Ujawnili nieprawidłowości w trakcie kontroli zboża z Ukrainy. Będą zawiadomienia do prokuratury

Anna Gmiterek-Zabłocka
Kontrolerzy sprawdzają zboże, które wjechało z Ukrainy do Polski jako tzw. zboże techniczne. Dwie sprawy - jak na razie - wzbudziły wątpliwości inspektorów. W analizie dokumentów znaleziono pewne nieprawidłowości. Sprawę zgłoszono do prokuratury.
Zobacz wideo

Kontrole zboża ruszyły na początku grudnia. Zarządził je wojewoda lubelski po tym, jak zaczęły do niego docierać informacje, że do Polski wjeżdża z Ukrainy tzw. zboże techniczne. Chodzi o produkt, który mógłby być wykorzystany np. do przygotowania brykietu. Problem w tym, że z głosów docierających do rolników wynikało, że zboże przejeżdża przez granicę bez kontroli, a potem - już jako pełnowartościowe ziarno - trafia do polskich magazynów i młynów. - Nie tak to miało wyglądać - alarmowali nas rolnicy.

Jak poinformował wojewoda Lech Sprawka, kontrole ciągle trwają. Do tej pory było ich kilkanaście. W dwóch przypadkach - jak słyszymy - kierowane są do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Oba dotyczą jednego przedsięborcy. Chodzi o sprowadzenie z Ukrainy 66 ton tzw. pszenicy technicznej, bez kontroli. Zboże to następnie zostało sprzedane innemu przedsiębiorcy jako pszenica nietechniczna, a ten odsprzedał je dalej. Zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie przygotował Wojewódzki Inspektorat Inspekcji Handlowej w Lublinie. Dotyczy ono nieprawidłowości w handlu i przetwórstwie zbóż. 

- W zgłoszeniu celnym wpisane było zboże techniczne, a później w łańcuchu sprzedaży kolejnym firmom "przeistoczyło się" w zboże paszowe. Co jest ewidentnym przestępstwem, dlatego że - gdyby w deklaracji było, że jest to zboże paszowe - podlegałoby ono bardzo ścisłej kontroli w ramach odprawy celnej - tłumaczy wojewoda. - A tutaj, wpisując fałszywą informację, że jest to zboże techniczne, takiej kontroli nie podlega. Mam nadzieję, że organy ścigania szybko przeprowadzą czynności śledcze i zakończy się to ukaraniem tego podmiotu - dodaje Sprawka. 

Inna firma sprowadziła do Polski 415 ton tzw. technicznej kukurydzy. Tutaj analiza dokumentacji ciągle trwa, bowiem szefowie firmy są w Ukrainie i dopiero w poniedziałek (9 stycznia) pełnomocnik przedsiębiorcy przekazał Inspekcji Handlowej wszystkie wymagane dokumenty. 

Kontrole prowadzi też Inspekcja Sanitarna, m.in. w skupach zbóż i zakładach zbożowo-młynarskich. Działania podjął również Wojewódzki Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. W tym przypadku badano jakość handlową zbóż i rzepaku z Ukrainy - u importerów i odbiorców. Tu nieprawidłowości nie było. 

Dodatkowo w kontrole zbóż jest też zaangażowana Inspekcja Weterynaryjna. Kontrola objęła podmiot, który transportował zboże ukraińskie oznakowane jako techniczne. Wykazano, że zboże ukraińskie składowano w silosach wymieszane ze zbożem polskim. - I w zależności od zapotrzebowania rynkowego wprowadzane jest do obrotu jako pszenica konsumpcyjna lub paszowa. Prowadzona jest dalsza procedura kontrolna - informują urzędnicy. 

- Czujemy potrzebę, aby Ukrainie pomagać w wywozie zboża, ale też rozumiemy i widzimy różne niebezpieczeństwa z tym związane, w tym niekontrolowany przepływ zbóż. Stąd nasza decyzja o absolutnej kontroli wszystkich transportów ze zbożem na granicy. Zaczęły się bowiem pojawiać - na razie śladowe ilości, ale jednak - tzw. zboża technicznego, co mogłoby się rozwinąć w masowy przewóz ziarna - mówił w grudniu w Lublinie minister rolnictwa Henryk Kowalczyk.

Rolnicy alarmowali, że przez to, że ukraińskie zboże zalewa nasz rynek, ceny ziarna w Polsce drastycznie spadły. Chodzi m.in. o kukurydzę, która kosztuje nawet o 40 procent mniej niż jeszcze kilka tygodni temu.

DOSTĘP PREMIUM

WE WSPÓŁPRACY Z