Przyjęli 400 uchodźców z Ukrainy. "Na świat przyszła Roksolanka. Jeden z promyczków w tym trudnym roku"

REKLAMA
Katarzyna Giedrojć
- Ten rok wszystko zmienił. Już nie będziemy tacy jak byliśmy wcześniej. Staliśmy się bardziej pomocni. Już nie myślimy tylko o sobie - mówi dr Halyna Morhun, naukowczyni z Ukrainy, która po wybuchu wojny trafiła na Uniwersytet Łódzki. Uczelnia przyjęła w sumie ponad 400 ukraińskich uchodźców i dała im schronienie w swoich akademikach.
REKLAMA
Zobacz wideo

Po 24 lutego do Łodzi trafiła dr Halyna Morhun, biolożka, która na Uniwersytecie Łódzkim rozpoczęła pracę. - Prowadzę tutaj badania nad skorupiakami - mówi. - Pracuje mi się bardzo dobrze. Na Ukrainie są teraz długie momenty, kiedy nie ma prądu, ogrzewania czy wody. Mi są potrzebne dobre warunki do tego, żeby był efekt tej pracy - dodaje.

REKLAMA

Dzięki temu, że wcześniej Halyna Morhun brała udział w konferencji organizowanej przez uniwersytet, uczelnia - po wybuchu wojny - sama zaproponowała jej przyjazd właśnie do Łodzi. Dostała stypendium. - Ten rok wszystko zmienił. Już nie będziemy tacy jak byliśmy wcześniej. Staliśmy się bardziej pomocni. Już nie myślimy tylko o sobie, ale o wszystkich. O tym, żeby zrobić wszystko, żeby na Ukrainie znów było bezpiecznie. Nigdy wcześniej nie byłam tak długo i tak daleko od rodziny. Teraz moimi bliskim stali się koledzy i koleżanki, których poznałam tutaj, w Polsce - mówi.

W Łodzi na kilkumiesięcznych stypendiach było 30 naukowców ukraińskich. Otrzymywali wynagrodzenie takie samo jak polscy wykładowcy.

Zorganizowano studia dla uchodźców

Uniwersytet Łódzki zorganizował studia polskie z językiem angielskim dla uchodźców z Ukrainy. Jest na nich obecnie 70 studentów. Naukę na tym kierunku rozpoczął już drugi rocznik. - Stworzyliśmy ten kierunek, aby młode osoby mogły u nas zacząć nowe życie. Chcieliśmy zapewnić im warunki takie, aby mogli tutaj żyć, nauczyć się języków i dzięki temu dać im możliwość odnalezienia się w nowej rzeczywistości. Możliwe, że niektórzy zostaną u nas, inni wrócą na Ukrainę, a jeszcze kolejni będą mogli szukać swojego miejsca na Zachodzie - mówi Paweł Śpiechowicz, rzecznik Uniwersytetu Łódzkiego.

Przyjęli 400 uchodźców

Po wybuchu wojny w akademikach należących do Uniwersytetu Łódzkiego zamieszkało 400 uchodźców z Ukrainy. Oprócz tego wielu naukowców oraz studentów przyjęło ich pod swoje dachy. Uczelnia dała im nie tylko schronienie, ale również wyżywienie, otoczyła pomocą psychologiczną i pomogła w znalezieniu pracy. - Urodziło się tutaj również dziecko, bo jedna z kobiet przyjętych do akademika była w ciąży. W wakacje na świat przyszła dziewczynka - Roksolanka. Teraz ma już ponad pół roku. To jeden z promyczków w tym trudnym i tragicznym roku - mówi Śpiechowicz.

REKLAMA

Część osób wróciła do Ukrainy, mimo że kraj jest pogrążony w wojnie. Wielu odnalazło się w nowych realiach łódzkich, znalazło mieszkanie i pracę.

Trwają akcje pomocowe

Uniwersytet Łódzki od początku organizował zbiórki zarówno dla uchodźców, którymi się opiekował, jak i dla osób z Ukrainy. Są prowadzone cały czas. Można przynosić odzież, chemię i żywność długoterminową. Oprócz tego organizowana jest zbiórka stearyny potrzebnej do produkcji świec dla żołnierzy walczących na froncie. Do tej pory Uniwersytet Łódzki wysłał już półtorej tony tej stearyny.

Naukowcy z uczelni prowadzą też zrzutkę na agregaty prądotwórcze. - Udowodniliśmy, że jesteśmy fantastycznym narodem. Jednak mimo, że oswoiliśmy się już z tym, co dzieje się w Ukrainie, musimy pamiętać, że pomoc wciąż jest potrzebna - podsumowuje Śpiechowicz.

Aktualnie zbiórka prowadzona jest w budynku A na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska przy ul. Banacha 12/16. Przynosić można stearynę oraz rzeczy i żywność.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory