Uznali, że w podstawie programowej jest za mało Lecha Wałęsy. "Nie można tego tak zostawić"

REKLAMA
Anna Gmiterek-Zabłocka
"Lech Wałęsa. Buntownik, Bolek, Zadra, prezydent" - tak historycy z Lublina tytułują swój nowy film o byłym prezydencie. Materiał powstał w ramach inicjatywy "Historia bez kitu", stanowiącej alternatywę dla przedmiotu historia i teraźniejszość i podrecznika prof. Wojciecha Roszkowskiego.
REKLAMA
Zobacz wideo

Dlaczego akurat Wałęsa? - W podstawie programowej historii i teraźniejszości Lech Wałęsa występuje w bardzo marginalnym wymiarze i - w moim przekonaniu - jest ukazany w sposób odbiegający od tego, jaką rolę rzeczywiście pełnił. Tymczasem mamy do czynienia z jednym z 2-3 najważniejszych bohaterów historii w XX wieku. I dlatego wraz z innymi historykami uznaliśmy, że nie można tego tak zostawić. Zdecydowaliśmy, że trzeba przygotować krótki film, który pokaże prawdziwą historię Lecha Wałęsy, w całej złożoności tej postaci - wyjaśnia prof. Rafał Wnuk, historyk związany z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim. 

REKLAMA

Podkreśla, że opowieść o Wałęsie trwa zaledwie kilkanaście minut, by uczniowie mogli ją obejrzeć w czasie lekcji czy w domu i o tym podyskutować. - Robiąc ten film, myśleliśmy o osobach, dla których postać Wałęsy nie jest tą postacią, z którą dorastali. Czyli to na pewno nie są ludzie urodzeni w latach '50, '60, czy '70. Raczej jest to adresowane do osób, które urodziły się w latach '80 i później - tłumaczy Wnuk.

 

Historycy przyznają, że Wałęsa to postać, która dzieli Polaków i budzi kontrowersje. Jak mówią, brali to pod uwagę przy pisaniu scenariusza filmu. Pilnowali, by któregoś z wątków nie pominąć. - Z tyłu głowy mieliśmy ten plemienny podział Polski na zwolenników i przeciwników Lecha Wałęsy - spór, który dla młodszego pokolenia jest już niezrozumiały. I mieliśmy potrzebę pokazania kilku twarzy Lecha Wałęsy, m.in. buntownika, ale też jego epizodu - którego się wypiera - współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa - opowiada profesor Wnuk. 

Jak dodaje dr Sławomir Poleszak, jeden z twórców "Historii bez kitu", pracownik Ośrodka Brama Grodzka Teatr NN w Lublinie i Instytutu Studiów Politycznych PAN, chodziło o stworzenie krótkiej, zwartej opowieści, która wciągnie młodego widza. - Młodzi ludzie dzisiaj mniej czytają, a więcej korzystają z mediów społecznościowych, w tym filmów. Dlatego zdecydowaliśmy, aby w 13 minut młody człowiek mógł zobaczyć - myślę, że w sposób atrakcyjny - życiorys tego jednego z najwybitniejszych Polaków XX wieku - dodaje dr Poleszak. 

Przyznaje, że dyskusja o tym, co powinno się w filmie znaleźć, była ożywiona. - Tak powstała ostateczna wersja scenariusza, która jest najbardziej zobiektywizowana i najbliższa prawdy. Widzowie i słuchacze ocenią, czy tak faktycznie jest - mówi Poleszak. 

REKLAMA

Twórcy filmu podają, że wykorzystali w nim nowoczesne technologie, tak bliskie młodym ludziom. - Poszliśmy w kierunku sztucznej inteligencji, niektóre sceny są podrasowane komputerowo, zdjęcia są kolorowane. Wszystko po to, by nadać temu filmowi żywą, dzisiejszą odsłonę. By młody odbiorca mógł to zobaczyć właśnie w taki sposób. Żeby to danie było tak podane, jak to się dzisiaj zwykło doprawiać - podsumowuje Rafał Wnuk. 

"Historia bez kitu" to inicjatywa stworzona przez lubelskich historyków. Eksperci postanowili, że będą przygotowywać pomoce naukowe w innej narracji historycznej - krytycznej, otwartej i pytającej. Ma to być alternatywa dla książki Wojciecha Roszkowskiego - podręcznika do przedmiotu historia i teraźniejszość. Film o byłym prezydencie RP to kolejna odsłona działalności historyków - wcześniej powstała m.in. opowieść o wojnie w Ukrainie.

>> Czytaj więcej informacji z Lublina <<

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory