Nie mogli się doczekać pługosolarki, więc sięgnęli po numer z karetką. "Nie róbcie tak"

REKLAMA
Po intensywnych opadach śniegu każdy chce mieć jak najszybciej odśnieżone ulice. W Zamościu jeden z mieszkańców najwyraźniej nie mógł się doczekać przyjazdu pługa, więc - żeby akcję przyspieszyć - zadzwonił do służb i powiedział, że w zaspie utknęła karetka. - Okazało się, że ani karetki, ani jej wezwania w ogóle nie było - słyszymy od urzędników.
REKLAMA
Zobacz wideo

Sprzęt do zimowego utrzymania dróg od tygodnia intensywnie pracuje na ulicach Zamościa. W poprzedni weekend padało w zasadzie non stop przez 20 godzin. Maszyny nie nadążały z usuwaniem śniegu nawet z głównych ulic. Mnóstwo problemów mieli także mieszkańcy mniejszych osiedli, na których - zgodnie z opracowanym modelem odśnieżania - piaskarki pojawiają się po posprzątaniu głównych ulic. Jest jednak wiele sytuacji, gdy kolejność trzeba odwrócić, bo dochodzi do nagłych zdarzeń, zagrażających zdrowiu i życiu.

REKLAMA

Tak było ostatnio w Zamościu. Wszystkie pługi skierowano do udrożnienia głównego szkieletu komunikacyjnego miasta, ale dyżurni otrzymali informację o karetce pogotowia, która miała utknąć na zasypanej ulicy, w drodze do pacjenta.

- Skierowaliśmy tam operatora pługu, pojechał również nasz dyżurny. Okazało się, że żadnej karetki nie było. Skontaktowaliśmy się z dyspozytorem pogotowia, wezwania w to miejsce również nie było - relacjonuje Marcin Nowak, dyrektor Zarządu Dróg Grodzkich w Zamościu.

Urzędnik apeluje, by mieszkańcy nie próbowali przyspieszać odśnieżania swoich uliczek w ten sposób. Dodaje, że ta sytuacja teoretycznie może się wielokrotnie powtarzać, bo zima dopiero się rozkręca. - My nie lekceważymy takich próśb. Zawsze to również weryfikujemy, stąd apel do mieszkańców, żeby takich rzeczy nie robić - dodaje szef drogowców.

Dlaczego pług zawraca w połowie ulicy?

Przy takich śnieżycach jak ostatnio telefon dyżurnych dzwoni co chwilę. Głównie są to prośby związane z wysłaniem sprzętu na mniejsze uliczki. Jak słyszymy, emocji i słów na granicy kultury wypowiedzi często w takich zgłoszeniach nie brakuje. - Rozumiem frustrację, gniew, bezsilność mieszkańców, że jadący pług zostawił zwał śniegu na odśnieżonym wjeździe i trzeba chwilę poczekać. Mieliśmy mnóstwo takich telefonów. Robimy, co możemy, ale siły natury nam to mocno utrudniają - opisuje dyrektor Nowak.

REKLAMA

Inny rodzaj skarg to informacje, że pług dojechał do konkretnej posesji i zawrócił. - Mogę wymienić kilkadziesiąt takich ulic. Mamy ogromny problem z poruszaniem się po mniejszych osiedlach. Pług zawraca, ponieważ stoją tam zaparkowane samochody - po dwóch stronach ulicy. My wiemy, że auta parkują i wysyłamy w ten rejon również mniejszy sprzęt, ale jeśli samochód pozostawiony jest niedbale, to i tak się nie zmieścimy - relacjonuje Klaudia Malec, dyrektorka organizacyjno-administracyjna Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Zamościu.

Innym problemem jest śnieg wyrzucany przez mieszkańców ze swoich posesji. - Nawet w weekend wsiadam w samochód służbowy i objeżdżam miasto, żeby zobaczyć, jak idzie odśnieżanie. I widzę na przykład, że po przejechaniu pługu z niektórych posesji śnieg wypychany jest na drogę. Nie róbmy tego, bo to syzyfowa praca [służb] - apeluje szef drogowców.

Nie dotyczy to wyłącznie mieszkańców - ostatnio dyżurny akcji odśnieżania przyłapał na gorącym uczynku operatora jednej z galerii handlowych na wypychaniu śniegu z parkingu i zobowiązał do szybkiego usunięcia.

Bajkowy krajobraz nie będzie tani dla miasta

Już w listopadzie, po zdecydowanie lżejszym ataku zimy, prezydent Zamościa Andrzej Wnuk mówił TOK FM, odśnieżanie uszczupla budżet miasta codziennie o 50 tysięcy złotych. - Teraz, przy takiej ilości śniegu, podejrzewam, że zapłacimy za dobową akcję jeszcze więcej. Na razie dokładnych szacunków nie mamy, choć weryfikujemy na bieżąco, jak to odśnieżanie przebiega - informuje dyrektor Nowak.

REKLAMA

Na cenę wpływa na pewno obszar odśnieżania. Zimowym utrzymaniem objętych jest w Zamościu ponad 131 km dróg, 88 km chodników i prawie 40 tysięcy metrów kwadratowych placów i parkingów na terenie miasta. Na ulicach pracują pługi odśnieżne, solarki, traktorki, ładowarki i samochody ciężarowe do wywożenia śniegu. W sumie do dyspozycji jest około 30 maszyn. Najpierw próbują zadbać o główne ulice, by umożliwić przejazd między innymi autobusom komunikacji miejskiej.

- Wjeżdżamy w osiedla po opanowaniu drożności na ciągach głównych. Teraz, gdy pogoda się uspokoiła, mamy czas, żeby dopracować osiedla i zadbać o szczegóły - podsumowuje dyrektor Nowak.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory