Fasolę na opał sprzedam. "Dzwonią, kupują, zamawiają". Można tym palić w piecu?

REKLAMA
"Sprzedam fasolę Jaś, trzeci sort. Sucha. Idealnie nadaje się na opał, bardzo dobrze pali się w piecu razem z mieszanką z ekogroszkiem'' - piszą sprzedawcy w ogłoszeniach. Oprócz fasoli można też kupić kukurydzę bądź owies. Czy ziarna rzeczywiście mogą zastępować węgiel, gdy chcemy ogrzać dom?
REKLAMA
Zobacz wideo

Fasola do palenia w piecu? Takie ogłoszenia znaleźć można w internecie. Postanowiliśmy sprawdzić, czy to legalne i czy się opłaca. - Fasola najlepiej spala się w kotłach do spalania ekogroszku. Tam można palić wyłącznie fasolą, a jeśli nie chce iść, to miesza się ekogroszek z fasolą w różnych proporcjach i można w ten sposób obniżyć koszty ogrzewania - mówi nam Daniel Kozak, który oferuje fasolę w sieci. 

REKLAMA

Przyznaje, że telefonów ma bardzo dużo. - Dzwonią, kupują, zamawiają, proszą o towar z dostawą do domu. Mało tego, są tacy, którzy zamawiają kolejne partie i kolejne. Jak mówią, po prawidłowym ustawieniu pieca, bardzo ładnie się pali. Warunkiem jest to, że nasiona muszą być suche, o odpowiednio niskiej wilgotności - dodaje pan Daniel.

Inny ze sprzedawców tłumaczy, że węgiel czy drewno są dziś tak drogie, że praktycznie nimi już nie handluje. Jak to wygląda cenowo? Drewno można kupić średnio po 600-800 zł za metr sześcienny, węgiel jeszcze drożej. - Poza tym węgla brakuje, a ten, który jest, ma często bardzo kiepską jakość. Dlatego fasolę ludzie sobie chwalą - dodaje nasz rozmówca. Fasolę można kupić po 900-1200 zł za tonę. W sprzedaży jest też owies czy kukurydza gorszego sortu, z tzw. odpadu.

"Ziarno może zastępować węgiel"

- To dopuszczalna forma opału - mówi TOK FM prof. Alina Kowalczyk-Juśko z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. - Każde ziarno zbóż, które nie nadaje się z jakichś powodów do przetworzenia na żywność czy paszę, może zastępować nam węgiel. Oczywiście, możemy swój dom ogrzać czy fasolą, czy owsem. Ważne jest jednak, by mieć specjalny kocioł przystosowany do tego typu biomasy - tłumaczy naukowczyni. Sprawdzają się kotły na ekogroszek, ale można też dokupić specjalną przystawkę do biomasy. 

W ocenie pani profesor, palenie w domu biomasą jest logiczne z punktu widzenia energetycznego, ale nie tylko. - Jest to też logiczne z punktu widzenia środowiskowego, bo zastępujemy paliwa kopalne biomasą, która przecież jest odtwarzalna. A po trzecie - również z prawnego punktu widzenia, bo biomasa ma szeroką definicję i mieszczą się w niej także ziarna zbóż - mówi Kowalczyk-Juśko. 

REKLAMA

Jak dodaje, tak jak palimy biomasą w postaci drewna, chrustu czy trocin, tak samo można palić ziarnem i słomą, choćby w postaci sprasowanej. - To są wszystko surowce, które nadają się do wykorzystania energetycznego, podobnie jak pelety i brykiety, które też są z biomasy, tyle że przetworzone - mówi pani profesor. 

Zboża do palenia w piecu trzeba dwa razy tyle co węgla, by w domu było ciepło

Najważniejszy jest piec - kocioł przystosowany do biomasy. - Nie ma problemu na przykład w typowych kotłach na pelet, które są z automatycznym podajnikiem. Pelet a fasola, pelet a ziarno - to się niewiele różni. Ważne jednak, że takiego paliwa trzeba zużyć więcej niż węgla, bo biomasa ma mniejszą wartość energetyczną od węgla - wyjaśnia nasza rozmówczyni. 

- Żeby zastąpić jedną tonę węgla, trzeba byłoby zużyć półtorej do nawet dwóch ton fasoli, owsa czy kukurydzy. Pamiętajmy jednak, że nie mówimy o wykorzystaniu surowców pełnowartościowych, które służą jako pokarm. Mówimy o odrzucie, czyli o tym, co można sprzedać właśnie jako opał - tłumaczy prof. Kowalczyk-Juśko. I dodaje, że dla rolników jest to opłacalne.  

To, czym palimy w piecu i czy nie łamiemy prawa, sprawdza na co dzień lubelska Straż Miejska. Kontrole pełną parą ruszyły od września. - Skontrolowaliśmy do tej pory 45 pieców. A przypomnę, że spalać w piecu możemy węgiel, drewno, brykiety i czysty papier. Chodzi przede wszystkim o kwestie związane z czystością powietrza - mówi rzecznik straży miejskiej w Lublinie Robert Gogola. I dodaje, że są pierwsze wykroczenia związane ze spalaniem w piecach odpadów komunalnych. - Zdarza się, że ktoś spala płyty meblowe, klejone i lakierowane, których palić nie można. Jeden ze sprawców dostał ostatnio 500-złotowy mandat. Nie spotkaliśmy się natomiast z tym, by ktoś w Lublinie palił fasolą czy owsem - przyznaje Gogola. 

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory