Koniec z pikietami fundacji Kai Godek przed liceum? "Będę namawiał prezydenta, aby nie wyrażał zgody"

REKLAMA
Anna Gmiterek-Zabłocka
Do mocnej wymiany zdań doszło między wiceprezydentem Lublina Mariuszem Banachem a członkami Młodzieżowej Rady Miasta. Poszło o pikiety organizowane przez działaczy fundacji Kai Godek przed jednym z liceów. Wiceprezydent zadeklarował interwencję. - Lepiej późno niż wcale - odpowiadają uczniowie.
REKLAMA
Zobacz wideo

Od listopada przed lubelskim Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Zamoyskiego regularnie odbywają się pikiety aktywistów z fundacji Kai Godek - Życie i Rodzina. Ich uczestnicy przynoszą ze sobą homofobiczne transparenty i zaczepiają uczniów. Na miejscu za każdym razem pojawia się policja i straż miejska. Miasto do tej pory przekonywało, że nic nie może z tym zrobić, bo zgromadzenia są zgłaszane legalnie w ratuszu. Okazuje się jednak, że sposób na nie się znalazł. 

REKLAMA

W środę w lubelskim ratuszu odbyło się posiedzenie Młodzieżowej Rady Miasta z udziałem odpowiedzialnego za edukację wiceprezydenta Mariusza Banacha. Uczniowie mówili, że tego typu protesty przed szkołami nie powinny mieć miejsca. - Pikietujący są natarczywi, zaczepiają młodzież - powiedziała Małgorzata Wiśniewska, reprezentująca samorząd uczniowski z LO im. Jana Zamoyskiego. - Zadają uczniom zmanipulowane pytania. Nikt nie chce tego słuchać. Nikt nie chce być też nagrywany, by potem takie filmy były zamieszczane w internecie. Jako uczniowie nie czujemy się przed swoją szkołą bezpiecznie - kontynuowała. 

Będzie interwencja miasta?

Wiceprezydent Banach nie pozostał na ten apel obojętny. - Jeżeli ja się dzisiaj dowiaduję, że bezpieczeństwo uczniów wchodzących do II LO w Lublinie jest zagrożone, to sam będę namawiał pana prezydenta, aby nie wyrażał zgody na pikiety. Jeśli napiszecie to w pismach skierowanych do prezydenta miasta, to będziemy to wiedzieli oficjalnie - powiedział. 

- Od początku oczekiwaliśmy podjęcia konkretnych działań przez miasto. Szkoda, że wcześniej nikt nas nie poinformował, że powinniśmy napisać do prezydenta takie pismo i że dzięki temu więcej pikiet przed naszą szkołą nie będzie - odparła Małgorzata Wiśniewska. - My jesteśmy uczniami, nie znamy się na prawie, a nikt nam takiej wskazówki nie dał. To prawda, że trochę późno miasto obudziło się z tą swoją podpowiedzią. Ale cóż, lepiej późno niż wcale - dodała przewodnicząca szkolnego samorządu.

Podobnych głosów było więcej. - W dyskusji publicznej temat pikiet przed "Zamoyem" jest gorący już od listopada. Szkoda, że dopiero my młodzi musieliśmy się sami upomnieć: "Hej, mamy problem, potrzebujemy pomocy". Szkoda, że pan Mariusz Banach sam nie zreflektował się wcześniej, że pikiety mogą być problemem dla osób, nad którymi on ma sprawować pieczę - tłumaczyła z kolei Inga Sobólska, wiceprzewodnicząca Młodzieżowej Rady Miasta, a jednocześnie pełnomocniczka rady do spraw równości. - Niestety to już chyba tradycja naszego społeczeństwa, że dopóki sami - kopani - się nie odezwą, to nikt się nie odezwie. Mam nadzieję, że teraz - po naszym piśmie do prezydenta - pikiet przed "Zamoyem" nie będzie - dodała.

REKLAMA

Wcześniej miasto nie zabrało głosu w sprawie pikiet aktywistów Kai Godek. Ani prezydent, ani żaden z jego zastępców nie wydali oświadczenia.

>> Czytaj także: Aktywista z fundacji Kai Godek ukarany grzywną za organizację zgromadzenia przed lubelskim liceum

Pismo do prezydenta

Młodzież - jeszcze w trakcie obrad Młodzieżowej Rady Miasta - przygotowała pismo do prezydenta, w którym apeluje o interwencję w sprawie organizowanych przed LO pikiet prawicowych aktywistów. Zagłosowali za nim prawie wszyscy członkowie rady - tylko jedna osoba się wstrzymała. 

- Jeżeli młodzież stwierdza, że w trakcie pikiet jest przez te osoby zaczepiana i nagrywana, to jest to rzeczywiście argument, by może nie tyle nie zgadzać się na te zgromadzenia, ale żeby wskazać inne miejsce ich lokalizacji. I do tego będę namawiał pana prezydenta - zadeklarował wiceprezydent Banach. Dopytywany przez TOK FM, czy to oznacza, że miasto musi mieć "podkładkę", by zapewnić bezpieczeństwo młodym ludziom - odpowiedział: "Oczywiście, w sytuacji, gdy wpływa do prezydenta miasta informacja na piśmie, łatwiej jest odmówić organizowania takiej pikiety w tym miejscu".

REKLAMA

- Proszę pamiętać o tym, że pikietujący mają możliwość odwołania się do sądu, a tam również potrzebne są twarde argumenty. Pismo od młodych ludzi jest takim właśnie twardym argumentem - zwrócił uwagę wiceprezydent. - Nie mam poczucia, że miasto pokazało w tej sprawie bezradność - dodał.

"Trochę to haniebne"

W czasie dyskusji uczniowie przypomnieli, że Lublin jest w tym roku Europejską Stolicą Młodzieży. - Urząd tak bardzo chwali się tym, że oddaje głos młodym, że teraz to my jesteśmy najważniejsi. Czy tak jest naprawdę? Chciałabym wierzyć. Oczywiście, są aspekty, gdzie urząd z nami ściśle współpracuje, ale jednocześnie są też momenty, kiedy musimy się sobą sami zainteresować. Trochę to haniebne, że młodzież w Europejskiej Stolicy Młodzieży musi się upominać o podstawowe prawo do bycia bezpiecznym we własnej szkole - mówiła Inga Sobólska. 

- Nasuwa sie taka ironiczna refleksja, jak to dobrze, że nie zaatakowano dzieci z niepełnosprawnością intelektualną. One często nie potrafią przecież ani się poskarżyć, ani wyartykułować tego, co czują. Wtedy to już prezydent miałby związane ręce i nijak nie mógłby podjąć inicjatywy - powiedziała Ewa Leonowicz, nauczycielka języka angielskiego z LO im. Zamoyskiego.

Fundacja Kai Godek protestowała przed liceum Zamoyskiego już trzykrotnie - w lutym ma się odbyć kolejna pikieta. - Nasza szkoła została zaatakowana za to tylko, że jest w niej miejsce dla każdego - mówili uczniowie. Pikiety mają związek z wywiadem, którego nauczyciele, ale też uczniowie liceum Zamoyskiego udzielili w radiu TOK FM, stając po stronie godności każdego ucznia, w tym uczniów LGBT. 

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory