"Najważniejsze, żebyśmy nie myśleli, że swoje już wykonaliśmy". Co z młodymi Ukraińcami w polskich szkołach?

REKLAMA
Monika Trykowska-Chwila
Jednym z wyzwań dla polskich miast, po wybuchu wojny w Ukrainie, było zapewnienie edukacji dzieciom uchodźczym. Nie znały języka, były przestraszone, często samotne. W Częstochowie uczęszcza dziś do szkół i przedszkoli niemal cztery razy więcej Ukraińców niż przed wojną. Miasto cały czas pracuje nad ich integracją. - Najważniejsze, żebyśmy nie pomyśleli, że my swoje już wykonaliśmy - mówi nam naczelnik miejskiego wydziału edukacji.
REKLAMA
Zobacz wideo

- 24 lutego [2022], gdy Rosja zaatakowała Ukrainę, wystąpiliśmy z apelem do częstochowskich szkół i przedszkoli o zorganizowanie zbiórki darów. Odzew był stuprocentowy - wspomina Rafał Piotrowski, naczelnik wydziału edukacji urzędu w Częstochowie. Jak dodaje, szybko zaczęły spływać środki czystości, przybory szkolne i przede wszystkim żywność. To, co udało się zebrać, konwojami przewożono potem do Ukrainy.

REKLAMA

Co ważne - w Częstochowie zryw nie był jednorazowy, a zbiórki były ponawiane. Pomagano w ten sposób m.in. dzieciom z Chmielnickiego i Berdyczowa - miast, z którymi Częstochowa współpracuje. Delegacja z Częstochowy była także w Buczy i Irpieniu, które stały się tragicznymi symbolami ludobójstwa. A w liceum w Berdyczowie brali udział m.in. w otwarciu sali do nauki języka polskiego. - Zobaczyliśmy piękną salę. Pani dyrektor powiedziała nam, że mają zawsze dwa języki obce do wyboru - chyba był to włoski lub hiszpański, a także polski. Podała, że w tym roku po raz pierwszy nie było chętnych na uczestniczenie w nauce języka obcego innego niż polski - wspomina Piotrowski.

Ostatni rok oddziałów przygotowawczych

W częstochowskich przedszkolach i szkołach drugi semestr roku szkolnego rozpoczęło w styczniu 1426 dzieci i młodzieży z Ukrainy. Przed wojną było ich około 400. Różnica jest zatem ogromna.

W wybranych częstochowskich podstawówkach funkcjonują cały czas oddziały przygotowawcze dla ukraińskich uczniów, ale - jak zastrzega naczelnik wydziału edukacji - to prawdopodobnie ich ostatni rok. Bo każde dziecko z zagranicy, które trafia do szkoły w Częstochowie, ma możliwość uczestniczenia w dodatkowych zajęciach z języka polskiego. - Zatem dla dzieci z Ukrainy, uczących się w oddziałach ogólnodostępnych, również przewidziane są dodatkowe godziny z języka polskiego - mówi Piotrowski.

Do oddziałów przygotowawczych trafiają dzieci, u których bariera językowa uniemożliwia w zasadzie efektywną naukę. Co ważne, uruchomienie takich klas dało też szansę zatrudnienia uchodźczyń, ukraińskich nauczycielek, w charakterze pomocy nauczyciela. - W ten sposób mogliśmy solidaryzować się z pewną grupą nauczycieli i pomóc im w nowej rzeczywistości, a nie ukrywam, że my też na tym korzystamy. Te osoby właściwie opiekują się ukraińską młodzieżą - wyjaśnia nasz rozmówca.

REKLAMA

Ukraińskim uczniom wsparcie psychologiczne zaoferował także Zespół Poradni Psychologiczno-Pedagogicznych w Częstochowie. Pomoc czeka zarówno dla dzieci i młodzieży, jak i dorosłych z Ukrainy, także w ich ojczystym języku. Polscy nauczyciele mogli za to brać udział w zdalnych szkoleniach, pomagających odpowiednio zareagować na trudne (w tym ekstremalne) przeżycia ukraińskich uczniów.

"Nie myślmy, że swoje już wykonaliśmy"

Jak przyznaje nasz rozmówca, z punktu widzenia szkół i samorządu, ubiegły rok był zdecydowanie trudniejszy niż obecny. - Jako samorząd wspieraliśmy przybywających uchodźców, również pod względem materialnym, zapewnialiśmy pomoc dzieciom, zarówno organizacyjną, jak i psychologiczną - wylicza Piotrowski.

Pytany o obecne największe wyzwania w systemie edukacji, związane z obecnością ukraińskich uczniów, mówi: "Najważniejsze jest to, byśmy nie tracili tego ducha. Byśmy nie zakładali, że ten konflikt za miesiąc lub dwa może się skończyć. Bo może nie skończyć się przez dwa lub trzy lata. Żeby nie doszło do żadnego zniechęcenia w relacjach i budowaniu dobrych relacji na poziomie Polska - Ukraina, Polacy - Ukraińcy". A to - jak dodaje - czasami jest obserwowane. Odkąd polskie rodziny same zaczynają borykać się trudną sytuacją materialną, niechęć bywa przerzucana na uchodźców.

- Chciałbym jednak, żeby wybrzmiało, że my w szkołach w Częstochowie takich sytuacji nie obserwujemy. Dużo mamy sygnałów, że dochodzi do dobrej integracji między dzieciakami - zapewnia Piotrowski.

REKLAMA

Jako przykład podaje częstochowską inicjatywę stowarzyszenia Wspólnota Polska, które organizuje zajęcia dla polskich i ukraińskich uczniów. Wszystko odbywa się przy wsparciu UNICEF oraz fundacji Wolność i Demokracja. - Chodzi o obustronną integrację. Żeby te dzieciaki zaprzyjaźniły się ze sobą, spotykały się, wyszły razem do kina - wylicza Piotrowski. I dodaje: "Najważniejszy problem, jaki ja dzisiaj widzę, to żebyśmy nie pomyśleli, że to może się skończyć, i że my swoje już wykonaliśmy".

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory