Decyzja została podjęta po analizie doświadczeń zebranych podczas trwania pandemii COVID 19. - Pandemia przyspieszyła wprowadzenie i upowszechnienie wielu rozwiązań, które wcześniej wydawały się dość odległe, między innymi kształcenia on-line - wyjaśnia dr Grażyna Bochenek, rzeczniczka Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania.
Po analizach jakościowych aspektów kształcenia zdalnego i po konsultacjach z samorządem studenckim została podjęta decyzja o nauczaniu hybrydowym. Wykłady i konserwatoria, czyli wszystkie zajęcia realizowane w większych grupach, będą się odbywały w trybie zdalnym, a pozostałe (ćwiczenia, warsztaty) - stacjonarnie, na terenie uczelni.
- To co istotne, wszystkie zaliczenia i egzaminy będą miały formę stacjonarną, niezależnie od tego w jakiej formule odbywały się zajęcia - nadmienia dr Bochenek.
Będą wyjątki
Wyjątki muszą być na kierunkach: pielęgniarstwo i fizjoterapia. - Funkcjonują tam odrębne przepisy ograniczające zakres kształcenia zdalnego i tylko wybrane wykłady będą realizowane zdalnie - tłumaczy rzeczniczka. Więcej wykładów odbywających się stacjonarnie będą mieli również studenci kierunków anglojęzycznych.
Zajęcia zdalne prowadzone będą w czasie rzeczywistym z wykorzystaniem Cisco Webex Meetings, co studenci sobie chwalą. Przede wszystkim dlatego, że zajęcia są nagrywane, a więc w przypadku nieobecności czy momentu dekoncentracji można wrócić do danego fragmentu. Zdaniem studentów umożliwia to lepsze przygotowanie się do egzaminów i zaliczeń.
Nasza rozmówczyni przyznaje również, że studenci nie są zwolennikami całkowitego przejścia na tryb zdalny. - Wszyscy potrzebujemy kontaktu z innymi ludźmi, dlatego forma hybrydowa zarówno dla studentów, jak i pracowników wydaje się optymalnym rozwiązaniem - mówi Grażyna Bochenek.
