"Mam osiem porzuconych piesków. Więcej przyjąć nie mogę". Dwoją się i troją, by zadbać o bezdomne zwierzęta. Potrzebują wsparcia
- Wiozę właśnie w samochodzie pieska do nowych opiekunów. To pierwsze spotkanie i szansa na to, że zamieszka w domu przyjaznym dla zwierząt - cieszy się Katarzyna Karwat z grupy Adopcje Zamość. Wolontariusze tej inicjatywy obecnie mają pod opieką blisko 40 zwierząt.
Problemy psów i kotów, bo głównie im pomagają, zaczynają się jeszcze przed ich porzuceniem. Niektóre są chore, inne zaniedbane, a o jeszcze inne - mimo że są w dobrej kondycji - też musi zbadać lekarz weterynarii. Niektórzy z nich mocno angażują się w pomoc. Są do dyspozycji przez całą dobę, często robią zabiegi po kosztach, ale dług społeczników i tak rośnie. W grudniu na przykład wolontariusze musieli zebrać blisko siedem tys. zł na wszystkie wydatki związane z opieką nad zwierzętami. W zasadzie każdy miesiąc to minimum kilka tysięcy złotych kolejnych obciążeń. Dziś wolontariusze nie mają wyjścia, muszą prosić o wsparcie i organizować internetowe zrzutki.
Na brak pracy społecznicy narzekać nie mogą. Niemal każdy dzień to nowi podopieczni i nowe obowiązki. Ostatnio trafił tu psiak porzucony na stacji paliw w Sitańcu pod Zamościem, daleko od domów. Nieco wcześniej - zupełnie przypadkiem - trafili na czteromiesięczne kociaki, ukryte głęboko w lesie. W ich samochodach jechał też już chomik, bocian i gołąb.
Domy przepełnione pieskami
Wolontariusze opowiadają, że mimo wielu akcji społecznych bezdomność zwierząt to duży problem. Pozytywne jest jednak to, że mieszkańcy reagują i - gdy widzą porzucone zwierzę - nie zostawiają go na pastwę losu, lecz kontaktują się z zamojskim schroniskiem albo z grupą Adopcje Zamość. Gdy wolontariusze dotrą na miejsce interwencji, publikują w mediach społecznościowych zdjęcia uratowanych zwierzaków z najważniejszymi informacjami. W przypadku starszych psów czy kotów wieszają też papierowe plakaty na terenie miasta.
W wielu przypadkach po zagubione psy i koty zgłaszają się ich opiekunowie. Często jednak - mimo licznych ogłoszeń - nikt się nie odzywa. Wtedy trzeba się takim zwierzakiem zająć i przygotować go do adopcji. Wolontariusze tymczasują psy i koty w swoich domach. Jak mówią, są one już przepełnione. - U mnie na przykład jest ósemka porzuconych piesków i więcej do siebie nie mogę już przyjąć. Wyremontowałam nawet dla nich pomieszczenie - mówi Katarzyna Karwat.
Kot czekający na adopcję Fot. Adopcje Zamość
Tymczasowe domy są kluczowe
Grupa Adopcje Zamość składa się z 10 wolontariuszy. Potrzebne są nowe osoby, które mogą oferować dom tymczasowy dla psa czy kota. Nie trzeba mieć do tego żadnych nadzwyczajnych umiejętności. Wystarczy po prostu przygarnąć do siebie czworonoga i być w stałym kontakcie z wolontariuszami. Co więcej, utrzymanie leży po stronie Grupy Adopcje, właściciel domu nie musi za nic płacić.
- My o wszystko dbamy. Kupujemy karmę, żwirek, zawozimy do weterynarzy. Wszystko jest na naszej głowie, a rodziny zapewniają tylko zakwaterowanie - podkreśla pani Katarzyna. Na tym etapie ważne jest, żeby oswoić zwierzę, czasem podleczyć i zaopiekować się nim do czasu znalezienia docelowego miejsca. Niektórzy pomagający w ten sposób mogą się przekonać, czy są w stanie przygarnąć pupila na stałe.
Zwierzęta z Ukrainy
Zwierząt potrzebujących pomocy nigdy tu nie brakowało. Teraz wolontariusze muszą się mobilizować jeszcze bardziej, bo do Zamościa przywożone są czworonogi z Ukrainy. Wojna wiąże się nie tylko z dramatem ludzi, lecz także zwierząt. Niektóre wymagają kosztownego leczenia, więc tak szybko jak rośnie zaangażowanie miłośników zwierząt, tak samo rośnie zaciągany przez nich dług, m.in. u weterynarzy.
Wolontariusze od lat poświęcają dużo swoich środków na pomoc zwierzętom. Wykorzystują do tego swoje mieszkania, samochody i urlopy, bywa, że zaniedbują również pracę. Gdy kończą się bieżące środki, głównie przekazywane przez ludzi, wolontariusze proszą o wsparcie przez internet. W pokryciu części kosztów ratunkiem jest bazarek internetowy grupy. Tam wstawiają przedmioty od ludzi, którzy chcą pomóc, a kolejni pomagający je licytują. Często jest to odzież używana, rośliny, usługi fryzjerskie, ale są także ciasta i gadżety.
Kot czekający na adopcję Fot. Adopcje Zamość
-
TSUE wydał wyrok w sprawie o reformę polskiego sądownictwa
-
Polscy ochotnicy zaatakowali terytorium Rosji? Jest komentarz Rosjan
-
Prof. Markowski ostrzega przed "oszustwami wyborczymi, które się szykują". Jaką przewagę musi mieć opozycja w wyborach?
-
Wyrok TSUE miażdży PiS-owską reformę sądownictwa. "Znów mogą czekać nas kary"
-
Był nacjonalistą, aż poznał lewaczkę. "Szedłem z nią do łóżka, a potem się z tego spowiadałem"
- "Weaknesses" - jak sprytnie mówić o swoich słabościach
- Ziobro grzmi po wyroku. Atakuje TSUE. "Główny sąd europejski jest skorumpowany"
- Nagła zmiana pogody przed długim weekendem. IMGW: Opady, burze z gradem i ulewami
- Europa znów chętnie wsiada do pociągów, zwłaszcza nocnych. A w Polsce mamy do czego wsiąść?
- Kto stoi za atakami dronów w Rosji? CNN: Ukraina ma tam sieć agentów