Coraz mniej uczniów w klasach z językiem białoruskim. "Białystok szykuje sobie nieciekawą przyszłość"

REKLAMA
Z roku na rok systematycznie spada liczba uczniów w klasach, w których można uczyć się języka, historii i kultury Białorusi. Zdaniem działaczy mniejszości białoruskiej w Polsce, to nie tylko zagrożenie dla tożsamości narodowej Białorusinów, ale i dla kondycji całego regionu. - Nie inwestując w białoruskość na Białostocczyźnie, Białystok skazuje się na prowincjonalność - przestrzega prof. Leon Tarasewicz.
REKLAMA
Zobacz wideo

Z danych, które pozyskaliśmy w Kuratorium Oświaty w Białymstoku, wynika, że tylko w ciągu dwóch lat liczba uczniów korzystających z nauki w klasach z białoruskim językiem nauczania spadła o blisko 11 proc. W roku szkolnym 2019/2020 uczyło się w nich 2730 osób, dwa lata później już tylko 2443 osoby. Najmocniej spadła liczba dzieci w przedszkolach, aż o 22 proc.

REKLAMA

Na przestrzeni dwóch dekad ten spadek wygląda jeszcze bardziej dramatycznie. W II LO w Bielsku Podlaskim z białoruskim językiem nauczania (w miejscowości, gdzie jest największe na Podlasiu skupisko tej mniejszości) jeszcze kilkanaście lat temu uczyło się ok. 400 uczniów. - Teraz mamy 215 uczniów - mówi nam dyrektor tej szkoły Andrzej Stepaniuk. - Oczywiście wpływ na to miały także procesy demograficzne, ale nie ma co ukrywać, że język białoruski przestał być już magnesem przyciągającym uczniów do naszej szkoły - zauważa.

Wyjątek potwierdzający regułę

Oficjalnych danych z tego roku szkolnego jeszcze nie otrzymaliśmy, bo dyrektorzy mają czas na przesłanie ich do kuratorium do 30 września. Wiemy już jednak, że sytuacja poprawi się jedynie w statystyce dotyczącej przedszkoli. W największej z tego typu placówek - Przedszkolu Samorządowym nr 14 w Białymstoku - liczba dzieci w klasach z białoruskim językiem nauczania wzrosła. I to aż o 29 osób (rok wcześniej spadła o 19 osób). Działacze mniejszości białoruskiej tłumaczą ten fenomen... zamieszaniem wokół placówki.

Jesienią ubiegłego roku władze miasta - poszukując oszczędności w budżecie - dążyły bowiem do likwidacji odrębności administracyjnej przedszkola przy ul. Piłsudskiego. Chciały połączyć je ze Szkołą Podstawową nr 4, także prowadzącą klasy z białoruskim językiem nauczania. Spotkało się to jednak z ogromnym sprzeciwem społeczności białoruskiej.

Zaprotestowali przede wszystkim rodzice. Pod petycją o ratowanie przedszkola podpisało się łącznie ok. 700 osób. Ostatecznie prezydent miasta odstąpił od zamiaru połączenia Przedszkola nr 14 ze szkołą przy ul. Częstochowskiej. Spore zamieszanie medialne, liczne wyrazy wsparcia i pochwały płynące w stronę dyrekcji i całej kadry przedszkola przypomniały jednak mieszkańcom o tym miejscu i niewątpliwie przyczyniły się do sukcesu tegorocznej rekrutacji.

REKLAMA

Całościowo sytuacja wygląda jednak gorzej, np. we wspomnianej Szkole Podstawowej Nr 4 im. Sybiraków w ubiegłym roku szkolnym, w klasach z białoruskim językiem nauczania, uczyło się 78 uczniów. W tym roku już tylko 63 osoby.

Odwrócenie tego trendu może być bardzo trudne. Andrzej Stepaniuk zauważa, że okoliczności są wyjątkowo niesprzyjające, choćby ze względu na wizerunek Białorusi na arenie międzynarodowej. - Białoruś jako państwo faktycznie nie istnieje. To jest jakaś tam kolonia rosyjska. Rodzice i sama młodzież są zaś w tej chwili bardzo praktyczni. Po co im język białoruski, skoro nie tylko zanika on za wschodnią granicą, ale może nawet stać się swoistym stygmatem? Nie każdy dotrze do informacji, że w Ukrainie walczą Białorusini, którzy w ten sposób trochę ratują wizerunek Białorusi i walczą tam de facto o wyzwolenie państwa białoruskiego - mówi dyrektor II LO w Bielsku Podlaskim.

Język zanika po obu stronach granicy

Przedstawiciele mniejszości białoruskiej nie mają wątpliwości, że język białoruski jest dziś językiem zagrożonym. Za wschodnią granicą wciąż jest jednym z dwóch języków urzędowych, ale w praktyce systematycznie wypierany jest przez język rosyjski. Według oficjalnych danych, w miastach - gdzie mieszka ponad 80 proc. mieszkańców Białorusi - uczy się go jedynie 1,3 proc. uczniów. Szkoły z językiem białoruskim przetrwały głównie na terenach wiejskich, tam uczy się go 53,8 proc. uczniów.

- To, co się dzieje za wschodnią granicą, nigdy tak naprawdę nie pomagało nam w nauczaniu języka białoruskiego - przyznaje Andrzej Stepaniuk. - Białoruś była i jest republiką tak zrusyfikowaną, że moi uczniowie od lat pytają mnie: "Po co mamy uczyć się języka białoruskiego, skoro nawet jeśli pojedziemy na Białoruś, to tam i tak wszyscy rozmawiają po rosyjsku?" - opowiada nam dyrektor Stepaniuk.

REKLAMA

W Polsce język białoruski jeszcze trwa, głównie dzięki klasom z białoruskim językiem nauczania, działalności kulturalnej, wydawniczej i nielicznym, białoruskim mediom. To jednak nie gwarantuje jego przetrwania. - U nas, oprócz wciąż tych samych, świadomych Białorusinów, nikt go nie używa - przyznaje Ilona Karpiuk, znana w Białymstoku wokalistka i animatorka kultury.

Jej zdaniem proces asymilacji mniejszości białoruskiej w Polsce przyspiesza. - Nie było chętnych, by studiować w Białymstoku filologię białoruską, teraz dodatkowo coraz mniej rodziców decyduje się na posyłanie dzieci do szkoły podstawowej z białoruskim językiem nauczania. Jeżeli już na tym etapie mamy problem z tym, żeby rodzice chcieli, by dzieci poznawały język, odczuwały jakąś więź, łączność międzypokoleniową, i żeby ten język jeszcze utrzymywać przy życiu, by był on jednym z fundamentów tożsamości białoruskiej, to jesteśmy w głębokim kryzysie - twierdzi Ilona Karpiuk.

Skazujemy się na prowincjonalność

Dlaczego rodzice, mimo białoruskich korzeni, coraz częściej rezygnują z posyłania dzieci do klas z białoruskim językiem nauczania? - Język jest narzędziem. Jeżeli za porozumiewaniem się w nim, za językiem, nie idzie korzyść materialna, jakiś awans społeczny i ekonomiczny, język będzie zanikać - twierdzi prof. Leon Tarasewicz, jeden z najwybitniejszych w Polsce malarzy współczesnych, który w czerwcu tego roku, odbierając tytuł honoris causa Uniwersytetu w Białymstoku, apelował do władz tej uczelni o przywrócenie filologii białoruskiej.

Na zorganizowanym przez Fundację Tutaka i Galerię Arsenał panelu "Tożsamość Białorusinów Podlasia", Tarasewicz podkreślał jednak, że język jest jednym z kilku wyróżników tożsamości białoruskiej, być może nie najważniejszym. - By mieć świadomość narodową trzeba mieć przede wszystkim świadomość historii, kultury narodu. Język nie zawsze jest wyznacznikiem świadomości narodowej. Służy głównie temu, by się porozumieć. Dziś przecież wielu Ukraińców posługuje się językiem rosyjskim, wielu Irlandczyków mówi po angielsku, a mimo to mają oni bardzo silne poczucie odrębności i swojej tożsamości narodowej - zauważa.

REKLAMA

Prof. Leon Tarasewicz dostrzega jednak zagrożenia związane z zanikaniem języka białoruskiego w regionie. - Białystok szykuje sobie nieciekawą przyszłość, bo jeśli nie będzie języka białoruskiego, nie będzie też kultury pogranicza, która zrodziła wielu pisarzy, artystów, ludzi kreatywnych. Często niezwykle ważnych dla polskiej kultury, choćby Czesława Niemena. Nie inwestując w białoruskość na Białostocczyźnie, miasto i region skazują się na prowincjonalność - przestrzega Tarasewicz.

Filologia białoruska na Uniwersytet w Białymstoku raczej szybko nie wróci. - Zainteresowanie tą specjalnością filologiczną w poprzednich latach systematycznie malało - mówi nam Katarzyna Dziedzik, rzeczniczka prasowa uczelni. - W roku akademickim 2016/2017 próbowaliśmy zwiększyć jej atrakcyjność, zastępując filologię białoruską etnofilologią, czyli specjalnością uzupełnioną m.in. o kulturę materialną i duchową Podlasia. Niestety zainteresowanie było bardzo nikłe, zaledwie kilku zarejestrowanych kandydatów, więc studia te nie zostały uruchomione - dodaje Dziedzik.

Zapytaliśmy też, czy władze Uniwersytetu, np. pod wpływem wspomnianego apelu prof. Leona Tarasewicza, rozważały ostatnio ponowne uruchomienie filologii lub etnofilologii białoruskiej. - Mieliśmy a właściwie jeszcze mamy wakacje akademickie, więc takie rozważania były utrudnione. W tej chwili nie potrafię więc odpowiedzieć na to pytanie - mówiła nam rzeczniczka prasowa Uniwersytetu.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory