"Wyszedłem na spacer z psem i pies może to potwierdzić". ZUS sprawdza, co robimy na L4. Niektóre wymówki zaskakują

REKLAMA
Monika Trykowska-Chwila
Są na zwolnieniu lekarskim, ale wcale nie chorują. W tym czasie podróżują lub dorabiają, a zdjęcia wrzucają do sieci. Przed ZUS-em potrafią schować się nawet w trumnie. Kuriozalnie się tłumaczą. W pierwszym kwartale tego roku w całym kraju ponad 2 tysiące osób straciło zasiłek chorobowy lub musiało go zwrócić.
REKLAMA
Zobacz wideo

- Trzeba podkreślić, że większość ubezpieczonych wykorzystuje właściwie zwolnienie chorobowe. Ale są też tacy, którzy traktują je jako pewien rodzaj urlopu bądź czasu wolnego, w którym mogą załatwić swoje sprawy. Czasem u jednego pracodawcy przebywają na zwolnieniu lekarskim, natomiast u drugiego dorabiają - mówi nam Sebastian Szczurek, regionalny rzecznik prasowy ZUS-u województwa opolskiego. Na Opolszczyźnie w pierwszym kwartale tego roku ZUS sprawdził wykorzystanie zwolnień chorobowych u 414 mieszkańców. Okazało się, że 50 osób wcale się nie leczyło.

REKLAMA

Podróżują, pielgrzymują, nurkują, pracują

Jak słyszymy w opolskim oddziale ZUS-u, najczęściej to sami pracodawcy informują Zakład Ubezpieczeń Społecznych o potrzebie skontrolowania osoby, która przebywa na zwolnieniu lekarskim. Bywa też jednak, że robi to najbliższa rodzina lub sąsiedzi. Zgłoszenia okraszone są często zdjęciami czy wpisami, które sami "chorujący" umieścili w mediach społecznościowych. Wśród przykładów, które przywołuje nasz rozmówca, wiele dotyczy zagranicznych wyjazdów.

- Jedna z osób podróżowała w trakcie zwolnienia lekarskiego po Islandii i dokumentowała swoje pasje podróżnicze. Inny mężczyzna, będąc na zwolnieniu lekarskim w jednej firmie transportowej, pracował w kolejnej. Podróżował po północnej Europie i z lubością wstawiał zdjęcia oraz komentarze w czasie rzeczywistym. Inna osoba, podczas zwolnienia lekarskiego, uczestniczyła w podwodnej sesji zdjęciowej. Jeszcze inna pojechała na pielgrzymkę do jednego z miejsc kultu w Europie, podczas gdy na zwolnieniu lekarskim lekarz wyraźnie wskazał, że w tym przypadku chory musi leżeć - wylicza Szczurek.

Zapewnia zarazem, że pracownicy ZUS nie śledzą kont w mediach społecznościowych ubezpieczonych. - Najczęściej to sami pracodawcy bądź inne osoby wysyłają do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych prośbę [o kontrolę prawidłowości wykorzystania zwolnienia lekarskiego - red.] czy wręcz dowody, wydruki lub skany wpisów i zdjęć z mediów społecznościowych. Natomiast warto pamiętać, że zdjęcie czy konkretny wpis nie jest koronnym argumentem pozbawienia kogokolwiek prawa do zasiłku chorobowego. Jest jednak na pewno przesłanką do tego, żeby wszcząć postępowanie wyjaśniające - informuje nasz rozmówca.

Pies może potwierdzić

Osobną kwestią, i - jak słyszymy - osobliwą lekturą są wyjaśnienia pracowników przyłapanych "na chorobowym" poza domem. - W ostatnich miesiącach w skali kraju spotykaliśmy się na przykład z takimi przypadkami, że chory w swoim wyjaśnieniu po kontroli napisał, że pojechał do córki na urodziny. Tyle, że okazało się, że córka mieszka w Irlandii. Inna osoba tłumaczyła się tym, że była na degustacji wina u kolegi na działce. Osobiście spotkałem się też z takim tłumaczeniem, że ktoś wyszedł na spacer z psem i pies może to potwierdzić. Tych przypadków jest naprawdę mnóstwo - stwierdza rzecznik opolskiego ZUS-u.

REKLAMA

I przypomina, że to lekarz na zaświadczeniu o czasowej niezdolności do pracy wskazuje jedną z opcji: "chory może chodzić" lub "chory powinien leżeć". A pacjent powinien się do tego stosować. - Oczywiście ubezpieczony ma prawo do tego, aby załatwić swoje sprawunki czysto egzystencjalne, a więc wyjść po podstawowe zakupy do sklepu spożywczego, udać się do apteki czy na rehabilitację. Trudno jednak zaliczyć do tego robienie zakupów w mieście odległym o 100 kilometrów od miejsca zamieszkania lub w potężnym salonie meblowym - stwierdza Szczurek.

Jak dodaje, bywa że inspektorom ZUS-u udaje się zastać "chorującego", który - zamiast się leczyć - pracuje. Tak jak w głośnym niedawno przypadku właściciela zakładu pogrzebowego z województwa kujawsko-pomorskiego, który przed kontrolerem postanowił ukryć się trumnie. Nie udało się, bo zdradził go kaszel.

Pracodawca też może kontrolować

W pierwszym kwartale tego roku w całym kraju, na prawie 16 tysięcy skontrolowanych osób, dla ponad 2 tysięcy kontrola ZUS-u skończyła się pozbawieniem, zawieszeniem wypłacania bądź koniecznością zwrotu zasiłku chorobowego. Kwota cofniętych z tego tytułu zasiłków przekroczyła 3,5 mln zł.

Prawo do weryfikowania tego, co pracownik robi na zwolnieniu, mają - oprócz ZUS-u - także pracodawcy. Choć nie wszyscy. - Ci, którzy zgłosili do ubezpieczeń społecznych powyżej 20 osób, mają kompetencje, by sprawdzić, co ich pracownicy robią podczas zwolnienia lekarskiego. Są na to odpowiednie przepisy i jest nawet wzór upoważnienia, który pracodawca może wystawić pracownikowi, by sprawdził, jak inny pracownik, przebywający właśnie na zwolnieniu, ten okres wykorzystuje - tłumaczy Sebastian Szczurek.

REKLAMA

I przypomina, że na nieprawidłowo wykorzystywane zwolnienia składamy się wszyscy. - Wypłata zasiłku chorobowego jest oczywiście powiązana z ubezpieczeniem w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. Natomiast do funduszu chorobowego, który jest częścią Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, dokładają się wszyscy ubezpieczeni. Można więc powiedzieć, że są to pieniądze nas wszystkich i na pewno nie jest sprawą etyczną, kiedy część osób korzysta z nich w sposób niewłaściwy - dodaje rzecznik ZUS-u w Opolu.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory