Tańszy gaz dla piekarni, ale nie dla każdej. "Coś mi tutaj nie gra"
Piekarnie od wielu miesięcy są w dramatycznej sytuacji finansowej. Najpierw dostały bardzo wysokie rachunki za gaz. Na przykład lubelska piekarnia Kuźmiuk, która działa na rynku nieprzerwanie od prawie 80 lat, miała rachunek wyższy o ponad 800 proc. - Przeżyliśmy Stalina i komunę, a możemy nie przetrwać 'dobrej zmiany' - mówili TOK FM jej właściciele.
Potem przyszły również podwyżki opłat za prąd. Do tego dochodzi inflacja, kryzys gospodarczy, galopujące ceny m.in. mąki (wzrost nawet o 180-200 proc.). Wszystko to powoduje, że piekarnie rodzinne, rzemieślnicze, wypiekające chleb według tradycyjnych wieloletnich receptur, najczęściej ledwo wiążą koniec z końcem. Musiały znacząco podnieść cenę pieczywa, a i tak nie wychodzą na prostą.
- Wszyscy wiemy o inflacji, o wzrastających cenach surowców, o wysokich kosztach pracy. To jest niekończąca się historia. Staramy się jakoś sobie radzić - zmieniliśmy dostawcę gazu, potem również dostawcę prądu - mówi właścicielka lubelskiej piekarni Katarzyna Goławska. - Wciąż jakoś działamy dzięki naszym wspaniałym klientom, choć niestety nie możemy już być egalitarną piekarnią dla wszystkich. Bo nie wszystkich na takie prawdziwe pieczywo niestety stać. I to jest bardzo dla nas smutne - mówi pani Katarzyna.
Tańszy gaz dla piekarni i cukierni
Od 1 kwietnia rząd wprowadza udogodnienie dla piekarni i cukierni. Chodzi o zagwarantowane odgórnie maksymalne ceny gazu. Premier miesiąc temu przekonywał, że obniżenie kosztów produkcji chleba czy bułek było dla władzy szczególnie ważne. - Zdecydowaliśmy się, aby wszystkie piekarnie i cukiernie mogły od 1 kwietnia skorzystać z obniżonej względem cen rynkowych stawki na gaz. To będzie wielka ulga dla firm piekarniczych, których rachunki dzisiaj są wyższe - mówił Mateusz Morawiecki.
Dzięki dopłatom piekarnie i cukiernie od 1 kwietnia zostaną objęte stawką 200,17 zł za MWh - taka stawka ma obowiązywać do końca 2023 roku. To duża ulga, bo niektórzy już teraz płacą za gaz 2-2,5 razy tyle. "Dzięki rządowemu rozwiązaniu, cena wypieków dla Polaków zostanie utrzymana na akceptowalnym poziomie" - wskazywał rząd w swoim komunikacie.
Katarzyna Goławska z piekarni w Lublinie przyznaje, że będzie chciała z tych niższych cen gazu skorzystać. - Oczywiście, że tak, bo to będzie zawsze jakaś ulga - mówi pani Kasia. Ale wcale niekoniecznie jest to propozycja i oferta dla wszystkich.
O niższą cenę gazu będą mogły się ubiegać firmy, które mają odpowiedni kod PKD, czyli 10.71.Z. Jest to oznaczenie produkcji pieczywa, świeżych wyrobów ciastkarskich i ciastek. Taka właśnie działalność musi dominować u danego przedsiębiorstwa, ewentualnie brany będzie pod uwagę przychód z działalności (tu większość musi stanowić piekarnictwo lub cukiernictwo).
Ale na tym nie koniec. Z pomocy państwa będą mogli skorzystać ci przedsiębiorcy, którzy nie mają zaległości choćby w opłacaniu składek ZUS czy podatków. - W mojej ocenie chodzi o to, by zwiększyć ściągalność składek ZUS - mówi Katarzyna Goławska. I dodaje, że to nie do końca w porządku, bo wszyscy doskonale wiedzą, że piekarnie są w większości w złej kondycji finansowej i część z nich na pewno takie zaległości posiada.
- Branża piekarnicza jest w kłopotach, a to wiadomo przecież od dawna - świadczy o tym choćby to, jak dużo starych rzemieślniczych piekarni w ostatnim roku się zamknęło. I tu nie chodzi tylko o ceny gazu, ale generalnie trwa walka o przetrwanie na rynku. I w tej sytuacji uzależnianie pomocy od tego, czy ktoś nie ma zaległości, nie wygląda dobrze. Albo pomagamy, albo będziemy kopać leżących, bo to trochę tak wygląda. Coś mi tutaj nie gra - dodaje właścicielka piekarni Kuźmiuk.
Jak podkreśla, była również pewna, że niższa cena będzie obowiązywać na fakturze, a zasady są inne. Najpierw trzeba będzie zapłacić normalną stawkę, a potem ubiegać się o zwrot. Co ważne, musi on zawierać m.in. oświadczenie o tym, że przedsiębiorca nie zalega z regulowaniem zobowiązań podatkowych lub otrzymał decyzję urzędu skarbowego w sprawie spłaty zadłużenia i terminowo opłaca raty.
Katarzyna Goławska nie kryje, że piekarnie działają dziś w trudnej sytuacji rynkowej. - Gdybyśmy założyli, że zysk ze sprzedaży, marża ma być taka sama jak w poprzednich czasach, przed tymi wszystkimi podwyżkami, inflacją i kryzysem, to ceny byłyby nie do przyjęcia dla klienta. Nawet nie chcę ich podawać, ale byłyby bardzo wysokie. Ale my wychodzimy z założenia, że chcemy jednak komuś ten chleb sprzedać. Ale czy to na tym powinno polegać, że zmniejszamy zatrudnienie, szukamy oszczędności, byle tylko to wszystko wytrzymać? - dodaje rozmówczyni TOK FM.
-
"Roszczeniowe zetki" rozwścieczyły pracodawców. "Rozwydrzone dzieci, które nie dorosły do pracy"
-
Ludzie uciekają, a oni strzelają z armat. Ekspert o "chorej logice" Rosji
-
"Bujaj się Andrzej, robimy swoje". "Przetłumaczył" komentarz Kaczyńskiego na "paradę absurdu" Dudy
-
Francja. Atak nożownika. Sześć osób rannych, w tym czworo dzieci. "To tchórzostwo"
-
Nowy Jork utonął w gęstym dymie. Obrazki niczym z apokaliptycznego filmu
- Iga Świątek wygrała z Beatriz Haddad Maią. Polka w finale French Open
- Ujarzmić kobiece lęki. Czego i z jakiego powodu się boimy?
- "Kanibalizować" partie opozycyjne, czy nie? Symetryści bez ogródek o marszu 4 czerwca
- Abp Marek Jędraszewski w Boże Ciało nie zapomniał o polityce. Było o aborcji i "niektórych partiach"
- ETPC podjął decyzję w sprawie skargi ośmiu kobiet. Oskarżały Polskę o brak dostępu do aborcji