Sypać zaczęło z soboty na niedzielę. Intensywny śnieg sprawił, że nie sposób było go osunąć z dróg czy chodników, dlatego szybko pogorszyły się warunki do jazdy. Najgorzej było w niedzielny poranek. - Strażacy musieli interweniować blisko 160 razy - informuje nas dyżurny straży pożarnej.
Interwencje dotyczyły głównie powalonych drzew i gałęzi blokujących drogi czy ciągi komunikacyjne. Konary - pod wpływem ciężaru śniegu - spadały też na linie energetyczne. Bez prądu było blisko 3 tysiące odbiorców z regionu.
W okolicy Zamościa i Chełma jeszcze w poniedziałek ponad 2 tys. osób nie miało dostępu do prądu. - Naprawy trwają, szacujemy, że energia zostanie przywrócona u większości osób w ciągu najbliższej godziny. Natomiast, wszystkie naprawy zostaną wykonane w pierwszej połowie dnia - podał PAP rzecznik PGE Dystrybucja Karol Łukasik.
Do groźnego zdarzenia doszło w Zamościu, gdzie pod ciężarem śniegu zawalił się dach plenerowej sceny stojącej na Rynku Wielkim. Szczęśliwie nikomu nic się nie stało. Na co dzień obiekt nie jest dostępny dla osób postronnych.
Trudna sytuacja na drogach
Sporo było zdarzeń na zasypanych i śliskich drogach - mowa o pojazdach, które najczęściej wypadały z drogi, ale obyło się bez rannych. W podlubelskich Strzeszkowicach ciężarówka wpadła do rowu. W Niedrzwicy Dużej na S19 czy w Panieńszczyźnie na S12 z drogi wypadały auta osobowe, rozbijając się o barierki. Przyczyna? Nadmierna prędkość, choć nad jezdniami były wyświetlane komunikaty o ograniczeniu prędkości.
Z kolei w Modliborzycach - koło Janowa Lubelskiego - również na S19, zderzył się autobus z pługosolarką. Szczęśliwie w tych zdarzeniach nikomu nic się nie stało.
Prognozy na następne dni nie napawają optymizmem. Czekają nas kolejne opady śniegu, w środku tygodnia dojdą do tego silne mrozy.
