Trzech Afgańczyków walczy o 240 tysięcy złotych. Rusza pierwszy proces o zadośćuczynienie za push-backi

REKLAMA
Anna Gmiterek-Zabłocka
W poniedziałek w Białymstoku rozpoczyna się pierwszy proces o zadośćuczynienie za wyrzucenie migrantów na Białoruś. "To ważne, aby pociągać Polskę do odpowiedzialności, również finansowej, za to co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej - nie będziemy odpuszczać" - podkreślają przedstawiciele Stowarzyszenia Interwencji Prawnej.
REKLAMA
Zobacz wideo

W marcu 2022 roku zapadł wyrok, w którym push-backi uznano za nielegalne. Był to pierwszy taki wyrok w Polsce, otwierający możliwość ubiegania się o zadośćuczynienie. Chodziło o sprawę trzech Afgańczyków, którzy w sierpniu 2021 roku zostali wyrzuceni na bagna. Mężczyźni mieli swojego pełnomocnika, prosili Straż Graniczną o udzielenie im ochrony międzynarodowej w Polsce, a mimo to wyrzucono ich na Białoruś, na trudno dostępny teren rezerwatu Puszczy Białowieskiej. Sędzia uznał, że działanie funkcjonariuszy z placówki Straży Granicznej w Narewce było nielegalne, niezasadne i nieprawidłowe.

REKLAMA

"Wyrok ten jest dla nas nadzieją, że nie wszystkie osoby pełniące służbę na pograniczu polsko-białoruskim będą czuły się bezkarnie, wykonując rozkazy, które są niezgodne z Konwencją Genewską, Konstytucją RP oraz wydane z przekroczeniem granic upoważnienia ustawowego" - tak komentowało rozstrzygnięcie sądu Stowarzyszenie Interwencji Prawnej.

Teraz sprawa powraca. Tym razem będzie to pierwszy proces o zadośćuczynienie za wywózki. Afgańczycy, reprezentowani przez prawniczkę ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej, ubiegają się łącznie 240 tysięcy złotych zadośćuczynienia. "To ważne, aby pociągać Polskę do odpowiedzialności, również finansowej, za to co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej - nie będziemy odpuszczać" - piszą aktywiści ze stowarzyszenia. 

Proces o zadośćucznienie będzie się toczył przed Sądem Okręgowym w Białymstoku. Cudzoziemców reprezentuje mecenas Małgorzata Jaźwińska. Na poniedziałek zaplanowano przesłuchanie pierwszych świadków. 

Push-backi w myśl przepisów międzynarodowych są nielegalne. Niedopuszczalne jest, gdy cudzoziemiec chce złożyć wniosek o nadanie mu statusu uchodźcy, a służby wniosku nie przyjmują i wyrzucają go na Białoruś. Polskie władze wprowadziły wprawdzie przepisy (rozporządzenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji), które mówią, że cudzoziemiec przekraczający w sposób sprzeczny z prawem granicę RP może zostać przez Straż Graniczną zawrócony do granicy państwa i zmuszony do jej przekroczenia bez przeprowadzenia jakiejkolwiek procedury administracyjnej. Jednak nie zmienia to faktu, że tego typu przepisy są niezgodne z aktami wyższego rzędu. Zwracał na to uwagę m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich. 

REKLAMA

RPO - od wejścia w życie rozporządzenia - kilka razy w swoich wystąpieniach pisał m.in. o tym, że nowy zapis  jest niezgodny z prawem krajowym i międzynarodowym. Rzecznik wskazywał m.in., że stosowanie uregulowanej w rozporządzeniu procedury zawracania cudzoziemców do granicy godzi w prawo cudzoziemców do ubiegania się w Polsce o ochronę międzynarodową, a tym samym narusza art. 56 ust. 2 Konstytucji RP i art. 18 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej, które prawo to gwarantują.

Warto dodać, że po wyroku sądu z Hajnówki w sprawie push-backów były też inne orzeczenia potwierdzające, że tego typu procedury stosowane przez polskie służby nie powinny mieć miejsca. W tej sprawie wypowiadał się choćby Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, który stwierdził, że push-backi na granicy polsko-białoruskiej są rażąco sprzeczne z prawem. Sprawa dotyczyła Syryjczyka, który został zatrzymany, a następnie wypchnięty na Białoruś przez Straż Graniczną w listopadzie 2021 roku. Sąd uznał, że postanowienie Komendanta Placówki Straży Granicznej, na podstawie którego dokonano push-backu, jest nieważne, bo wydano je z rażącym naruszeniem przepisów prawa. 

Konsekwencje finansowe

Temat pierwszego procesu o zadośćuczynienie za push-backi był poruszany także na antenie Radia TOK FM. Jak mówił w programie Mikołaja Lizuta Marcin Sośniak z Helsińskiej Fundacji Praw, cała sprawa może mieć dla Polski daleko idące konsekwencje finansowe. - Bo to, że wywożenie ludzi na granicę i zmuszanie ich do przekroczenia tej granicy jest niezgodne z prawem, to sądy administracyjne już potwierdziły. Teraz może się okazać, że za każdym takim push-backiem będzie szła odpowiedzialność finansowa państwa polskiego. To jest pierwszy taki proces, ale skarg na push-packi jest coraz więcej - wskazał.

Sośniak podkreślał, że push-backi "odbywają się bez jakiekolwiek procedury". - Bez próby zbadania tożsamości cudzoziemców, bez żądnych sprawdzeń i bez szansy na to, by te osoby mogły się wypowiedzieć w sprawie swoich okoliczności przybycia do Polski oraz obaw związanych z powrotem na Białoruś - mówił gość "A teraz na poważnie".

REKLAMA

CAŁEJ ROZMOWY MOŻNA WYSŁUCHAĆ TU:

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory