten cel ponad 17,1 mln złotych. - Co chwilę dostajemy jakieś nowe zadania z Ministerstwa Edukacji i Nauki, za czym nie idą pieniądze - rozkłada ręce urzędniczka.
List do Czarnka
Władze Łodzi przygotowały list do ministra Przemysława Czarnka, w którym piszą wprost, że na zlecane przez resort zadania miastu brakuje środków. "Nigdy nie oszczędzaliśmy na edukacji, a nauczycielskie pensje powinny wzrosnąć. Uważam jednak za głęboko niesprawiedliwe obarczanie samorządów kolejnymi zadaniami bez zapewnienia źródła ich finansowania" - czytamy w dokumencie. Pod listem podpisała się Moskwa-Wodnicka, która w mieście odpowiada za oświatę.
Urzędniczka informuje też, że miasto analizuje możliwości i zastanawia się nad dochodzeniem roszczeń od rządu na drodze sądowej.
Łódzcy urzędnicy zwracają uwagą, że pensje nauczycieli zostały podniesione tylko dlatego, by nie zarabiali poniżej pensji minimalnej. - Byłoby wstydem, gdyby się okazało, że nauczyciel w Polsce zarabia mniej niż najniższa krajowa - komentuje Moskwa-Wodnicka. - To, że rząd nie lubi nauczycieli, to żadna nowość. Podwyżki takiego rzędu są uwłaczające - dodaje Piotr Bors, dyrektor Biura Promocji i Zatrudnienia w łódzkim urzędzie miasta.
Przypomnijmy, nauczycielskie związki zawodowe postulowały o 20 proc. podwyżki. Do tego postulatu przychylają się władze Łodzi. - Uważamy, że tylko godne wynagrodzenie jest w stanie podnieść prestiż tego zawodu - argumentuje Moskwa-Wodnicka.
Władze miasta zastanawiają się, gdzie dokonać przesunięcia, aby znaleźć brakujące 17 mln złotych. Jak mówią, środki prawdopodobnie zostaną przeniesione z pieniędzy zaplanowanych na drogi. Przy okazji łódzcy urzędnicy postulują podział zadań. Ich zdaniem za płace dla nauczycieli powinien całkowicie odpowiadać rząd, a za infrastrukturę szkolną - samorząd. - Teraz wygląda to tak, że samorząd ma zapłacić za to, co robi rząd - podsumowuje Bors.
-
TSUE wydał wyrok w sprawie o reformę polskiego sądownictwa
-
Prof. Markowski ostrzega przed "oszustwami wyborczymi, które się szykują". Jaką przewagę musi mieć opozycja w wyborach?
-
Polscy ochotnicy zaatakowali terytorium Rosji? Jest komentarz Rosjan
-
Wyrok TSUE miażdży PiS-owską reformę sądownictwa. "Znów mogą czekać nas kary"
-
"Widać dygocik". Władza przestraszyła się marszu 4 czerwca? "Wyrażają pogardę dla Polaków"
- Poszła popływać w Wiśle i już nie wypłynęła. Trwają poszukiwania młodej kobiety
- "Weaknesses" - jak sprytnie mówić o swoich słabościach
- Ziobro grzmi po wyroku. Atakuje TSUE. "Główny sąd europejski jest skorumpowany"
- Nagła zmiana pogody przed długim weekendem. IMGW: Opady, burze z gradem i ulewami
- Europa znów chętnie wsiada do pociągów, zwłaszcza nocnych. A w Polsce mamy do czego wsiąść?