"Huk było słychać kilka kilometrów dalej. Ściany aż zadrżały". Mieszkańcy Przewodowa wstrząśnięci tragedią

REKLAMA
Anna Gmiterek-Zabłocka
- Po tym, co się stało, przepłakałam z pół godziny albo więcej. Dzieci dzwoniły, czy wszystko w porządku, czy nic mi się nie stało. Dopiero taka sytuacja pokazuje, jak blisko nas jest ta wojna - mówi nam jedna z mieszkanek Przewodowa na Lubelszczyźnie, gdzie we wtorek doszło do wybuchu.
REKLAMA
Zobacz wideo

Przewodów to wieś w powiecie hrubieszowskim, w gminie Dołhobyczów. Leży z dala od miejskiego zgiełku. Mieszkańcy wspominają, że przed laty - w PRL - był tu "największy kombinat PGR-owski w okolicy". Stąd do dziś stojące tu bloki, w których mieszkali pracownicy PGR-u. Wszyscy się tu znają. Znali też dwóch mężczyzn, którzy zginęli we wtorkowym wybuchu. - Straszna tragedia - mówią. 

REKLAMA

Miejsce, w którym doszło do zdarzenia, jest wciąż szczelnie otoczone przez policyjne radiowozy. Niedaleko znajduje się miejscowa szkoła. Prowadzi ją stowarzyszenie, do placówki uczęszcza około 80 dzieci. - W dawnych czasach to było nawet ponad 300 uczniów - wspominają mieszkańcy. W momencie wybuchu - a było to chwilę przed 16 - dzieci nie było już w szkole. Tuż obok są też bloki, w których mieszkają rodziny z dziećmi. - W Przewodowie mieszka teraz około 70 rodzin. Duża część powyjeżdżała, bo dziś nie ma tu pracy - słyszymy od lokalnych. 

"Słyszeliśmy, że wybuchł ciągnik"

Wtorkowe popołudnie mieszkańcy Przewodowa z pewnością zapamiętają na zawsze. - Byłem w oborze, gdy usłyszałem dwukrotny świst. Bardzo głośny, bardzo. Przeraziłem się. Pierwsza myśl? Że Ruscy napadli na Polskę - mówi pan Stanisław. Znał obu mężczyzn, którzy zginęli w wyniku wybuchu. Pracowali w miejscowej suszarni zboża. - Fajni, sympatyczni koledzy. Bardzo mi ich szkoda, straszna tragedia - mówi inny z mieszkańców. 

Pierwsze informacje z Przewodowa mówiły o tym, że w wiosce doszło do wypadku, w wyniku którego zginęły dwie osoby. - Słyszeliśmy, że wybuchł ciągnik, bo eksplodowała suszarnia zbóż. Ale nikt nie wierzył. Co by się musiało stać, by doszło do takiej eksplozji, że huk było słychać kilka kilometrów dalej? I to do tego stopnia, że ściany naszych domów aż zadrżały - mówią okoliczni mieszkańcy. 

- Jest strach. Mieszkamy bardzo blisko granicy z Ukrainą, a tam przecież toczy się wojna. Mam w głowie myśli, że przecież ta rakieta czy rakiety równie dobrze mogły zabłądzić kilka kilometrów dalej i spaść u nas - mówi pan Wojciech (imię zmienione) z pobliskiej wioski. - Oczywiście, że między sąsiadami się o tym rozmawia. Chyba każdy zastanawiał się, co by zrobił. Na wsi każdy ma piwnicę, ale czy schowanie się w niej w takiej sytuacji by pomogło? - zastanawia się nasz rozmówca.

REKLAMA

- Ciekawe, co będzie dalej, czy nasze władze coś z tym zrobią? Czy będzie jakaś reakcja? Dwóch naszych kolegów zginęło, ale tak naprawdę, mógł być to każdy z nas - słyszymy od mieszkańców. 

- Po tym, co się stało, przepłakałam z pół godziny albo więcej. Dzieci dzwoniły, czy wszystko w porządku, czy nic mi się nie stało. Dopiero taka sytuacja pokazuje, jak blisko nas jest ta wojna - mówi jedna z mieszkanek Przewodowa. 

Przewodów, blokada policyjnaPrzewodów, blokada policyjna Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl

Wybuch w Przewodowie

W komunikacie Ministerstwo Spraw Zagranicznych podało, że we wtorek o godz. 15:40 na miejscowość Przewodów w powiecie hrubieszowskim na Lubelszczyźnie spadł "pocisk produkcji rosyjskiej", co spowodowało śmierć dwóch osób. W związku z tym wydarzeniem do złożenia wyjaśnień wezwany został ambasador rosyjski.

REKLAMA

Jednak prezydent Andrzej Duda zaznaczył, że "nie ma w tej chwili żadnych jednoznacznych dowodów na to, kto wystrzelił rakietę". Podał, że "prowadzone są czynności śledcze".

Duda odniósł się również do śmierci dwóch osób, które zginęły w Przewodowie. - Chcę złożyć wyrazy współczucia dla najbliższych dwóch obywateli, którzy zginęli w wyniku wybuchu, najprawdopodobniej rakiety, która spadła na nasze terytorium - dodał.

W związku z zaistniałą sytuacją we wtorek wieczorem odbyła się najpierw narada w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, a potem nadzwyczajne posiedzenie Rady Ministrów. Premier Mateusz Morawiecki przekazał, że prowadzone są "analizy i konsultacje z naszymi sojusznikami w zakresie potencjalnego użycia art. 4 Traktatu waszyngtońskiego". Artykuł 4. Traktatu Północnoatlantyckiego stanowi, że "strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć, zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze Stron".

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory