"Widzi pani sama, jak te ceny wyglądają...". Na rynku nastroje ponure, mówią tylko o drożyźnie

REKLAMA
- Trzeba się zastanawiać, czy dzisiaj zjesz bułkę z wędliną i pomidorem, czy tylko z pomidorem - mówi jedna z mieszkanek Pabianic, niedaleko Łodzi. Nie ona jedna ma takie dylematy. Lokalni sprzedawcy przyznają, że ludzie ograniczają zakupy, bo ceny rosną niemal z dnia na dzień.
REKLAMA
Zobacz wideo

- Rynek to takie miejsce, gdzie można się wygadać. Ludzie przychodzą tutaj i strasznie narzekają - mówi nam jedna z lokalnych sprzedawczyń. Szybko przekonujemy się, że ma rację. Na ryneczku w Pabianicach w piątkowe przedpołudnie ruch spory. Niektórzy przyszli pewnie po to, by spotkać się z organizującym tu konferencję posłem Dariuszem Jońskim. Większość jednak, jak co parę dni, zawitała na zakupy.

REKLAMA

Nastroje? Co tu dużo mówić - bardzo złe. - Widzi pani sama, jak te ceny wyglądają. Trzeba się zastanawiać, czy dzisiaj jesz bułkę z wędliną i pomidorem, czy tylko z pomidorem - mówi jedna z mieszkanek, którą spotykamy przy budce z warzywami. - Idzie lato, to chociaż warzywa będą trochę tańsze. To wkurza oczywiście, ale nie mam na to wpływu. Mogę sobie tylko ponarzekać - rozkłada ręce.

Zza pleców dopowiada kolejna: "Nie kupuję tyle co wcześniej. Myślę, kalkuluję, wybieram tańsze, ale przede wszystkim jednak postawiłam na ograniczenie ilości kupowanego jedzenia. Przy okazji, chcąc nie chcąc, stałam się bardziej eko - nadmienia.

Jedni starają się tłumaczyć, że "drożyzna jest wszędzie na świecie", bo najpierw pandemia, potem wojna. Inni jednak z dużym niepokojem patrzą w przyszłość. - Boję się, że ceny jeszcze bardziej pójdą w górę. Najbardziej boję się o leki, bo niedługo nie będzie mnie stać na ich wykupienie. Żebym nie musiała wybierać, czy kupuję tabletki, czy jedzenie. A jestem już starszą, schorowaną osobą - słyszymy od jednej z pań.

Podobne refleksje da się usłyszeć od sprzedawców. - Ceny mamy coraz wyższe, więc ludzie rzeczywiście się ograniczają - potwierdza jedna z nich. - Nie możemy nic z tym zrobić. Jeśli ja kupuję drożej w hurtowni, to automatycznie u mnie też się to odbija - dopowiada. I przyznaje, że ceny niektórych artykułów rosną z dnia na dzień.

REKLAMA

"Podziękuj PiS za drożyznę"

Z mieszkańcami na rynku rozmawiał w piątek wspomniany już poseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński. Przyjechał do Pabianic, by rozpocząć kampanię pod hasłem "Podziękuj PiS za drożyznę". Przekonywał, że "to nie pandemia i wybuch wojny w Ukrainie spowodowały, że rosną ceny niemalże wszystkiego, a nieudolność naszej władzy".

Mówił również o tym, że inflacja pożera oszczędności tych, którzy odkładali środki na tzw. czarną godzinę i o stopach procentowychpodniesionych w czwartek przez Radę Polityki Pieniężnej (ósmy już raz). - Przez kłamstwa o sytuacji finansowej państwa, którą karmił nas rząd oraz Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego, ludzie brali pożyczki. On obiecał, że nie podniesie stóp procentowych. Co się teraz dzieje, to się nie mieści nigdzie - oburzał się Joński.

Dariusz Joński, poseł KO rozdawał ulotki na targowisku w PabianicachDariusz Joński, poseł KO rozdawał ulotki na targowisku w Pabianicach Katarzyna Giedrojć

Poseł przedstawił propozycje KO na poprawę tej sytuacji. Mówił m.in. o konieczności podniesienia płac w sferze budżetowej do 20 procent i zamrożenia kredytu hipotecznego na poziomie z grudnia 2021. Trzecia propozycja, o której wspomniał, to wypuszczenie dwuletnich obligacji "antydrożyźnianych". - Ich oprocentowanie będzie odpowiadało inflacji w okresie od momentu zakupu obligacji do momentu przedstawienia ich do wykupu. Każdy Polak będzie mógł kupić obligacje w banku i wykupić je w dowolnym momencie - wyjaśniał Joński.

REKLAMA

Zdaniem posła propozycje są proste i przejrzyste. Mimo to polityk, jak przyznał, nie łudzi się, że zostaną przyjęte przez rząd.

 

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory