Przemyśl nie rezygnuje z "przyjazdu cara". "Zastąpienie go innym wydarzeniem nie wchodzi w grę"

REKLAMA
Anna Gmiterek-Zabłocka
Mimo protestu części mieszkańców Przemyśla, rekonstrukcja historyczna wjazdu cara Rosji do miasta w 1915 roku odbędzie się. "Ostatnie miesiące są wystarczającym dowodem na to, że Przemyśl jest ostatnim miejscem, gdzie jego mieszkańcom czy władzom można byłoby zarzucać, że nie szanujemy uczuć naszych sąsiadów" - utrzymują przedstawiciele urzędu.
REKLAMA
Zobacz wideo

Festiwal "Łączy nas historia" odbywa się w Przemyślu już w ten weekend. Impreza ma nawiązywać do przełomu XIX i XX wieku, czyli do okresu świetności miasta, które swój rozwój gospodarczy zawdzięczało wówczas budowie Twierdzy Przemyśl. W programie są m.in. atrakcje dla dzieci, występy teatralne, ale też - zaplanowana na sobotę (27 sierpnia) - rekonstrukcja historyczna pod nazwą "Wizyta cara Mikołaja II w zdobytej Twierdzy Przemyśl".

REKLAMA

Część mieszkańców była stanowczo przeciwna tego typu wydarzeniu, o czym pisaliśmy już na tokfm.pl. W rozmowach z nami wskazywali, że nie powinno się organizować takiej rekonstrukcji w momencie, gdy w Ukrainie - kilkadziesiąt kilometrów od Przemyśla - trwa wojna, a w mieście osiedliło się wielu uchodźców.

- Dziś inscenizacja wjazdu cara Rosji Mikołaja II może być traktowana jako kontrowersyjna. Bo dziś przecież mamy do czynienia z jawną inwazją Rosji na Ukrainę - mówił nam lokalny aktywista i dziennikarz Mariusz Piotr Sidor. - To jest co najmniej niestosowne. To jest perfidne. I nie trafia do mnie wysuwany przez miasto argument, że taka przecież była historia i trzeba ją pokazywać - przekonywała przedstawicielka mniejszości ukraińskiej z Przemyśla. 

Co na to miasto?

Pytania w sprawie festiwalu "Łączy nas historia" wysłaliśmy do miejskich urzędników 17 sierpnia. Odpowiedź dostaliśmy dopiero w piątek (26 sierpnia), w dniu rozpoczęcia imprezy. 

Kamil Krukiewicz z kancelarii prezydenta Przemyśla wskazuje, że przygotowania do festiwalu trwały od 2020, kiedy "nikt nie przewidywał tak tragicznych wydarzeń, jak wojna za naszą wschodnią granicą". Podkreśla, że organizacja imprezy była jawna i mógł się w nią włączyć każdy mieszkaniec. 

REKLAMA

Pytaliśmy, czy o stanowisko w sprawie wydarzenia poproszono stronę ukraińską. "Chociaż ze względu na mobilność uchodźców - traktujących w 99 proc. Przemyśl, jako miasto tranzytowe, nie docelowe - trudno pozyskać ich wiarygodną opinię, nie spotkaliśmy się z negatywnymi sygnałami, że proponowany przez nas program Festiwalu wzbudza ich niezadowolenie, czy oburzenie" - pisze Krukiewicz.

Dodaje, że przez miasto od początku wojny w Ukrainie przejechało 1,2 mln uchodźców. "Ostatnie miesiące są wystarczającym dowodem na to, że Przemyśl jest ostatnim miejscem, gdzie jego mieszkańcom czy władzom można byłoby zarzucać, że nie szanujemy uczuć naszych sąsiadów zmagających się z rosyjskim najeźdźcą" - stwierdza urzędnik. 

Przekonuje też, że nie było szans na zamianę rekonstrukcji wjazdu cara Mikołaja II na rekonstrukcję innego wydarzenia historycznego. "Przygotowanie tak dużego wydarzenia, jeżeli ma się odbywać profesjonalnie, wymaga czasu i zaangażowania wielu ludzi. I choćby z tego względu zastąpienie go innym wydarzeniem nie wchodzi w grę" - wskazuje Kamil Krukiewicz.  

Zaznacza jednak, że omawiana rekonstrukcja będzie dotyczyć nie tylko tego jednego wydarzenia, jakim była wizyta cara, a "wielu związanych z tym okresem [wydarzeń]".

REKLAMA

"Trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że projekt, w ramach którego odbywa się Festiwal, jest komplementarny do innego priorytetowego naszego projektu (...) pod nazwą ‘Centrum Dowodzenia Twierdzą Przemyśl’. Przedsięwzięcie to ma na celu dokończenie budowy i zagospodarowanie pawilonu na stoku narciarskim z przeznaczeniem na obiekty edukacyjno-muzealny, stanowiący bazę wypadową do zwiedzania Twierdzy Przemyśl" - napisał przemyski urzędnik. 

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory