"Te banery i słowa, że nas 'genderyzują'. Co za absurd?". Działacze fundacji Kai Godek przed lubelskim liceum

REKLAMA
Kilkuosobowa pikieta przywitała w piątek uczniów zmierzających do II Liceum Ogólnokształcącego im. Hetmana Jana Zamoyskiego w Lublinie. Jak podali pedagodzy, była to akcja fundacji Życie i Rodzina Kai Godek. Zgromadzeni przekonywali, że nauczyciele tej placówki "genderyzują" młodzież. Na miejscu pojawiła się policja.
REKLAMA
Zobacz wideo

Pikieta przedstawicieli fundacji Kai Godek to pokłosie wywiadu, jakiego kilka dni temu udzieliło TOK FM troje nauczycieli z LO im. Jana Zamoyskiego. Rozmowa dotyczyła m.in. opinii, która trafiła do szkół w całej Polsce, w tym w Lublinie. Była to opinia sporządzona przez fundację Życie i Rodzina (Kai Godek) i odnosiła się do tego, jak należy zwracać się do transpłciowego ucznia czy uczennicy. Prawicowa organizacja twierdziła, że nauczyciel ma obowiązek zwracać się do dziecka imieniem, które widnieje w oficjalnych dokumentach.

REKLAMA

Pedagodzy z lubelskiego liceum byli innego zdania. - Szanuję każde dziecko. Jeśli prosi, by mówić do niego "Ada", bo tak się czuje, to ja mam mu powiedzieć "nie"? To dla mnie niewiarygodne, że ktokolwiek próbuje mnie pouczać - mówiła szkolna psycholog Beata Lewicka.

W piątek (4 listopada) przed Liceum im. Hetmana Jana Zamoyskiego pojawiła się grupa osób z prawicowej fundacji. Przyszli rano, gdy uczniowie zmierzali do szkoły.

- To było bardzo niefajne. Te banery i te słowa, że nauczyciele nas "genderyzują". Co to za absurd? - mówi nam jedna z uczennic. - Jak się może czuć w takiej sytuacji mój kolega, który jest osobą transpłciową? Nam w klasie to kompletnie nie przeszkadza, ale jak się czyta takie bzdury na banerach pod szkołą, to brak słów - dodaje. 

Inny z uczniów wypowiada się jeszcze ostrzej: "Nie ma zgody na tego typu manifestacje pod szkołą. Jak tak można? Rozumiem, że jest wolność słowa, wolność wypowiedzi. Ale robienie takiego cyrku właśnie przed szkołą to kompletne niezrozumienie tematu. Mam koleżankę, którą takie transfobiczne czy homofobiczne treści bardzo bolą".

REKLAMA

Uczniowie przekonują, że Zamoyski to szkoła otwarta i tolerancyjna. Podkreślają, że mają wsparcie ze strony nauczycieli i nie mają zamiaru przejmować się tego typu akcjami. - Choć jasne jest, że niektórych z nas to boli - słyszymy od nastolatków. - Tym bardziej, że homofobia i transfobia wylewają się obecnie w Polsce niestety na każdym kroku. Głównie z ust polityków - dodają nasi rozmówcy. 

Na miejsce wezwano policję

Jak ustaliliśmy, dyrekcja szkoły wezwała policję. Nadkomisarz Kamil Gołębiowski z lubelskiej policji potwierdził nam, że taka interwencja rzeczywiście miała miejsce. - Organizatorzy zgłosili to zgromadzenie w urzędzie miasta, więc było ono legalne. Policjanci poinformowali dyrekcję szkoły, że jeśli uważa, że doszło do naruszenia dóbr, to może złożyć odrębne zawiadomienie - informuje Gołębiowski. I dodaje, że skończyło się jedynie na wylegitymowaniu organizatora. 

Joanna Stryczewska z Urzędu Miasta w Lublinie przekazała nam, że owszem - było zgłoszenie zgromadzenia publicznego. Podała jednak, że - zgodnie ze zgłoszeniem - miało się ono odbyć nie przed II LO w Lublinie, a przed lubelskim ratuszem (czyli kilka ulic dalej). - Nikt nie zgłaszał zgromadzenia w pobliżu szkoły - słyszymy w ratuszu. - Jeżeli takie zgromadzenia miało miejsce, to odbyło się bez wymaganego zawiadomienia - przekazała nam Joanna Stryczewska. 

Zdaniem nauczycielki Ewy Leonowicz, nie może być zgody na takie działania. - Ci panowie ustawili się tak, że młodzież odczuwała dyskomfort. Bo żeby wejść do szkoły, uczniowie musieli przejść między banerami - mówi nauczycielka. - Nasi uczniowie zareagowali fantastycznie. Podjęli dyskusję. Powiedzieli, że mają światłych nauczycieli. Młodzież była tam cały czas i dyskutowała - opisuje Leonowicz. I dodaje, że nauczyciele nie dadzą się w żaden sposób zastraszyć i zawsze będą stać po stronie młodzieży, również tej tęczowej. 

REKLAMA

"Skala nienawiści i bezduszności środowiska ludzi zgromadzonych wokół Kai Godek powala. Ci ludzie nie mają skrupułów, wychodzą już prosto do naszych dzieci, atakując bezpośrednio. Waleczni obrońcy życia i wartości nie mają problemu ze stygmatyzowaniem czternastolatków, z odbieraniem godności dzieciakom, które nikomu nie zrobiły krzywdy" - napisała Leonowicz w mediach społecznościowych. 

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory