W 2022 roku Port Lotniczy im. Władysława Reymonta w Łodzi obsłużył niemal 200 tysięcy pasażerów. To ponad dwa razy więcej niż w ostatnich dwóch latach. - To pokazuje, że lotnisko odbudowuje się po pandemii. W trakcie spowodowanego przez COVID-19 przymusowego spowolnienia całej branży, zarząd i osoby odpowiedzialne za rozwój połączeń utrzymywały kontakty z przewoźnikami i pracowały nad poszerzeniem siatki połączeń. Owoce tych rozmów zaczęliśmy zbierać w połowie mijającego roku - mówi Robert Makowski, dyrektor handlowy Portu Lotniczego Łódź.
Bogata oferta
W ofercie obecnie jest sześć połączeń regularnych, oferowanych przez dwóch największych przewoźników niskokosztowych, czyli Ryanair i WizzAir. Dobra passa zaczęła się wraz z połową minionego roku, bo nowe połączenia do Alicante, Brukseli i Mediolanu ogłoszono w czerwcu. W wakacje pozyskano dużą liczbę nośnych połączeń czarterowych. Największym powodzeniem cieszyła się turecka Antalyia. Poleciało tam 61 proc. pasażerów korzystających z czarterów z Łodzi w czasie wakacji. Na grecką wyspę Kretę poleciało 14 proc. pasażerów, a na Rodos 13 proc. Porównywalnie wypada Burgas w Bułgarii, które wybrało 12 proc. podróżujących.
- Z przeprowadzonych przez studentów z Politechniki Łódzkiej badań wynika, że najwięcej było turystów z Łodzi, a zaraz potem z okolic, czyli Pabianic, Zgierza, Aleksandrowa, Ozorkowa i Tomaszowa Mazowieckiego. Spoza naszego województwa lotnisko wybierali najczęściej mieszkańcy wielkopolskiego, mazowieckiego i Włocławka - podaje Robert Makowski.
Po wakacjach latać z Łodzi zdecydowała się linia lotnicza Wizz Air. Na początek zainaugurowano połączenie do Londynu Luton.
Skąd taka dobra passa?
Przez ostatnich kilka lat lotnisku Lublinek nie wiodło się dobrze. Kryzys przypieczętowała pandemia koronawirusa. Tak dobry wynik z jednej strony dziwi, z drugiej cieszy. - Na polepszenie sytuacji złożyły się dwa czynniki - twierdzi prof. Remigiusz Kozłowski z Wydziału Zarządzania z Katedry Logistyki Uniwersytetu Łódzkiego. - Po pierwsze zarząd stanął na wysokości zadania i powalczył o wzbogacenie oferty. Po drugie oddanie do użytku drogi S14 zwiększyło obszar zbierania pasażerów i skróciło czas dojazdu - zauważa.
Nagłe odrodzenie to dobra wiadomość przede wszystkim dla mieszkańców regionu. - Cieszę się, że mogę polecieć z Łodzi w tyle miejsc. Teraz wycieczki rodzinne wybieramy, kierując się tym, jakie połączenie mamy z naszego łódzkiego lotniska - mówi pani Małgorzata, pasażerka.
Szansa na dalszy rozwój
Władze lotniska robią kolejne plany. Twierdzą, że w 2023 roku obsłużą aż 335 tysięcy pasażerów. Czy to możliwe? - Kolejnym impulsem będzie otwarcie drogi S14 w drugim kierunku. W ten sposób odzyskamy pasażerów z Ozorkowa i północnej części Zgierza. Myślę, że to biorą pod uwagę analitycy, wskazując na tak wysoki wzrost. Miejmy nadzieję, że będzie tak dobrze - mówi prof. Kozłowski. - Ten element rzeczywiście pomoże lotnisku, ale o resztę musimy zadbać sami - dodaje.
Oznacza to holistyczne podejście do tego, jak wygląda infrastruktura blisko lotniska. - Aby port lotniczy w Łodzi naprawdę się rozwijał, trzeba spojrzeć na układ drogowy i wreszcie wziąć pod uwagę budowę węzła przy lotnisku. Bez tego nie mamy co liczyć, że zbliżymy się do lotnisk takich jak Katowice, Kraków czy Wrocław. Zasada jest taka, że jak chcemy mieć dobre lotnisko, to musimy bezpośrednio doprowadzić ruch na to lotnisko w sposób bezkolizyjny. Brakuje drogi, która byłaby przedłużeniem ulicy Popiełuszki w kierunku lotniska, a następnie przejścia tą drogą w kierunku południowym do ulicy Dubois. Dalej brakuje przedłużenia drogi, która biegnie od dworca Łódź Kaliska - wyjaśnia profesor z Uniwersytetu Łódzkiego. Władze Łodzi nie biorą pod uwagę sugerowanych zmian w układzie drogowym.
