Lekarki z Ukrainy rozchwytywane. O specjalistkę chorób zakaźnych konkurowało 30 szpitali
- Jesteśmy województwem, w którym jest najmniej lekarzy w przeliczeniu na 10 tys. mieszkańców. Chętnie zatrudnimy lekarzy większości specjalizacji - mówi nam Renata Ruman-Dzido, prezes Szpitala Wojewódzkiego w Opolu. W szpitalu pracują już dwie lekarki z Ukrainy, które trafiły do Polski po wybuchu wojny. Trzem kolejnym szpital wydał promesy zatrudnienia, a trzy osoby zatrudnione zostały na stanowiskach niemedycznych.
Rozmowy z kandydatami są kilkuetapowe. Nie wystarczą dokumenty potwierdzające, że dana osoba pracowała w Ukrainie jako lekarz specjalista. Pierwsze sito to znajomość języka polskiego. - Jeżeli lekarz nie zna nawet podstaw języka, nie zatrudnimy go. Dopiero w dalszej kolejności rozmawiamy o konkretnych umiejętnościach na konkretnym oddziale - tłumaczy nasza rozmówczyni.
Lekarki z Ukrainy przyjmowane są najpierw na stanowiskach asystentów medycznych. W międzyczasie starają się o zgodę ministra zdrowia i prawo wykonywania zawodu w Polsce. Izba Lekarska organizuje także kurs języka polskiego dla medyków z Ukrainy.
Zakaźnicy szczególnie poszukiwani
Gdy wybuchła epidemia koronawirusa, na oddziale chorób zakaźnych Szpitala Wojewódzkiego w Opolu pracowało raptem trzech specjalistów chorób zakaźnych. Z czasem zostało dwóch. Obecnie na oddziale pracuje m.in. dwóch lekarzy z Ukrainy (zatrudnieni jeszcze przed wojną) oraz lekarka - uchodźczyni, pracująca na stanowisku asystenta medycznego.
Doktor Marianna musiała wraz z córeczką opuścić ojczyznę z powodu wojny. Jej mąż został, żeby walczyć. - Gdy zgłosiła się do nas specjalistka chorób zakaźnych, walczyłam o nią z bodaj 30 innymi dyrektorami szpitali - przyznaje Renata Ruman-Dzido. Szalę na korzyść Szpitala Wojewódzkiego w Opolu przechyliła pomoc w znalezieniu mieszkania dla doktor Marianny oraz szkoły dla jej córki, w co zaangażowali się przedstawiciele władz samorządowych województwa opolskiego, Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej w Opolu, Szkoła Podstawowa nr 2 w Opolu oraz wiele innych życzliwych osób.
- Przyjazne otoczenie jest bardzo ważne w sytuacji, w której znajdują się osoby docierające do nas z Ukrainy. Możemy dużo zrobić, by im pomóc, ale nie ma co ukrywać - przyświeca nam przede wszystkim chęć znalezienia lekarzy, którzy będą leczyć naszych pacjentów - dodaje prezes opolskiego Szpitala Wojewódzkiego.
W ubiegłym tygodniu placówce udało się pozyskać do pracy na oddziale chorób zakaźnych kolejną lekarkę z Ukrainy, która także rozpocznie pracę w formule asystenta medycznego. To szansa dla polskich szpitali. - Jeżeli dziś nie zadbamy o to, by przygotować i przyjąć jak najlepiej lekarzy z Ukrainy, to będzie szybko przybywać oddziałów, na których nie będzie miał kto leczyć - przestrzega prezes opolskiej lecznicy.
-
"Piroman" Macron tylko "dolewa oliwy do ognia". Ekspert ostrzega. "To idzie w stronę jakichś śmierci"
-
Szokujące rekolekcje w Toruniu. Kobieta poniżana przed ołtarzem. Będzie wniosek do prokuratury
-
To nie broni jądrowej Putina należy się bać. Gen. Komornicki wskazuje "największe zagrożenie" dla Polski
-
Rafał Trzaskowski lepszym kandydatem na premiera niż Donald Tusk? [Sondaż dla TOK FM i OKO.press]
-
We Wrocławiu będą pilnować pomnika Jana Pawła II. "Bo wandale będą chcieli go zniszczyć"
- Ukraina. W okupowanym Melitopolu Rosjanie przygotowują fikcyjne wybory regionalne
- W aucie osobowym wiózł do babci siedmioro dzieci. Jedno na stojąco w bagażniku
- 17-latek nakleił na kanapkę promocyjną naklejkę. Grozi mu więzienie, bo "naraził sklep na stratę 5,49 zł"
- 20-latek schował się przed policjantami w szafie. Kryjówkę zdradził kot
- Wołodymyr Zełenski: Nie możemy przegrać bitwy o Bachmut, żeby Putin nie poczuł krwi