Białystok utonie w ciemnościach? Miasto ma zapłacić ponad pięć razy więcej za prąd
W ubiegłym roku białostocki urząd miasta zapłacił za energię elektryczną 16 milionów złotych. Większość pochłonęło oświetlenie ulic, szkół i przedszkoli czy placówek kultury. - W tym roku za rachunki zapłacimy blisko 50 milionów złotych, a przyszłym, według prognoz, niemalże 90 milionów - wylicza rzeczniczka prezydenta miasta Urszula Boublej.
Dodaje, że gdyby ostatnio miasto nie zrezygnowało z kontraktów długoterminowych na rzecz zakupów bieżących na giełdzie, wzrost byłyby jeszcze większy. Przy tym zużycie prądu w mieście od lat spada. Ratusz inwestuje w fotowoltaikę na swoich budynkach, przymierza się do jej montażu na części szkół. Sukcesywnie wymienia latarnie na takie, które zużywają mniej energii. Jednak w obliczu tempa wzrostu cen prądu, to dawno przestało wystarczać.
- Do tej pory staraliśmy się prowadzić takie działania, których skutków mieszkańcy nie odczują. To się niestety może zmienić - ostrzega rzeczniczka. Na razie zgasło podświetlenie kilku reprezentacyjnych budynków. W grze jest ograniczenie nocnego oświetlania ulic. Urząd właśnie bada, jakie oszczędności dałoby zgaszenie co trzeciej ulicznej latarni i jak wpłynęłoby to na bezpieczeństwo w mieście.
Będą cięcia w komunikacji publicznej?
Ratusz szuka też oszczędności na innych polach. Dyrektorzy szkół dostali właśnie okólnik z zaleceniami dotyczącymi ciepła. Miasto prosi na przykład o obniżenie temperatury w klasach, zablokowanie termostatów czy rozsądne wietrzenie sal lekcyjnych. Cięcia mogą też dotknąć komunikacji publicznej. - Bierzemy pod uwagę zmniejszenie liczby kursów w weekendy - mówi Urszula Boublej.
Na razie ratusz odrzucił społeczny postulat przywrócenia zawieszonych w pandemii nocnych kursów. W efekcie Białystok jest jedynym w Polsce miastem wojewódzkim, po którym nocą można się przemieszczać wyłącznie pieszo bądź taksówką.
Równocześnie Białystok, a dokładniej jedna z jego spółek, produkuje własny prąd, spalając śmieci. I to niemało. - Wystarczyłoby go na pokrycie wszystkich naszych potrzeb. Problem polega na tym, że prawo na to nie pozwala. Zamiast zużywać prąd ze spalarni do oświetlenia szkół czy przedszkoli, musimy go sprzedać, po hurtowych cenach, do sieci - wyjaśnia rzeczniczka.
Potem z tej samej sieci miasto prąd odkupuje, już znacznie drożej. Według wyliczeń miasta, wykorzystanie energii ze spalarni pozwoliłoby na zmniejszenie rachunków o co najmniej połowę. Ale to wymaga zmiany przepisów. Samorządy apelują o nią od lat. Na razie bezskutecznie.
-
"Roszczeniowe zetki" rozwścieczyły pracodawców. "Rozwydrzone dzieci, które nie dorosły do pracy"
-
Ludzie uciekają, a oni strzelają z armat. Ekspert o "chorej logice" Rosji
-
"Bujaj się Andrzej, robimy swoje". "Przetłumaczył" komentarz Kaczyńskiego na "paradę absurdu" Dudy
-
Francja. Atak nożownika. Sześć osób rannych, w tym czworo dzieci. "To tchórzostwo"
-
Nowy Jork utonął w gęstym dymie. Obrazki niczym z apokaliptycznego filmu
- Iga Świątek wygrała z Beatriz Haddad Maią. Polka w finale French Open
- Ujarzmić kobiece lęki. Czego i z jakiego powodu się boimy?
- "Kanibalizować" partie opozycyjne, czy nie? Symetryści bez ogródek o marszu 4 czerwca
- Abp Marek Jędraszewski w Boże Ciało nie zapomniał o polityce. Było o aborcji i "niektórych partiach"
- ETPC podjął decyzję w sprawie skargi ośmiu kobiet. Oskarżały Polskę o brak dostępu do aborcji