Wojewoda ma nowy pomysł dla uchodźców. Aktywiści wszczynają alarm. "Poczują się jeszcze bardziej napiętnowani"

REKLAMA
Anna Gmiterek-Zabłocka
Wojewoda Lech Sprawka ogłosił, że chce, aby na Lubelszczyźnie powstały cztery centra aktywizacji dla uchodźców. Mieliby do nich trafiać ci, którzy nie załapią się na ustawowe zwolnienie z opłaty za noclegi w miejscach zbiorowego pobytu. - To krok w niedobrą stronę - alarmują aktywiści, którzy pomagają Ukraińcom.
REKLAMA
Zobacz wideo

Od marca 2023 roku uchodźcy i uchodźczynie z Ukrainy mieli ponosić częściową odpłatność za swoje zakwaterowanie w miejscach zbiorowego pobytu. Chodzi o kwoty 40 lub 60 zł za dzień, w zależności od tego, jak długo już są w Polsce. Zgodnie z ustawą z opłaty zwolnione są m.in. dzieci, kobiety w ciąży, seniorzy, osoby z niepełnosprawnościami i ich opiekunowie (o szczegółach pisaliśmy na naszym portalu). Urzędnicy szacują, że na Lubelszczyźnie - ze względu właśnie na te zwolnienia - płacić nie będzie musiało nawet trzy czwarte uchodźców mieszkających w punktach zbiorowego pobytu.

REKLAMA

W środę wojewoda Lech Sprawka poinformował, że podjął decyzję, aby jeszcze w marcu - w województwie lubelskim - opłaty nie były w ogóle naliczane (od nikogo). Cały system ma zacząć obowiązywać od kwietnia. 

Sprawka podał też, że chciałby, aby na terenie województwa powstały cztery centra aktywizacji dla uchodźców - w Lublinie, Zamościu, Białej Podlaskiej i Chełmie. Miałyby być przeznaczone dla osób, które nie mogą się usamodzielnić. Zapewniałyby noclegi i wyżywienie, ale też pomoc doradcy zawodowego, stały kontakt z urzędem pracy, wsparcie psychologa. - Dziś uchodźcy mieszkają m.in. w hotelach i pensjonatach czy w akademikach, które są miejscami zbiorowego pobytu - powiedział Sprawka. 

Co zrobić, by takie centra nie stały się gettami?

Wojewoda stwierdził, że centra miałyby być prowadzone przez samorząd, wspólnie z organizacjami pozarządowymi. Szczegółów jednak na razie nie podał.

Pomysł wzbudził pewne obawy wśród społeczników pomagającym uchodźcom. - Pytanie, jak sprawić, by takie centra nie stały się gettami dla tych "najgorszych" uchodźców? - zastanawia się Anna Dąbrowska ze Stowarzyszenia Homo Faber. - Główna moja, ale też wielu organizacji, obawa jest taka, że stworzymy kategorię "lepszych" i "gorszych" uchodźców. I tych "gorszych" umieścimy w ośrodkach, w których będzie się tych ludzi "przywracać społeczeństwu", aktywizować i sprawiać, że oni "na powrót staną się lepszymi" - tymi, którzy są w stanie się utrzymać - dodaje społeczniczka.

REKLAMA

W jej ocenie nie w tym kierunku powinny iść rozwiązania systemowe. - Ta nowelizacja ustawy, która wprowadza współpłacenie za pobyt w miejscach zbiorowego pobytu, absolutnie nie odpowiada na kluczowe wyzwania, które my od kilku miesięcy opisujemy. Punkty zbiorowego zakwaterowania są przechowalniami ludzi. Są m.in. takie miejsca, w których ci ludzie zostali całkowicie pozostawieni sami sobie - mówi aktywistka. 

Jak przekonuje, przeniesienie części osób z hoteli, akademików czy hal sportowych do centrów aktywizacji spowoduje konflikty wśród uchodźców i wywoła niepotrzebne podziały. - To przyniesie odwrotne skutki do zamierzonych. Ci ludzie poczują się jeszcze bardziej napiętnowani - uważa nasza rozmówczyni. 

Urzędnicy na Lubelszczyźnie cały czas zbierają od uchodźców informacje na temat ich sytuacji. Ustalają, kto może, a kto nie powinien płacić za swój pobyt. Na dziś w miejscach zbiorowego pobytu w całym województwie mieszka niespełna 4500 osób, choć ta liczba niemal codziennie się zmienia. Jedni uchodźcy przyjeżdżają, inni wyjeżdżają.

Będzie możliwość odwołania

Wojewoda podkreślał, że nawet jeśli dana osoba dostanie informację, że nie kwalifikuje się na zwolnienie z opłaty, będzie się mogła do niego odwołać, opisać swoją sytuację, dołączyć dokumenty, a wtedy on zdecyduje, czy podtrzymać decyzję samorządu, czy jednak zwolnić ją z opłaty. 

REKLAMA

Urzędnicy, z którymi kilka dni temu o nowych przepisach rozmawialiśmy, zwracali uwagę na pewien problem uznaniowości. Podawali, że zgodnie z prawe, z opłat zwolniona może być osoba znajdująca się w trudnej sytuacji życiowej". Pojawiały się głosy, że to zbyt ogólne określenie. 

W ocenie Lecha Sprawki natomiast pozostawienie uznaniowości w tym zakresie to dobry ruch ze strony ustawodawcy, bo sytuacja każdej osoby jest inna. - Ustalenie sztywnych kryteriów absolutnie nie uwzględniałoby zróżnicowania sytuacji tych osób, ale też tego, gdzie dany ośrodek się znajduje. Tam, gdzie nie ma ofert pracy, trudno oczekiwać, by dany uchodźca się usamodzielnił, jeśli nie ma dochodu - podsumował wojewoda.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory